Brazylia Scolariego zaczyna najpoważniejsze sprawdziany. Od Maracany, która nie wybacza

2013-05-31 19:49:21; Aktualizacja: 11 lat temu
Brazylia Scolariego zaczyna najpoważniejsze sprawdziany. Od Maracany, która nie wybacza Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Rząd stanu Rio de Janeiro potwierdził, że nowa Maracana będzie areną niedzielnego starcia gigantów futbolu, od kilku lat szukających tożsamości. Brazylii z uskrzydlonym transferem Neymarem z Anglią marzącą o powrocie na Maracanę za rok.

Znacznie bardziej tej swojej wielkości musi szukać Brazylia. Luis Felipe Scolari podjął się zadania, jakiego pewnie zazdrości mu kilku trenerów. Pozostali współczują. Każdy inny wynik, niż tylko doprowadzenie "Canarinhos" do triumfu w mistrzostwach świata za rok, a najlepiej także w tegorocznej "próbie generalnej", jak nazywany jest Puchar Konfederacji, będzie po prostu porażką. Każde inne rozstrzygnięcie spowoduje, że Scolari będzie musiał się rozglądać za nowym pracodawcą. Przecież on wie, jak zdobywać ten ważący ponad sześć kilo puchar, będący obiektem pożądania wszystkich reprezentacji na świecie. Jak mógłby teraz nie dać rady?
 
Anglicy natomiast walczyć będą musieli przede wszystkim za rok, przy założeniu, że na mundial w ogóle awansują. Towarzyskie potyczki bowiem idą im zwykle bardzo dobrze, a gdy przychodzą mecze o stawkę, ta jakby pętała im nogi. Zespół, który ogrywa Brazylię czy Hiszpanię w meczach "o nic", potrafi męczyć się z Ukrainą na Wembley czy z Polską w Warszawie. Grając apatycznie, bez pomysłu, często wręcz wygląda to na brak chęci. W niedzielę będą musieli odpłacić się kibicom za remis z Irlandią 1:1, który bynajmniej nie był dziełem przypadku.
 
Dwa będące więc na rozdrożach zespoły zmierzą się ze sobą na jednym z najbardziej bezlitosnych stadionów świata. Na Maracanie. Nowej Maracanie, która okazuje się być stadionem niebezpiecznym. Przynajmniej w opinii federacji i stanu Rio de Janeiro, które jednak ostatecznie dopuszczą do rozegrania spotkania, jednak początkowo miały je przełożyć. Właśnie ze względów bezpieczeństwa. 
 
- Brazylijscy kibice potrafią zwrócić się przeciwko swojemu zespołowi z wściekłością i zgorzkniałością rozpuszczonych dzieci - pisze Tim Vickery z BBC. A Maracana to dla nich stadion szczególny. Żeby być przez niego kochanym, nie można być z Sao Paulo. Coś o tym mógłby powiedzieć choćby Cafu, któremu w meczu z Argentyną przed World Cup 1998 bardzo mocno dano do zrozumienia, że nie jest w świątyni brazylijskiego futbolu mile widzianym gościem. Tak jak Julinho, który jednak znakomitą grą z wroga stał się jednym z bogów Maracany. Maracany wybrednej, ale kochającej na zabój. 
 
Maracany, od której rozpocznie się już ostateczna weryfikacja "Canarinhos". Dotąd wszystkie potyczki nosiły znamiona mało ważnych, testowych. Czas prób już się jednak zakończył, teraz muszą być wyniki, a z nimi coraz większe oczekiwania. Wystarczy wspomnieć, jak z utęsknieniem wypatrywaliśmy dobrych wyników naszej kadry przed Euro 2012. A Brazylia to przecież zupełnie inna półka i przyzwyczajenie do zupełnie innych sukcesów. Podczas gdy dla nas takimi były awanse na wielkie imprezy, dla Brazylijczyków nie był nim nawet występ w ćwierćfinale.
 
Kibiców, którzy będą zresztą najważniejszymi, zaraz po piłkarzach, aktorami przyszłorocznych mistrzostw, trzeba jednak zrozumieć. Od listopada 2009 roku od potyczki... z Anglikami w Dosze, Brazylijczycy nie ograli żadnego europejskiego przeciwnika z najwyższej półki. Bo Szwecja i Ukraina chyba jeszcze się do takich nie zaliczają. Celowo nie wspominamy o takich meczach jak z Argentyną, bo raz że grają w nich zwykle dość eksperymentalne składy, a dwa, że jest ich na pęczki (od wspomnianego meczu z Anglią - aż sześć). Czas najwyższy, by tą serię przełamać towarzysko. By przed tymi najwłaściwszymi spotkaniami nie mieć przypadkiem tremy.
 
Zespół brazylijski się zmienia - nie mamy co do tego wątpliwości. To na pewno nie będzie już podstarzały, chcący wychodzić, a nie wybiegać każde zwycięstwo team. Jasny sygnał dał Scolari - nie zabierając na Puchar Konfederacji Kaki i Ronaldinho. To oni wtedy zawiedli najbardziej. Zamiast nich są młode wilki, dowodzone przez niesionego najnowszymi wydarzeniami z życia zawodowego Neymara. Te wilki muszą jednak zacząć gryźć poważną zwierzynę i gonić ją po całej długości i szerokości boiska, jak zwykły to robić poprzednie pokolenia, bo nawet wódz stada nagradzany jest nie brawami, a gwizdami, jak ostatnio w Belo Horizonte, czy we wrześniu ubiegłego roku w Sao Paulo.
 
Z motywacją więc nie powinno być problemu. Na starym stadionie Górnika Zabrze na jednym z murów widniała podobizna byłego długoletniego rzecznika klubu z Zabrza i jego słowa: "Wchodząc do świątyni futbolu należy okazać szacunek". Brazylijczycy w swoim świętym miejscu muszą mieć szacunek dla kibiców, nieważne jak rozpieszczeni by nie byli. I jedyni uprawnieni, by tą świątynię zbeszcześcić to Anglicy. 
 
Oni mają z "Canarinhos" stworzyć wielkie widowisko, by otwarcie Nowej Maracany wspominano latami. Ich menedżer, Roy Hodgson spotkał się zresztą ostatnio z ogromną krytyką i tylko świetny mecz w wykonaniu jego ludzi może na trochę zawiesić medialną nagonkę na reprezentację "Trzech Lwów". W przeciwnym wypadku całe lato mówić się będzie o obawach przed wrześniowymi kwalifikacjami z Mołdawią i przede wszystkim Ukrainą, która sprawiła przecież Anglikom tyle problemów na Wembley.
 
Wniosek jest więc prosty: w niedzielę o 21:00 wszyscy przed telewizory!
 
***
 
A tak wyglądał ostatni mecz Anglii z Brazylią, 6. lutego 2013 na Wembley:
 
 
***
 
Statystyki:
 
Miejsce w rankingu FIFA:
Anglia - 7.
Brazylia - 19.
 
24 mecze bezpośrednie, 11 zwycięstw Brazylii, 9 remisów, 4 zwycięstwa Anglików.
 
Bilans bramkowy: 32:21 na korzyść Brazylii
 
Najwyższe zwycięstwo Brazylijczyków nad Anglikami: 5:1 (30.05.1964 na Maracanie)
Najwyższe zwycięstwo Anglików nad Brazylijczykami: 4:2 (9.05.1956 na Wembley)
Więcej na ten temat: Anglia Brazylia