Cios za cios i techniczny futbol: Świetny mecz w Lechii z Piastem

2016-10-23 17:36:10; Aktualizacja: 8 lat temu
Cios za cios i techniczny futbol: Świetny mecz w Lechii z Piastem Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Te wybuchy, te pościgi… mecz w Gdańsku obfitował w zwroty akcji i piękne bramki, a do tego byliśmy świadkami prezentacji solidnego futbolu. I pokazu sił przed derbami.

Pierwsza zasada: nie zostawiać Lechii dużo miejsca

…i jak się później okazało, Piastowi również. Podopieczni Nowaka prezentują kawał konkretnej i technicznej piłki nożnej, która mogłaby stanowić ozdobę ligi. Nie jest tak głównie za sprawą rażącej nieskuteczności lechistów. Od pierwszych sekund spotkania z gliwiczanami grali bardzo agresywnie i długo utrzymywali futbolówkę przy nodze. Plan był prosty, ale wymagał nie lada umiejętności.

Po pierwsze: trzeba zachowywać niewielkie odległości w obrębie formacji.

Gospodarze bardzo sprawnie przesuwali futbolówkę pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Nigdzie im się nie spieszyło. Zawiązywanie akcji rozpoczynali już w linii obrony, gdzie swobodnie, bez większych problemów, raz za razem zmieniali flankę, by w odpowiedniej chwili przekazać ją do środka pola. I to zaczynało się stopniowe podkręcanie tempa. W środkowej strefie futbolówkę odbierał z reguły Sławczew, ale w Lechii nie było wielkiej różnicy, kto to zrobi – zawodnicy byli w stanie wymieniać się praktycznie dowolnie w obrębie formacji. Nie tylko zyskiwali element zaskoczenia, ale i stale utrzymywali odpowiednie tempo. Ot, jakby Nowak wszczepił im tempomaty połączone przez Bluetooth (bo w Gdańsku z WiFi różnie bywa). Oczywiście, nie byliby sobą, gdyby nie popełnili jakiegoś katastrofalnego w skutkach błędu.

Po drugie: należy twórczo wykorzystywać przestrzeń.

Podopieczni Nowaka świetnie radzą sobie z zawiązywaniem akcji. Jeśli dotrze ona do środka pola, to można już mówić o połowie sukcesu. Wówczas długa piłka leci na któregoś z ofensywnych graczy, który powinien zrobić z niej użytek. Zwykle miewa z tym ogromne problemy, bowiem gdańszczanie potrzebują regulacji celowników.

Choć, jak się okazało – nie zawsze. W 10. minucie, po bardzo dobrej akcji Gotala, gdy zszedł niżej, odegrał na flankę i natychmiast pobiegł w pole karne rywala, to lechiści wyszli z kontrą. I to nie byle jaką. Peszko nawinął sobie na nogę Heberta, przełożył go sobie i bez większych problemów, technicznym strzałem pokonał Szmatułę. A wystarczyło zostawić im trochę więcej miejsca…

Druga zasada: nauczyć się rywala

Podopieczni Nowaka bardzo dobrze radzili sobie w grze na jeden kontakt. Umożliwiała im to ogromna wymienność pozycji i sprawna regulacja tempa gry. Lechiści wiedzieli, w którym momencie należy zagrać mocno do przodu, żeby wyprowadzić przeciwnika z równowagi. Tylko, że wystarczyło puścić jednego, szybszego zawodnika, zagrać nieco bardziej niekonwencjonalnie, żeby gospodarze stracili swój rytm gry. Co prawda, nie było to widoczne bezpośrednio po golu dla Piasta z 28. minuty, gdy początkowo wydawało się, że niezbędne będzie wsparcie technologii goal-line (Mraz wrzucił, Moskwik przedłużył, a Korun wykończył), ale już w drugiej połowie obraz gry nieco uległ zmianie.

Okazało się bowiem, że Piastunki również potrafią szybciej pograć piłką, a to już nie do końca leżało lechistom. W środku pola gdańszczan brakowało kogoś do odbioru, a podopieczni Latal coraz sprawniej wklejali się w defensywę gospodarzy. 

Na flance coraz bardziej aktywny robił się Mraz, a ataki napędzał Zivec, który niespodziewanie w 64. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. I zrobił to w fenomenalnym stylu. Nie wyszłoby mu to bez fatalnego błędu Sławczewa, ale samo trafienie można oglądać i oglądać. Od tego momentu goście złapali jeszcze bardziej porywisty wiatr w żagle. Ataki napędzał strzelec drugiego gola, a już w środku pola starano się tak pressować lechistów, że wyglądało to tak, jakby za dosłownie kilka minut mieli się pogubić. Mecz w Gdańsku miał też swoją ciemną stronę: gra w drugiej połowie była bardzo szarpana, naznaczona ogromną liczbą fauli, które uniemożliwiały złapanie płynności.

Głównie z tego powodu, drugą część spotkania oglądało się nieco gorzej. Nadal świetne zawody rozgrywał Peszko, który dwoił się i troił, stale pokazując się do gry i będąc prawdziwym utrapieniem defensorów Piasta. Nadal lechiści nie mieli większych problemów, żeby pograć szybciej i łatwo przenieść się pod pole karne rywala, ale brakowało błysku. Do czasu.

Pomijając już rzut karny, który pewnie na gola zamienił Flavio Paixao po tym, jak Peszko został sfaulowany przez Girdvainisa, strzelec drugiej bramki dla Lechii popisał się fenomenalnym trafieniem. Świetnym dryblingiem popisał się Haraslin, a jeszcze jego podanie do Portugalczyka próbował przeciąć Bukata, który ostatecznie nie zdołał odnaleźć się w sytuacji.

Lechia przed meczem derbowym pokazała ogromną siłę. Nie obeszło się bez prowokacji na trybunach.

Poprzedniej nocy kibole gdańszczan ukradli derbową sektorówkę Arki i rozerwali ją na swoich trybunach.

Podopieczni Nowaka świetnie operują piłką, bez większych problemów przechodzą ze ścisłej defensywy do ataku, gra na jeden kontakt nie sprawia im najmniejszych kłopotów, a zawężanie pola gry przeciwnikowi to dla nich żadna pierwszyzna. I co chyba najważniejsze: potrafią szybko odwrócić losy spotkania, nie mają najmniejszych problemów z motywacją. Nawet, gdy wydaje się, że w środku pola wytworzy się kanion nie do zalepienia… któryś z zawodników nagle bierze się do roboty, a za nim podąża reszta drużyny. No właśnie, drużyny.

LECHIA GDAŃSK – PIAST GLIWICE 3:2 (1:1)
Bramki:
Peszko (9'), F.Paixao (79' k.. 86') – Korun (28'), Zivec (64')

Lechia Gdańsk: Milinković-Savić [3] – Stolarski [2], Janicki [3], Nunes [2,5], Wawrzyniak [3] – Sławczew [2] (77' Mila) – Peszko [4,5], Krasić [4], Wolski [2,5] (46' Flavio Paixao [4,5]), Kuświk [2,5] – Marco Paixao [3] (72' Haraslin [3])

Piast Gliwice: Szmatuła [2,5] – Hebert [2], Sedlar [3], Korun [3] – Girdvainis [2,5], Bukata [2], Masłowski [3,5] (87' Mokwa), Mraz [3,5] – Szeliga [2], Gotal (20' Moskwik [3]), Zivec [4] (73' Badia [2,5])

Widzów: 17 206
Sędzia: Paweł Gil [3]

Żółte kartki : Milinković-Savić, Krasić, Wolski – Girdvainis, Hebert, Korun, Moskwik.
Czerwone kartki:
 Korun (za drugą żółtą)

Plus meczu Transfery.info: Flavio Paixao (Lechia Gdańsk)