Czerwone karty historii: wszystkie grzechy United

2015-04-16 20:25:01; Aktualizacja: 9 lat temu
 Czerwone karty historii: wszystkie grzechy United Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Red Zone

To powód do radości dla jednych i zakłopotanie dla innych. Zachęta, aby sięgać do wspomnień i przekrzykiwać się nad rozlanym piwem w pubach. Nieodłączny element piłkarskich spektakli. I nie chodzi o bramki.

Marzec okazał się posłańcem złych wiadomości dla Manchesteru United. Szybciej niż w ubiegłym sezonie stało się jasne, że klubowa gablota nie zaświeci blaskiem nowych zdobyczy, a walka toczyć się będzie jedynie o to „piąte trofeum”, jak zwykł określać awans do Ligi Mistrzów Arsene Wenger. Zamiast o pewnym obiegowym dowcipie z ich udziałem, podopieczni Francuza mogą jednak myśleć o zrzuceniu Czerwonych Diabłów z ich pucharowej grzędy i dwunastym, rekordowym triumfie w Pucharze Anglii.

Odnalezienie drogi na Wembley ułatwił im Ángel Di María, który w 76. minucie zakończył swój udział w ćwierćfinale. Argentyńczyk najpierw upadł przy minimalnym kontakcie z Aaronem Ramseyem, a później pozwolił sobie na zbytnią zażyłość z arbitrem, którego, jeśli wierzyć zaprawionym w czytaniu z ruchu ust fanom La Liga, na dodatek obraził werbalnie. Chwilowe uniesienie kosztowało go pierwsze wykluczenie w czerwonych barwach i stało się podsumowaniem jego problemów w ostatnich miesiącach; wyrazem frustracji słabnącą formą i zderzeniem z wciąż nowym otoczeniem.

Nie był to oczywiście pierwszy przypadek problemów dyscyplinarnych Diabłów w tym sezonie. Surowe, sześciomeczowe zawieszenie Jonny’ego Evansa, usankcjonowane już poza boiskiem przez FA, która jego konfrontację z Papisem Cisse określiła mianem „obrzydliwej”, to być może największy z całej serii błędów, które stoper popełniał od początku kampanii, i niewykluczone, że w ten niechlubny sposób będzie się żegnał z Old Trafford. To również sprzyjająca okoliczność dla Chrisa Smallinga, który po wyjątkowo głupich dwóch upomnieniach w meczu derbowym był wywożony na taczkach, ale w kolejnych miesiącach zdołał się zrehabilitować i zagrzać miejsce w podstawowym składzie. 

Bardziej długofalowe efekty miała dość zwyczajna w tym zestawieniu czerwona kartka Tylera Blacketta w meczu z Leicester City – wynik braku doświadczenia i braku asekuracji w drugiej linii – która oznaczała jego powolne wycofywanie z pierwszego zespołu, a wkrótce również skłoniła van Gaala do gruntownych zmian w poszukiwaniu mitycznego balansu. Coraz częściej zatem w środku pola oglądaliśmy Wayne’a Rooneya, który nawet w słabszej formie korzystał z kapitańskich przywilejów. Nominacja Anglika na starcie sezonu wywołała ożywioną dyskusję, która przybrała na sile kilka dni po meczu z Leicester. „Wazza” ma za sobą długą historię konfliktów z prawem – od słynnego nastąpienia na Ricardo Carvalho, przez ironiczne oklaskiwanie Kima Miltona Nielsena, po przekleństwa ciskane do kamery w meczu na Upton Park i skandaliczny faul w meczu z Czarnogórą. W ostatnich latach napastnik trzymał jednak nerwy na wodzy, a incydenty, takie jak kopniak wymierzony Jordonowi Mutchowi, były coraz rzadsze. Niektórzy nazywali to dojrzałością, inni – utratą iskry.

Cały artykuł możecie znaleźć w najnowszym numerze magazynu Red Zone. Czasopismo jest do kupienia w salonach sieci Empik na terenie całego kraju oraz w sklepie internetowym: http://bit.ly/1BIvY4c