Czy brak Sturridge'a może zakończyć marzenia o podboju ligi? Niech przemówią liczby

2013-12-02 22:21:14; Aktualizacja: 10 lat temu
Czy brak Sturridge'a może zakończyć marzenia o podboju ligi? Niech przemówią liczby Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Kontuzja, która eliminuje z gry na 2 miesiące Daniela Sturridge'a, w okresie, gdy nagromadzenie meczów jest ogromne, znacznie ogranicza pole manewru Brendana Rodgersa. Ale czy może być młotkiem wybijającym Liverpoolowi z głowy mistrzostwo Anglii?

Sprawdziliśmy, jak od momentu debiutu Sturridge'a w koszulce Liverpoolu, radzi sobie klub z Anfield z nim, a jak bez niego. Bo to właśnie od tego, jak poradzą sobie "The Reds" bez połowy duetu S&S, zależy to, czy gdy już Sturridge wróci, będzie pomagał w walce o mistrzostwo, Ligę Mistrzów, czy już tylko o Ligę Europy.
 
Odkąd Sturridge zanotował swoje pierwsze 45 minut w Liverpoolu, stając na murawie naprzeciwko Manchesteru United, w lidze rozegrał w czerwonych barwach 2072 minuty, które uzbierał w ciągu 26 spotkań. Nie zagrał jedynie w czterech - z West Bromwich, Wigan, Aston Villą i Hull City. Nazwy zespołów, które miał do pokonania Liverpool bez swojego snajpera nie wzbudzają jakiegoś szczególnego respektu, nie jest to ligowy top, a jednak - już tutaj było widać brak asa "The Reds". Spośród tych czterech spotkań, Liverpool przegrał aż dwa, obydwa różnicą dwóch goli (0:2 z WBA i 1:3 z Hull).
 
Sturridge, jako jeden z dwóch najważniejszych straszaków w talii Rodgersa, występ może uznać za udany, gdy jego zespół zdobędzie jak najwięcej bramek. I tak właśnie jest - ze Sturridgem na boisku, Liverpool zdobywa gola średnio co około 40 minut. Gdy jednak Daniel siada na ławce, na trybunach, bądź na kozetce, jest już znacznie trudniej - gol pada raz na 57 minut.
 
Co jednak najbardziej do nas przemawia, to bilans bramkowy z Anglikiem na boisku i bez niego. 2072 minuty Sturridge'a na boiskach Premier League to dla Liverpoolu okres, w którym może się pochwalić bilansem bramkowym 52:21. A bez? 11:10. Wynik bardzo, ale to bardzo przeciętny. A przecież poza Sturridgem, Rodgers ma do dyspozycji takie ofensywne gwiazdy i gwiazdki jak Suarez, Coutinho, Sterling, Henderson czy Gerrard. 
 
Oczywiście nie przesądzamy, że nagle na Anfield wszystko się zawali, ale jest to wielce prawdopodobne. Bo takie wpadki jak z Hull Liverpoolowi w tym sezonie się ze Sturridgem nie przytrafiały. Choćby w derbach z Evertonem, Anglik potrafił chwilę po wejściu dać swojemu zespołowi gola na 3:3. A z "Tygrysami"? Brakowało pomysłu, po boisku snuł się Suarez, którego otaczali wszyscy wolni obrońcy, nie musząc skupiać swojej uwagi na drugim niesamowicie ruchliwym i mogącym wystrzelić w każdej chwili gwiazdorze.
 
Dlatego jeśli jesteście kibicami Liverpoolu, módlcie się, dawajcie na tacę, odprawiajcie czary - każdy mecz bez Sturridge'a może mieć dla Waszego klubu kolosalne znaczenie. W walce o mistrzostwo, na które "The Reds" czekają już od 23 lat.