Czy najmłodszy stanie się najlepszym? Krótka historia Juliana Nagelsmanna
2016-02-15 18:10:40; Aktualizacja: 8 lat temu Fot. Transfery.info
Ojciec Facebooka, Mark Zuckerberg? Zaczynał anonimowo. Współwłaściciel H&M, Tom Persson? Wszystko odziedziczył. Założyciel Dropboxa, Drew Houston? Już po trzydziestce...
Przed Julianem Nagelsmannem stoi o wiele trudniejsze zadanie niż przed trzema powyższymi panami, najmłodszymi miliarderami świata. Od samego początku musi pracować w błysku fleszy, nikt fizycznie nie odda mu żadnego doświadczenia. Biedny Julian nie ma nawet trzydziestki. I pomimo rosnących w futbolu płac, prędko nie stanie się miliarderem.
W czasie, gdy rodził się Nagelsmann (notabene w miejscowości, w której Adolf Hitler popełnił Mein Kampf), jego poprzednik na stanowisku trenera Hoffenheim, Huub Stevens, kończył właśnie pierwszy rok kariery trenerskiej. Człowiek o 30-letnim menedżerskim stażu zostaje zastąpiony przez człowieka, który trzydziestu lat nie ma jeszcze nawet w metryczce. W 34 lata różnicy wieku między oboma panami prawie można by włożyć jeszcze jedno pokolenie. Senior przechodzi w stan spoczynku, junior obejmuje pełen zakres jego obowiązków. I nikt nie da mu okresu próbnego.
Nieszczęśliwie wymuszona o kilka miesięcy wcześniej emerytura Stevensa uczyniła misję Nagelsmanna jeszcze trudniejszą. Spokojne plany zarządu – pełen okres przygotowawczy i cały sezon zaufania - zostały sprowadzone na ziemię przez tak przykry wypadek losowy. 28-latek przejmuje drużynę ze strefy spadkowej. Do bezpiecznego, szesnastego miejsca ma pięć punktów straty. Do końca sezonu - trzynaście meczów. Zamiast spokojnych letnich przygotowań, przykładowo w ciepłej Turcji, i całego okienka transferowego na skrojenie dobrej drużyny, Nagelsmann zostaje rzucony w wir sezonu, brak możliwości dokonywania transferów i deszczową pogodę przy temperaturze, która w lutowym Hoffenheim rzadko przekracza dziesięć stopni Celsjusza. A do tego nieustająca uwaga mediów, wszak 28-latek prowadzący klub w jednej z najlepszych lig świata to wydarzenie bezprecedensowe.
Czterech jego nowych podopiecznych, piłkarzy, jest od niego starszych. Kolejnych kilku młodszych zaledwie o rok. Koledzy po fachu? Drugi najmłodszy trener Bundesligi, prowadzący Augsburg Markus Weinzierl, jest starszy od Juliana o całe trzynaście lat. U kolejnego przedstawiciela młodego pokolenia niemieckich trenerów, Thomasa Tuchela, Nagelsmann był stażystą.
Niedorzeczne byłoby odmawianie 28-latkowi kompetencji. Sukcesy odniesione z „hoffenheimowskimi” dziewiętnastolatkami są zadziwiające – wywalczone w znakomitym stylu mistrzostwo Niemiec to fantastyczny prognostyk i zdaje się główny powód, dla którego rządzący TSG 1899 zdecydowali się na ten, spójrzmy prawdzie w oczy, szalony i nowatorski krok. A także zapowiedź długofalowego projektu, na który kuszą się włodarze klubu. Polityka transferowa opierała się głównie na założeniu „kup tanio, rozwiń, sprzedaj drogo”. I to przez ładnych kilka lat działało znakomicie! Szalony pierwszy sezon nie przeszedł w szybki spadek w kolejnym. Na dobrą sprawę „Wieśniacy” nigdy nie musieli mocno drżeć o sportową przyszłość. Nawet w razie pożarów, były one skutecznie (i całkiem szybko) gaszone. Teraz jest inaczej – strefa spadkowa, brak naturalnego następcy Roberto Firmino. Do tego Nagelsmann jako już trzeci trener w tym sezonie. Młody szkoleniowiec stawiający na młodych zawodników? I to takich, z którymi osiągał już sukcesy na polu krajowym? Brzmi rozsądnie, logicznie i długofalowo. Same zalety.
Obsadzanie tak młodego człowieka jak Nagelsmann w roli trenera bundesligowego klubu to szaleństwo. Gdy tym „młodym człowiekiem” jest były trener sekcji młodzieżowej, a planem klubu jest opieranie drużyny na wychowankach, to w szaleństwie znajdujemy metodę. Plan zarówno ciekawy, nowatorski i całkiem logiczny w swych podstawach. Niestety, los postanowił wszystkim sprawić niespodziankę. Nagelsmann obejmuje drużynę wcześniej i w o wiele gorszych warunkach. Jego egzamin dojrzałości zapowiadał się wystarczająco trudno, a teraz nagle wskoczył na kolejny poziom zaawansowania. Świat piłki czeka na wyniki.