Do porzygu... Barcelona zagra z Realem po raz 15. w ciągu dwóch lat
2013-02-26 12:37:03; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Liczba dzisiejszego dnia? 23. Nie, nie dlatego, że najsłynniejsza “23” w historii, Michael Jordan chciałby wrócić do NBA. 23 dlatego, że dziś spotkanie Barcelony z Realem Madryt, a ta liczba w statystykach przewija się najczęściej.
Można tym być zmęczonym. Można uznać, że już dość, że w sumie fajnie by było, gdyby zdarzył się taki sezon, a może i kilka sezonów, kiedy te dwa zespoły spotkają się tylko dwukrotnie w lidze i na tym stanie. Ale jeśli w Hiszpanii nic się nie zmieni, to jest to raczej nierealne.
Wspominaliśmy o liczbie 23 nieprzypadkowo. Dopiero 23. news na stronie Marki dotyczy jakiegokolwiek innego klubu, konkretnie Atletico Madryt. Przebicie się do niego - co możecie zobaczyć na screenie poniżej - trochę trwa. Trzeba więc wpierw dowiedzieć się, że Messi pograł sobie w krykieta (oczywiście w celach komercyjnych; swoją drogą strasznie miałka i przewidywalna ta reklama).
23. raz z rzędu (we wszystkich rozgrywkach) Barcelona może obronić Camp Nou i nie pozwolić się w swojej twierdzy pokonać. 23 to również liczba spotkań, które przeciwko ekipie z Madrytu w swojej karierze rozegrał zdobywca Złotej Piłki za rok 2012. Zdobył w nich 17 bramek, co wobec wyczynów przeciwko innym drużynom jest wyczynem (jak na Messiego oczywiście) wcale nie jakimś wyjątkowym. Cristiano Ronaldo natomiast w ostatnich 7 meczach z odwiecznym rywalem Realu trafił siedmiokrotnie (natomiast ostatnie 5 meczów na Camp Nou to 6 bramek Portugalczyka).
A kto ma trafiać, jeśli nie ta dwójka? Kto wie, czy trenerzy obydwu ekip nie postawią na zawodników, którzy w ostatnim czasie na wybiegane czy to w lidze, czy to w pucharach kilometry narzekać nie mogli z tego względu, że było ich bardzo mało. W Barcy ma bowiem zagrać od pierwszej minuty David Villa, a i Mourinho skłania się ku postawieniu od początku na Brazylijczyka Kakę.
W hiszpańskich mediach można zresztą wyczytać znacznie więcej, o sędziowaniu (Jordi Roura narzekał na konferencji prasowej na Umdiano Mallenco, który jest dla Barcy sędzią wyjątkowo pechowym), o agresji Pepe (tylko 3 na 15 meczów z Barceloną zakończył bez kartki na koncie), o setnym ligowym golu Higuaina, który dołączył do dwunastu zawodników, którzy dokonali tego przed nim (tylko Raul zrobił to będąc młodszy od “Pipity”), o oddelegowaniu przez Mourinho aż trzech zawodników, Essiena, Arbeloy i Alonso do wyłączenia z gry Messiego i Alvesa, co ma być kluczem do sukcesu w wieczornej potyczce... I tak do porzygu.
Bo w ostatnich latach Realem i Barceloną cały futbol był przesycony. Taki sam był w tym wszystkim udział klasy obydwu drużyn, jak i medialnej otoczki, kreowanej wokół nich. I - jak wspominaliśmy we wstępie - można narzekać, że za dużo, że za często... Ale, szczerze: kto siadając dziś wieczorem przed telewizorem nie będzie mieć nadziei na fantastyczne widowisko, z najwyższej klasy piłkarzami i dwoma trenerami (choć patrząc na “charyzmę” Roury należy powiedzieć, że jednym gwiazdorem i jednym drugoplanowym) w rolach głównych?