Ekstraklasa bez podziałów - jak reforma wpłynęła na tabelę

2014-05-26 11:56:08; Aktualizacja: 10 lat temu
Ekstraklasa bez podziałów - jak reforma wpłynęła na tabelę Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Dwie kolejki do końca i wciąż nie znamy wicemistrza, ostatniego z pucharowiczów, czyli brązowego medalisty i... to w zasadzie wszystko. Czy więc reforma oparta na podziale punktów dała nam większe emocje?

I tak, i nie. Z jednej strony walka o wicemistrzostwo między Ruchem a Lechem wyglądałaby właściwie identycznie, gdyby podziału punktów nie było. Obecnie Lech ma 37 oczek, Ruch - 33. Oznacza to, że zwycięstwo Ruchu da nam rozstrzygnięcie biegu po srebrny medal już w ostatniej kolejce, natomiast każdy inny wynik włoży srebrne krążki na szyje zawodników i trenerów "Kolejorza". A gdyby wszystko odbyło się bez dzielenia? Sytuacja byłaby bardzo podobna, z tym że Lech miałby jeden punkt przewagi więcej, więc mógłby przegrać z Ruchem i zremisować z Legią, bez utraty wicemistrzostwa. A tak - w razie porażki u siebie z "Niebieskimi", musi zgarnąć komplet punktów z Legią, by nie nasłuchiwać nerwowo wieści z Chorzowa.
 
Znacznie ciekawiej dzięki podziałowi punktów będzie jednak w razie porażki Ruchu, ponieważ za jego plecami na ostatnie miejsce na podium czają się Górnik i Lechia. Zabrzanie bardziej ze względów ambicjonalnych, bo na puchary nie mają już szans, gdańszczanie natomiast - w stu procentach serio. Gdybyśmy punktów nie dzielili, to i jedni, i drudzy mogliby już tylko ze złością spoglądać wzwyż, mając 9 (Górnik) czy nawet 10 (Lechia) punktów straty do chorzowian.
 
Lechia to zresztą największy beneficjent reformy. Gdyby nie podział punktów, zajmowałaby teraz 7. miejsce, bez jakichkolwiek widoków na pozycję wyższą, niż czwarta, musząc przegonić w tym celu Wisłę, Górnika i Pogoń. A tak - walczy o puchary, brązowe medale i na "Białą Gwiazdę" i swoich rywali ze Szczecina patrzy z góry.
 
Jeszcze słówko o Ryszardzie Tarasiewiczu, który w ostrych słowach wypowiadał się o reformie przy okazji wczorajszego meczu z Lechią. Otóż nawet bez dzielenia punktów, Zawisza byłby w tej samej sytuacji, w jakiej jest, czyli na ostatnim miejscu grupy mistrzowskiej. Bo wciąż ma szanse nawet na 4. pozycję (tylko 3 punkty straty do czwartego Górnika). Gdyby punktów nie podzielono, jego strata do 4. ekipy (w takim wypadku także Górnik) wynosiłaby... 3 punkty.
 

Tabela grupy A po podziale punktów; mistrz Polski - Liga Mistrzów; 2. i 3. miejsce - Liga Europy, zdobywca Pucharu Polski - Liga Europy
 
Tabela grupy A bez podziału punktów; mistrz Polski - Liga Mistrzów2. i 3. miejsce - Liga Europyzdobywca Pucharu Polski - Liga Europy
 
W dole natomiast emocje skończyły się nam w piątek, dokładnie tak samo, jak miałoby to miejsce bez tego osławionego dzielenia. Z tym, że wtedy przewaga 14. zespołu (Podbeskidzie) nad 15. Zagłębiem wynosiłaby przed 35. kolejką 8 punktów, a nad Widzewem - 11. A tak była ona taka sama i dla lubinian i dla łodzian i wynosiła 7 oczek. Czyli w teorii - pozostawiała trochę więcej emocji i szanse dla obydwu ekip ze strefy spadkowej. 
 
W grupie B największym wygranym podziału okazało się Podbeskidzie, które dzięki dzieleniu punktów jest o 2 pozycje wyżej, niż byłoby bez tego zabiegu. Pozostałe pozycje wyglądają właściwie identycznie, poza małymi roszadami (Jagiellonia przed Śląskiem, Korona i Cracovia o pozycję niżej).

Tabela grupy B po podziale punktów; 15. i 16. miejsce - spadek
 
Tabela grupy B bez podziału punktów; 15. i 16. miejsce - spadek
 
Na opinie, czy dzielenie punktów było potrzebne i atrakcyjne, czy niesprawiedliwe i krzywdzące, trzeba więc będzie zaczekać do bardziej wyrównanego sezonu. Na pewno tych kilka kolejek więcej sprawiło, że emocje w 30. serii gier były większe, niż w wielu z poprzednich sezonów. Jak widać, są wygrani takiego rozwiązania, a chyba nie znajdujemy tutaj większych przegranych z powodu systemu. Zagłębie z Widzewem i tak by spadły, Legia i tak zostałaby mistrzem Polski, a na finiszu o wicemistrzostwo biłyby się Ruch z Lechem.
 
Czekamy więc z niecierpliwością na ostatnie rozwiązania tego sezonu, ale z jeszcze większą - na kolejny, po którym pewnie wyklarują się znacznie bardziej zdecydowane opinie na temat wprowadzonego systemu rozgrywek. Na ten moment podziało-zwolennicy z podziało-sceptykami idą na remis.
Więcej na ten temat: Polska T-Mobile Ekstraklasa