Falstart Lechii w Płocku: nie taki ten środek straszny

Falstart Lechii w Płocku: nie taki ten środek straszny fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

Dominacja? Klepka na jeden kontakt? Rozłożenie Wisły na czynniki pierwsze? Nic bardziej mylnego! Czyżby wyjazdowe fatum gdańszczan znowu miało dać o sobie znać?

Zwolnienie blokady

Miało być szybko i bezboleśnie. Lechiści na obcym terenie występowali w roli niekwestionowanego faworyta, którego „jedynym” zadaniem było uwolnienie siły drzemiącej w środku pola. W praktyce… okazało się jednak, że do pełnego sukcesu brakuje nie jednego, a wielu elementów.

Rzut oka na boisko. Boczni obrońcy Lechii ustawieni bardzo wysoko, zagęszczona linia pomocy i wysoki pressing. Wszystko zaczynało się już w linii defensywy. Długie utrzymywanie się przy piłce, delikatne przesunięcie formacji, by wciągnąć rywala na swoja połowę: całkiem prosto. Potem wystarczyło jedynie przyspieszyć i… agresywnie zaatakować. Nie było wątpliwości, gdańszczanie chcieli całkowicie zdominować „Nafciarzy” i mieli ku temu dogodne okazje choćby w samym zachowaniu Marco Paixao i jego sposobie poruszania się po murawie. Napastnik silnie naciskał bardzo niepewnego w początkowych fragmentach gry Szymińskiego.

Agresywnie, blisko siebie, na jeden kontakt – w Lechii ma kto pograć piłką. No, przynajmniej tak wydawało się w pierwszym kwadransie.

Dobrze prezentowały się także boczne sektory podopiecznych Nowaka. Próbowano grać szybko, w trójkącie z jednoczesnym przesunięciem formacji. Byle bliżej „szesnastki” Wisły Płock.

Tak gra w końcu musiała przynieść wymierne korzyści. Już w 15. minucie padł pierwszy gol na ekstraklasowych boiskach. Stefańczyk nie popisał się stabilnością, dał się ograć z łatwością dzięki czemu piłka trafiła ze środka od Krasicia na flankę do Peszki. Wystarczyło tylko… dobrze dograć futbolówkę w pole karne, gdzie czekał Marco Paixao. Widać było, że lechiści przyłożyli się do wrzutek na swojego napastnika, bowiem niejednokrotnie meldował się w samym centrum wydarzeń próbując wyskoczyć wyżej niż obrońcy „Nafciarzy”. Tym razem Bożić nie zdołał wygrać pojedynku główkowego a bramkarz był praktycznie bez szans.

Po bramce mecz nabrał tempa. Na boisku zrobiło się więcej miejsca, zwiększyły się odległości pomiędzy poszczególnymi piłkarzami, a lechistom powoli zaczęło brakować dokładności. Próbowano wysunąć długą, prostopadłą futbolówkę na Wolskiego, ale podopieczni Kaczmarka doskonale wyczuli ten koncept. Od teraz ustawiali się bliżej swojego przeciwnika i liczyli na kontry, które w ich wykonaniu wyglądały naprawdę nieźle. Szczególnie aktywni byli Reca, który raz za razem wykorzystywał swoją szybkość i umykał Wojtkowiakowi (o mały włos nie zaliczył trafienia bez przyjęcia) i Hemeha psujący krew na drugiej stronie boiska. Co prawda gospodarze wychodzili jedynie trójką i brakowało dokładności, ale to wystarczyło, żeby wyprowadzić w pole bardzo chaotyczną defensywę Lechii, która miała problemy z kryciem. Uwidoczniło się to chociażby w 23. minucie, gdy Szymiński strzelił bramkę wyrównującą. Furman udowodnił, że ma świetnie ułożoną nogę po tym jak przymierzył z rzutu wolnego (sędzia podyktował go za faul Malocy) i wrzucił piłkę idealnie na głowę obrońcy. Obrona Lechii zamarła. Dosłownie.

Okazało się, że taka większa przestrzeń bardzo podoba się „Nafciarzom”. Tym, którzy uwierzyli, że mogą tutaj coś ugrać i sprawić niespodziankę. Wszak, lechiści mieli wygrać ten mecz samym środkiem pola. Brakowało jednak dokładności, ich gra stała się chaotyczna, a z każdą kolejną minutą pomysł ulatywał. Wydawało się nawet, że to stałe fragmenty gry przesądzą o tym spotkaniu…

„Nafciarze” w natarciu

Jedna rzecz pozostała niezmienna. Wyjazdy w wykonaniu gdańskiej Lechii. Podopieczni Nowaka w drugą część spotkania weszli bez animuszu, nieco przygaszeni, wycofani. Co prawda udało im się zmniejszyć odległości pomiędzy poszczególnymi częściami formacji (boczni obrońcy nie wychodzili tak wysoko, Krasić i Chrapek mieli wspomagać stoperów), to wciąż brakowało jakości. Dokładność nie była mocną stroną gdańszczan – raz za razem tracili piłkę, mieli problemy, żeby dłużej się przy niej utrzymać i… stworzyli tym samym dogodne warunki dla gospodarzy.

Tak, Wisła Płock była w natarciu. Ta sama Wisła, która w pierwszym kwadransie nie mogła wyjść z własnej połowy, wyrwać się spod pressingu przeciwnika, zawiązać jakiejkolwiek akcji, była teraz stroną nadrzędną. Podopieczni Kaczmarka poczynali sobie coraz sprawniej, z większą łatwością przedostawali się w okolice „szesnastki” rywala i byli groźni. Szczególną uwagę przykuwał Reca, który już w 47. minucie miał okazję wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Dostał genialną piłkę od Ilieva, wyszedł na czystą pozycję, wygrał pojedynek biegowy z Wojtkowiakiem rozgrywającym dzisiaj przeciętne zawody i nie zdołał przejść ostatniej przeszkody – rosłego bramkarza Biało-Zielonych. Milinković-Savić skrócił kąt i zablokował rywalowi dostęp do własnej bramki. Na tym nie zakończyły się ofensywne wypady gospodarzy. Dużą rolę zaczęli odgrywać boczni obrońcy, którzy już nie chowali się za podwójną gardą, a wychodzili wysoko i pomagali upłynniać akcje ofensywne. I grali wysoko. Jak cały zespół Kaczmarka.

Lechia ugięła się pod naporem Wisły. Wisły bardzo aktywnej, szybkiej i w końcu dokładnej.

Pomimo, że w drugiej części spotkanie to gospodarze byli stroną nadrzędną to za każdym razem czegoś im brakowało. Nawet jak wychodzili w przewadze liczebnej, to któryś element akurat nie chciał współgrać: bo to dokładność, bo to brak zrozumienia, bo to prędkość większa od piłki. Ostatecznie… stały fragment gry przesądził o losach tego spotkania. W 77. minucie Wawrzyniak przybrał postać wiatraka chcąc powstrzymać uderzenie Kuna za co sędzia wskazał „na wapno”. Bez wahania. Równie dużą pewnością wykazał się Dominik Furman przy zamianie karnego na bramkę. Zresztą, nowy nabytek Wisły rozgrywał dzisiaj genialne zawody. Świetnie spisywał się w odbiorze w środku pola, bardzo dobrze bił rzuty rożne i wolne (i jak się okazało, również karne), nie bał się wracać do defensywy i jeszcze przy okazji zawiązywał akcje ofensywne. Był po prostu wszechobecny.

Miał być żelazny środek pola, był chaos dopełniony ogromną dozą bierności i przypadku. Lechia już po pierwszych 15 minutach straciła całą werwę i okazało się, że wystarczy ją delikatnie nacisnąć, by doprowadzić do popłochu w jej szeregach. Rozczarował Krasić, który brylował w zeszłym sezonie, Wolski nie miał okazji, żeby rozwinąć skrzydła, a defensywa była myślami na wakacjach. Krótko mówiąc: nie tak to miało wyglądać.

Wisła Płock - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)
Bramki:
Przemysław Szymiński (23'), Dominik Furman (77' k.) – Marco Paixao (15')

Wisła Płock: Kiełpin [5] – Stefańczyk [3,5], Szymiński [4], Bożić [3], Stępiński [3] – Furman [5,5], Rogalski [4] – Hemeha [4] (58' Kun [3]), Iliew [4] (88' Jose Kante), Reca [4] (73' Wlazło [3,5]) – Lebedyński [3]

Lechia Gdańsk: Milinković-Savić [2] – Wojtkowiak [2], Janicki [2,5], Maloca [3], Wawrzyniak [3] (78' Mak) – Chrapek [2,5], Krasić [2,5], Wolski [3], Peszko [2,5] (61' Pawłowski [3]), Flavio Paixao [2] (59' Kuświk [2]) - Marco Paixao [2]

Żółte kartki: Reca, Rogalski, Kun - Chrapek, Maloca, Krasić, Wawrzyniak, Kuświk, Mak

Sędzia: Daniel Stefański [4]
Widzowie:
8321

Plus Meczu Transfery.info: Dominik Furman (Wisła Płock)

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Vincent Kompany łączony z gigantem pomimo spadku z Premier League Vincent Kompany łączony z gigantem pomimo spadku z Premier League Nie tylko Josué odejdzie z Legii Warszawa. Przedłużenia nie będzie Nie tylko Josué odejdzie z Legii Warszawa. Przedłużenia nie będzie Bayern Monachium celuje w nowego trenera! Prosto z Premier League Bayern Monachium celuje w nowego trenera! Prosto z Premier League OFICJALNIE: Radosław Majecki z nowym kontraktem w AS Monaco OFICJALNIE: Radosław Majecki z nowym kontraktem w AS Monaco OFICJALNIE: Oto nowy menedżer Liverpoolu. Następca Jürgena Kloppa OFICJALNIE: Oto nowy menedżer Liverpoolu. Następca Jürgena Kloppa Tych dziewięciu piłkarzy może odejść z Ekstraklasy za duże pieniądze Tych dziewięciu piłkarzy może odejść z Ekstraklasy za duże pieniądze Odejście z FC Barcelony na rękę... Xaviemu?! Odejście z FC Barcelony na rękę... Xaviemu?! OFICJALNIE: Radomiak Radom ma nowego trenera. Niecodzienna sytuacja OFICJALNIE: Radomiak Radom ma nowego trenera. Niecodzienna sytuacja

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy