Korona - Zawisza: Bydgoszczanie niegościnni dla Tarasiewicza
2014-07-20 19:02:19; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Pierwszy mecz Zawiszy Bydgoszczy i Korony Kielce w sezonie 2014/2015 zakończył się wygraną gospodarzy 2:0
Ryszard Tarasiewicz powrócił na ławkę trenerską w Bydgoszczy - ale już jako gość obiektu przy Gdańskiej 163. Architekt największych sukcesów w historii "Niebiesko-Czarnych" tego lata objął Koronę Kielce. Wybór Tarasiewicza był jednak sporym zaskoczeniem. Sam szkoleniowiec nie ukrywał że chciałby spróbować swoich sił za granicą, oczekiwał na oferty z Francji czy Szwajcarii, gdzie występował jako piłkarz.
Wobec odejścia Tarasiewicza, Radosław Osuch musiał poszukać nowego szkoleniowca. Postawił na Portugalczyka Jorge Paixão. Nowy trener dał się poznać jako typowy południowiec - jest bardzo impulsywny, ale widać że żyje meczem. Już w pierwszym spotkaniu o stawkę - meczu o Superpuchar Polski w Warszawie został odesłany na trybuny. Nie przeszkodziło to jednak bydgoszczanom w zwycięstwie nad faworyzowaną Legią. Dziś podopieczni Paixão odnoszą kolejne zwycięstwo. Może największą zaletą trenera jest to, że potrafi się doskonale porozumieć z rosnącą portugalskojęzyczną kolonią zawodników "Niebiesko-Czarnych"?
W ostatnim spotkaniu na Gdańskiej triumfowali kielczanie. Był to jedno z dwóch zwycięstw Korony na wyjeździe w poprzednim sezonie. Trener Tarasiewicz chciał rozpocząć swoją przygodę z Koroną od zwycięstwa, co byłoby dobrym prognostykiem na dalszą część sezonu.
Konflikt między kibicami a Radosławem Osuchem wciąż trwa. Tłumów na trybunach nie było, atmosfery zresztą też. Typowe piknikowe spotkanie w środku wakacji, w dosyć upalną pogodę, na którą narzekali również sami zawodnicy. W pierwszej połowie było dosyć nudno i leniwie. Świadczy o tym fakt, że największe owacje zebrało... użycie sprayu sędziowskiego, czyli nowinki na boiskach Ekstraklasy. Innym skojarzeniami ze stadionami świata była przerwa na uzupełnianie płynów oraz kask Wojciecha Małeckiego, podobny do tego stosowanego przez bramkarza Chelsea Petra Čecha. Poziom spotkania nie był jednak mundialowy. Nowa piłka Ekstraklasy Brazuca sprzyjała jednak oddawaniu strzałów z dystansu. To była jedyna broń Zawiszy w pierwszych 45 minutach, najpierw groźnie strzelił Samuel Miranda, a potem Piotr Petasz. Lewonożni zawodnicy pokazali, że nie można im zostawiać wolnego miejsca. To może być atut drużyny Paxiao, szczególnie w wypadku gry z drużynami dobrze zorganizowanymi w obronie, tak jak Korona.
Drużyna z Kielc miała o wiele więcej korzystniejszych sytuacji, szczególnie ze stałych fragmentów gry. Paweł Golański potrafił swoimi dobrymi wrzutkami wytworzyć zamieszanie w polu karnym Grzegorza Sandomierskiego. To po rzutach wolnych swoją okazje w 23 minucie miał Jacek Kiełb. Jego strzał był jedynym celnym trafieniem drużyny ze Świetokrzyskiego. Niestety z powodu bólu pleców Golański musiał w drugiej części gry opuścić boisko a jego miejsce zajął Paweł Sylwestrzak.
Niedyspozycyjność lidera formacji obronnej Korony była decydująca dla dalszych losów spotkania. Defensorzy popełniali coraz więcej błędów, a Zawisza atakował z coraz większą częstotliwością. Kluczem do zwycięstwa były jednak zmiany w szeregach "Niebiesko-Czarnych".
Trener Paxiao dokonał kilku zmian w składzie w porównaniu z meczem z Waregem. Na ławce zasiedli Luis Carlos, Joshua Silva i Wagner. Carlos wyróżniał się w meczu o Superpuchar i sprawiał sporo problemów obrońcom Zulte. Silva i Wagner szybko wpasowali się w koncepcję gry Zawiszy. Ich brak na boisku podczas pierwszej połowy był bardzo widoczny.
W drugiej połowie obudził się obecny lider ataku zdobywców Pucharu Polski czyli Jakub Wójcicki. "10" Zawiszy gra pod presją, gdyż zastępuje w roli rozgrywającego rewelację poprzedniego sezonu czyli Michała Masłowskiego. Aktywność w drugiej części pozwala mieć nadzieję, że w wypadku odejścia "Masełka" do Legii jakość gry Zawiszy nie ulegnie pogorszeniu. Wójcicki wypracował m.in pierwszą gróźną okazje w polu karnym Korony - jednak jego podanie zmarnował Jorge Kadú.
Gracz z Wysp Zielonego Przylądka nie pomylił się jednak w 66 minucie wykorzystując fatalny błąd Outtary. Obrońca "Żółto-Czerwonych" próbował podawać klatką piersiowa do Małeckiego, ten jednak nie zrozumiał jego intencji i piłka wpadła pod nogi Kadú. Gol ożywił trybuny, ale także zawodników Zawiszy, którzy coraz śmielej wchodzili w pole karne rywali. Kolejną okazje miał Kadú, ale to Luis Carlos, który zmienił Wahana Geworgiana zdobył drugą bramkę dla WKS. Spory udział przy bramce miał jednak Sylwestrzak z Korony, który niedokładnie wybił piłkę po podaniu Wójcickiego.
Zmiany trenera Tarasiewicza nie pomogły w zmianie niekorzystnego rezultatu. Nic nie dało wejście Chiżniczenki, pełniącego rolę drugiego napastnika, ani zmiana Janoty za Jovanovica.
Pierwsza porażka nie nastraja optymistycznie kibiców Korony. Bez Pawła Golańskiego blok defensywny szybko popełnia błędy, ponadto brakuje dobrych podań i zagrożenia po stałych fragmentach gry. Na dodatek drużyna może stracić swojego największego wojownika - Macieja Korzyma. Zawodnik słynący z serca do gry i motywowania swoich kolegów z drużyny, w dodatku będący uwielbiany przez kibiców może opuścić Kielce. Powodem są kwestie finansowe - usunięcie z listy płac Korzyma to kolejne oszczędności. Pytanie tylko, czy warto te pieniądze wydawać na takich zawodników jak Outtara czy Sylwestrzak? Korzym w dzisiejszym meczu pokazał że jego umiejętności gry głową przydają się również w defensywie. Czy bez charyzmatycznego lidera drużyna z Kielc poradzi sobie w dalszej części sezonu czy będzie jednym z faworytów do spadku?
Trener Tarasiewicz przywitał się z bydgoską publicznością. Ta nie pozostała mu dłużna i gromko oklaskiwała człowieka, który wprowadził Zawiszę do Ekstraklasy. Z Bydgoszczy nie wyjedzie jednak zadowolony, a z głową pełną przemyśleń. Warto jednak zauważyć, że bardzo ciekawie zaprezentował się 18-letni Marcin Cebula, który pokazał parę doskonałych podań, widać że szuka partnerów i pokazuje się do gry. Z nowych nabytków wyróżnić można poprawną dyspozycje Leonardo, który szczególnie w pierwszej części gry skutecznie blokował Alvarinio. Jednak to wciąż za mało na zwycięstwo. Widać że drużyna ma problemy z wzajemnym porozumiewaniem się, a gra zależy od doświadczonych graczy. Jednak o takim a nie innym wyniku przesądziły indywidualne błędy. Może czas na dodatkowe wzmocnienia w obronie oraz poszukanie ewentualnego następcy Korzyma?
Trener Paxiao jak na razie spisuje się rewelacyjnie. 2 ważne zwycięstwa w kraju, a mimo przegranej w Belgii wciąż są szansę na pokonanie Zulte w eliminacjach Ligi Europejskiej. Szeroka kadra może być prawdziwym atutem Portugalczyka, mimo to widać, że gra wygląda znacznie inaczej bez Carlosa czy Wagnera. Brazylijski skrzydłowy jest w świetnej dyspozycji, co mogliśmy zaobserwować gdy wszedł na boisko. Gra od razu nabrała tempa, a on sam zdobył drugiego gola. Szarpał Alvarinio, walczył Kadu, zagrożeniem dla Korony były strzały i dośrodkowania Petasza. Dobrze zaprezentował się Miranda.
Nie był to jednak dobry mecz Micaela, który zaliczył kilka niecelnych podań i strat. Wciąż widać sporą niepewnosć w decyzjach Korneliusza Sochania. Warto mu jednak kibicować, bo obecnie jest jedynym wychowankiem Zawiszy mającym największe szanse na regularną grę. W drugiej połowie potrafił jednak dobrze podać do wychodzącego Sebastiana Ziajki a także miał swoją okazję na gola. Wahan Geworgian chyba lepiej pełni rolę jokera z ławki. Po jego stałych fragmentach nie dochodziło do zagrożenia bramki Korony, nie dziwi więc decyzja o zdjęciu go z placu gry. Mecz nie stał jednak na wysokim poziomie, o czym świadczy fakt że plusem meczu został bezbrawny Kamil Drygas. Warto jednak wyróżnić akcje z końcówki meczu, kiedy to Wagner rozpoczął akcje zakończoną niecelnym strzałem Sochania - naprawdę mogła się podobać. Czyżby kolejny portugalski zaciąg Radosława Osucha okazał się strzałem w dziesiątkę?
Szkoda tylko że na stadionie w Bydgoszczy kibice dopingują tylko wtedy, gdy drużyna
prowadzi. Wyniki są, ale co z wsparciem z trybun? Czy piknikowa atmosfera będzie mobilizować graczy Zawiszy w dalszej części sezonu?