Krok osiem lat wstecz - Dunga znów na gorącym stołku

2014-07-22 17:57:51; Aktualizacja: 10 lat temu
Krok osiem lat wstecz - Dunga znów na gorącym stołku Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Cztery lata temu z posadą trenera reprezentacji Brazylii pożegnał się były kapitan "Selecao", Carlos Dunga. Teraz, po mundialu, którego końcówka skompromitowała Brazylię Scolariego, wraca na pokład.

"Boring, boring Brazil" pisał Guardian w 2007 roku. Gdy Dunga był już trenerem reprezentacji Brazylii. Ba, pisał to przed finałem Copa America, w którym Brazylia pokonała Argentynę 3:0 i zdobyła trofeum. Co więc wtedy było nie tak?
 
Przede wszystkim - taktyka. Gra trzema defensywnymi pomocnikami przed czwórką obrońców, które Brazylijczykom po prostu nie przystoi. Wyobrażacie sobie, że mając możliwość zagrania tutaj Kaką, Ronaldinho, Diego i wieloma innymi, wybiera się Mineiro, Gilberto Silvę i Josue? Tak może grać każdy. Absolutnie każdy. Ale nie "Selecao".
 
Brazylia Dungi była jednak odporna na krytykę. I choć grała nieładnie i nudną była nazywana przez całe cztery lata kadencji byłego reprezentanta kraju i mistrza świata, to była często zabójczo skuteczna. Do finału wspomnianej Copy awansowała po kilku brzydkich meczach, jak choćby ten z Ekwadorem, decydujący o wyjściu z grupy. Po golu Robinho z karnego. Jedego zawodnika, którego można było w tamtej drużynie określić mianem "nieprzewidywalnego". Jak się okazało - jeden szaleniec wśród dziesięciu mędrców, oddanych taktyce Dungi, wystarczył. Robinho zdobył 6 bramek, otrzymując tytuł króla strzelców.
 
Daleko tamtej ekipie było do finezji Scolariego. Robinho był tamtejszym Neymarem, ale nie było poza nim nieprzewidywalności Hulka, luzu Davida Luiza, geniuszu Oscara. Tak, Freda też nie było. Byli wyrobnicy. Światowej klasy, ale wyrobnicy. Podporządkowani schematom Josue, Gilberto Silva, Juan, Gilberto, Julio Baptista, Fernando Menegazzo. 
 
A jednak Brazylia Dungi przez cztery lata poniosła ledwie 6 porażek. Copa America? Wygrane. Confederations Cup - również. Eliminacje, w których był trenerem od początku do końca? Pierwsze miejsce, przed Chile, Paragwajem i Argentyną. Jedyną skazą była porażka z Holandią w ćwierćfinale mistrzostw świata. Tą rewelacyjną Holandią ze Sneijderem w życiowej formie. Tak życiowej, że decydującego gola mierzący 170 cm zawodnik strzelił głową. Brazylia nie była w tym meczu gorsza, ale brak medalu spowodował ogólnonarodową dyskusję, kiedy to na głowę Dungi za styl dający zwycięstwa, ale nie satysfakcję Brazylijczykom, wylano kubeł pomyj. 
 
Ciekawi jesteśmy więc, czy jego powrót oznacza także powrót tamtego stylu? Zwycięskiego choć męczącego? Czy Brazylijscy decydenci wybrali wyniki kosztem tożsamości tej kadry i znów postawili na obronę siedmioma zawodnikami? Dunga swojego podejścia raczej nie zmieni, bo dawało tytuły. Dwa na trzy turnieje, w których Brazylijczycy uczestniczyli.
 
A jak Dunga się znudzi, można zawsze sięgnąć po Mano Manezesa... A nie, to już było.