Mądrzejsi o cztery gole, a tak naprawdę to o nic. Remisowy wtorek w Lidze Mistrzów [WIDEO]

2014-04-01 23:10:01; Aktualizacja: 10 lat temu
Mądrzejsi o cztery gole, a tak naprawdę to o nic. Remisowy wtorek w Lidze Mistrzów [WIDEO] Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Emocji w Lidze Mistrzów było dziś co niemiara i choć wszyscy czterej dzisiejsi gracze schodzili z boiska z pewnym niedosytem, my jesteśmy zachwyceni. Rewanże bowiem zapowiadają się smakowicie.

Każdy z zespołów strzelił po jednym golu i poza tym Manchesteru, zdobytym po stałym fragmencie gry, każdy z pozostałych pokazał, dlaczego zespoły występujące w ćwierćfinałach trafiły tam w pełni sprawiedliwie. Była więc bomba w okienko z miejsca, z którego strzał wydawał się być szaleństwem. Było podanie przecinające obronę rywali precyzyjnie jak dobrze naostrzony nóż w rękach mistrza kuchni. Była też "patelnia" zakończona pewnym i również wielkiej urody strzałem pod poprzeczkę. 
 
Największym wygranym dzisiejszego wieczoru jest chyba David Moyes, bo jego Manchester dzielnie stawił czoła Bayernowi i choć ten grał przez większą część meczu swoją tiki-takę, to nie pogryzł "Czerwonych Diabłów" jak wściekły pies, raczej biegał dookoła piłkarzy szkockiego menedżera jak pocieszny mały kundel, raz tylko pokazując swoje zęby i gryząc boleśnie w momencie, kiedy w zasadzie gospodarze się tego nie spodziewali.
 
Dzisiejszą grę Bayernu świetnie podsumowują dwa obrazki. Jeden - z aplikacji Opta Stats Zone, pokazujący wymienione podania przez pierwszych 14 minut:
 
 
I drugi - wymowny komentarz do całej sytuacji dziennikarza obecnego na Old Trafford wraz ze swoim laptopem. I zamiłowaniem do psów.
 
 
I tak można było w zasadzie przez cały mecz, na który jeśli chodzi o poziom techniczny nie można było narzekać, jednak na emocje - już raczej tak. Ożywiło się to wszystko najpierw, gdy Welbeck w sytuacji sam na sam z Neuerem postanowił się zabawić:
 
 
A później, po przerwie, gdy Vidić wpakował piłkę do siatki Bayernu:
 
 
Bayern musiał coś zrobić, no i - jak to Bayern w tym sezonie - zrobił. Dziś nieco minimalistycznie, ale w rewanżu gra u siebie, a tutaj tylko trzy razy w tym sezonie notował wyniki, premiujące United - 2:3 z City w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów, 1:1 z Arsenalem (byłaby dogrywka) i ostatnio 3:3 z Hoffenheim w lidze.
 
Wyboru spotkania do oglądania za tydzień na pewno nie ułatwiła druga, hiszpańska potyczka. Tam także 1:1 i mecz stojący na bardzo wysokim poziomie. Tak wysokim, że komentatorzy pod koniec pierwszej połowy apelowali o przerwę dla sędziego Brycha, który miał pełne ręce roboty, bo co faul, to zespół wykonujący rzut wolny rozgrywał go tak szybko, jak się dało. Byle tylko grać dalej, byle tylko móc zaskoczyć rywali. Tempo momentami było zawrotne i kamerzyści razem z realizatorami musieli dostawać oczopląsów. Tym lepiej dla widzów oczekujących tego spotkania.
 
Strzelanie tutaj także rozpoczęło się po przerwie, w zasadzie kilka chwil po golu Vidicia. Ale za to w jakim stylu!
 
 
Jak Diego (nie, nie Diego Costa, ten drugi Diego) wpadł na pomysł uderzenia z takiej pozycji i jak on to zrobił w takim stylu - oglądamy to trafienie po raz dziesiąty i nadal nie wiemy. Ale dziękujemy, że wpadło mu to do głowy. 
 
A wcale nie musiałby być na boisku, bo zaczął mecz na ławce. Zmienił jednak jeszcze w pierwszej połowie Diego Costę, który zszedł z urazem mięśnia dwugłowego. 
 
 
Złośliwi powiedzieliby pewnie, że niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka, bo wcześniej to po starciu z Diego Costą z boiska z urazem przywodziciela musiał zejść Gerard Pique.
 
 
Stan meczu wyrównał Neymar, jednak jakieś 90% udziału w tej bramce to niesamowite, penetrujące podanie Andresa Iniesty, które Brazylijczyk wykorzystał precyzyjnym strzałem w dalszy róg. 
 
 
Banałem będzie napisanie, że przed rewanżami sprawa awansu jest otwarta, ale... jak inaczej to ująć? Z niecierpliwością czekamy na jutrzejsze dwa 90-minutowe spektakle i nie wiemy tylko, czy prosić o podobne widowiska, które nie dadzą nam żadnych odpowiedzi, ale za to emocje w rewanżu, czy może o jeszcze ostrzejsze strzelanie, nawet za cenę rozstrzygnięcia któregoś z dwumeczów. W zasadzie... jeśli będzie choć tak dobrze jak dziś, nie będziemy narzekać.