Magik w rękawicach. 10 faktów o niezwykłym pogromcy jedenastek
2016-10-03 15:33:34; Aktualizacja: 8 lat temuObroniony karny w spotkaniu Valencii z Leganés, dwie jedenastki wyciągnięte w meczu z Atlético... Człowiek - ściana. Po prostu Diego Alves.
Pokazał się w Atlético
Urodzony w Rio de Janeiro Alves początkowo miał być skrzydłowym. Plany zostały jednak dość szybko zweryfikowane. Już jako bramkarz reprezentował barwy Botafogo, ale szerszej publiczności pokazał się grając w Atlético Mineiro. W klubie z Belo Horizonte zaczął bronić regularnie 10 lat temu. Bardzo szybko pomógł „Galo” powrócić do brazylijskiej ekstraklasy. Transfer na Stary Kontynent był nieunikniony.Popularne
Szybko udowodnił swoją wartość
Lato 2007 - to wtedy nasz bohater trafił do Europy. Skusiła się na niego Almería, która początkowo widziała w nim tylko rezerwowego Davida Cobeño. W połowie sezonu uśmiechnęło się do niego szczęście. Doświadczony bramkarz nie mógł zagrać w ligowym meczu z Sevillą, z której był wypożyczony, a potem wyleciał z boiska z Betisem. Alves do końca rozgrywek nie oddał mu już miejsca w składzie, popisując się po drodze serią 677 minut bez straty gola.
Potrafi czekać na szansę
W Valencii, do której przeniósł się po spadku zespołu z Andaluzji do Segunda División, też nie od razu dostał miejsce w podstawowej jedenastce. Tym razem jego najgroźniejszym rywalem do gry był Vicente Guaita. Alves cały czas robił jednak swoje na treningach i koniec końców stawiała na niego większość kolejnych szkoleniowców „Nietoperzy”. 12 ligowych meczów w premierowych rozgrywkach na Estadio Mestalla przerodziło się w 37 występów w sezonie 2014/2015.
Straszna kontuzja z byłym klubem
Dwa sezony temu Alves opuścił jeden mecz. W pozostałych bronił od deski do deski, nie licząc... ostatniej kolejki z Almeríą. Nikt - łącznie z nim samym - nie spodziewał się, że spotkanie z byłym klubem zakończy się dla niego tak pechowo. Zamiast pełnej radości z czwartego miejsca w lidze, Brazylijczyk walczył z bólem. Diagnoza była szybka - zerwane więzadła krzyżowe i uszkodzona łąkotka. Przez fatalny uraz stracił większą część poprzednich rozgrywek.
Pomijany w kadrze
To właśnie przez ten uraz nie pojechał na Copa América 2015. W brazylijskiej kadrze, gdzie szansę jako pierwszy dał mu Mano Menezes, nigdy nie miał jednak mocnej pozycji. Na ostatni mundial Luiz Felipe Scolari wolał zabrać innego specjalistę od bronienia rzutów karnych - Júlio Césara, a także Jeffersona i Victora. Póki co, jego bilans w pierwszej reprezentacji zamyka się na dziewięciu występach. Warto wspomnieć, że wcześniej był członkiem kadry olimpijskiej, która w 2008 roku sięgnęła po brązowy medal w Pekinie.
Brat - pomocnik
Jednym z jego najbliższych współpracowników jest brat. To on pomaga mu kierować karierą i często nie opuszcza go ani na krok. Braterska kooperacja przynosi efekty już od wielu lat. Zaczęła się jeszcze w ojczyźnie.
Pobił rekord legendy
Karne. Broniąc jedenastkę we wrześniowym meczu z Leganés, Alves pobił rekord dotyczący liczby zatrzymanych strzałów „z wapna” w Primera División. Wcześniej należał on do legendy hiszpańskiego futbolu, Andoniego Zubizarrety. Był to dla niego siedemnasty obroniony karny w lidze. W spotkaniu z Atlético dołożył dwa kolejne. W sumie, odkąd trafił do Europy, Brazylijczyk wybronił 22 jedenastki na 45 prób. 21 razy został pokonany, a dwa strzały były niecelne. Niesamowite statystyki.
Zatrzymuje największych
31-letniemu obecnie bramkarzowi nie robi żadnej różnicy, kto staje naprzeciwko. Alexander Szymanowski z Leganés do wirtuozów może nie należy, ale oprócz niego Alves ma na rozkładzie takie gwiazdy jak Frédéric Kanouté, Fernando Llorente, Mario Mandžukić, Diego Costa, Cristiano Ronaldo (dwukrotnie) i Leo Messi. Po ostatnim weekendzie do tego gwiazdozbioru dołączył Antoine Griezmann.
Religijny gość
Jak sam przekonuje, nie ma tajemniczego sposobu na bronienie karnych. - To psychologiczny pojedynek pomiędzy strzelającym, a bramkarzem. Ważny jest refleks, ale również intuicja i zwykły spokój. Trzeba „uczyć się” strzelców, ich ruchów - przyznaje. Alves wielokrotnie podkreślał też, jak ważna jest dla niego wiara. Gdyby nie ona, nie byłoby znakomitych interwencji. - Matka Boska zawsze jest ze mną - mówi.
Poszedł w ślady idola, wielkiego Taffarela
Wiecie co jest najpiękniejsze? Że największym atutem Alvesa jest dokładnie to samo, z czego słynął jego idol z dzieciństwa, Cláudio Taffarel. Brazylijska legenda, która na mundialu 1998 zatrzymała w serii rzutów karnych Holendrów. 101-krotny reprezentant Brazylii takich konkursów miał zresztą zdecydowanie więcej. - Podziwiałem go od zawsze. Stanowił dla mnie pewien punkt odniesienia, gdy byłem młodym chłopakiem - zdradził jakiś czas temu 31-latek.