Mathieu to nie kot w worku

2014-07-25 00:22:58; Aktualizacja: 10 lat temu
Mathieu to nie kot w worku Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Transfery.info

- Nie sądzę, żeby to był zawodnik godny Barcelony, a już na pewno nie jest wart tej ceny. Za te pieniądze można pozyskać kogoś bardziej przydatnego - tak o transferze Mathieu do Barcy wypowiedział się Rafa Marquez.

Dwa zdania, które w soczewce skupiają cały szum, jaki właśnie przetacza się przez sieć wokół transferu Francuza. Postronni kibice pytają: kto to w ogóle jest? Dlaczego tyle pieniędzy wydano na podstarzałego no name'a? Który, w dodatku, gra na lewej obronie, a w Katalonii ma występować na środku. Kuriozum. Nastroje wśród kibiców Barcy niech spuentuje najlepiej fakt, że w Katalonii na twitterze trenduje hashtag #ZubiDimision, wysyłający Zubizarettę na emeryturę. 
 
Najwięcej rabanu jest o wiek zawodnika. Nic dziwnego: nigdy w historii piłki nie było takiego hypu wokół młodych piłkarzy, co w ostatnich latach. Wystarczy, że masz odpowiednią datę w dowodzie i zagrasz trzy dobre mecze, a poważne kluby będą się o ciebie zabijać. Kibice pochwalają taką strategię, podobnie media, eksperci. Znamy to z przykładów zagranicznych, gdzie szczególnie Anglicy nacięli się nie raz, ale i z polskich boisk, u nas również termin "młody, zdolny" jest często podstawowym argumentem windującym cenę. A nawet, co jest już pewną patologią, argumentem za wystawianiem zawodnika w składzie.
 
Owszem, są kluby, którym wielce opłaca się stawiać na młodych. To część ich polityki transferowej, budżetowej, która nastawiona jest na późniejszą sprzedaż z zyskiem. Ale Barcelona jest na końcu piłkarskiego łańcucha pokarmowego. Ma odnieść sukces zaraz, w przyszłym sezonie, a nie czekać, aż młody talent - czy kupny, czy z La Masii - fajnie się rozwinie. Dlatego śmieszą mnie porównania Mathieu do Czyhryńskiego, bo casus Ukraińca jest pouczającym przykładem, który można potraktować właściwie jako argument za kupnem Francuza. Teraz łatwo się wymądrzać, śmiać z transferu Dmitro, ale wtedy? Walczyło o niego na noże pół Europy. Szachtar oferował złote góry za długoterminowy kontrakt, wysłannicy Liverpoolu niemal koczowali pod domem zawodnika. Ostatecznie jak się wszystko skończyło, wiemy. Nauczką, że to właśnie zakup młodego piłkarza obwarowany jest sporym ryzykiem. Bo tutaj połowę, a często nawet i większą część kwoty, którą trzeba wydać, uzasadnia potencjał, a nie faktycznie posiadane umiejętności. I teraz pytanie: 
Czy potencjał wychodzi na boisko?
Czyhryński fantastycznie się zapowiadał, a nie fantastycznie grał. To on był kotem w worku, a nie Mathieu, który lepiej pewnie już nie zagra, ale też i w jego wypadku Barca stawia na zestaw konkretnych, posiadanych przez Francuza cech, a nie na gdybanie i wróżenie z kuli.
 
Mathieu miliona koszulek z logo Qatar Airways nie sprzeda, legendą klubową nie zostanie. Natomiast reprezentuje zestaw cech, których poszukiwał u obrońcy Luis Enrique. Możemy poteoretyzować: zwrócono uwagę na jego szybkość. Stoper z takim gazem idealnie będzie pasował do gry wysokim pressingiem, nie zaskoczy go żadna kontra. W dodatku Francuz dobrze czuje się z piłką przy nodze, a więc nie będzie dla niego problemem rozegranie. Odbiory? Jak podała dziś Squawka, Mathieu w zeszłym sezonie miał 65 przechwytów w obrębie pola karnego, najlepszy pod tym względem graczy Barcy to Mascherano, 54. Gra głową? Niektórzy mówią: wysoki jak Pique, tylko dwa razy szybszy. Koniec tematu.
 
Ten transfer może oczywiście nie wypalić, jak każdy, ale jest bardzo gruntownie przemyślany. Nie stawiają na stopera, bo ma uznane nazwisko, nie bawią się w zbrojenia medialne, tylko wyszukują gracza, który pasuje do koncepcji. Ma określony zestaw cech, których trener wymaga od zawodnika na danej pozycji. Tak to właśnie powinno wyglądać, modelowe podejście: plan drużyny, potem szeroko zakrojony skauting mający wyszukać najlepszego kandydata, a potem kupno. Bez względu na to, czy chodzi o gościa z pierwszych stron gazet, czy o podstarzałego faceta wyplutego przez reprezentację Francji. Gdy Oakland Athletics w MLB robiło serię dziwnych transferów, też wszyscy pukali się w głowę, tymczasem oni po prostu gruntownie analizowali swoje potrzeby oraz graczy. Dziś z tego podejścia w baseballu korzystają wszyscy, a o "Moneyball", jak nazywa się tą metodę, usłyszał cały świat. Jak dla mnie w transferze Mathieu pobrzmiewa podobna melodia.
 
Autor: Leszek Milewski