Młode Talenty: cz. 126 [Mason Greenwood. Co dwie nogi, to nie jedna!]

2019-04-19 10:58:34; Aktualizacja: 5 lat temu
Młode Talenty: cz. 126 [Mason Greenwood. Co dwie nogi, to nie jedna!] Fot. Transfery.info
Marek Garus
Marek Garus Źródło: Transfery.info

Gdy przyszedł do Halifax, akademii rozwojowej Manchesteru United w wieku sześciu lat, obu stóp używał tak samo dobrze i mocno. Na treningi drużyny przyjeżdżał prosto ze szkoły, by móc poodbijać piłkę od kosza do śmieci.

Kiedy Andy Cole przyszedł obejrzeć jego grę w spotkaniu FA Youth Cup, przez większość meczu myślał, że jest lewonożny. Tylko do momentu, w którym ustawił się do rzutu wolnego.

Mason Greenwood, urodzony w Bradford 17-latek, rozegrał w tym sezonie 22 mecze w rozgrywkach Premier League U-18 oraz U23, Lidze Młodzieżowej UEFA oraz FA Youth Cup. Razem we wszystkich tych spotkaniach strzelił 22 bramki i zaliczył 6 asyst, co tworzy fenomenalny rezultat młodzika „The Red Devils”.

Jednak zanim doszedł do tych liczb, Greenwood rozpoczął swoją piłkarską karierę w akademii Manchesteru United. Tam ćwiczył pod okiem Marka Seniora, szkoleniowca młodzieżowych drużyn „Czerwonych Diabłów”, który jako jeden z pierwszych miał odkryć talent nastolatka.

- Kiedy Mason dołączył do Halifax w wieku sześciu lat, miał tak samo mocne obie nogi. Był strasznie szybki. Gdy pokazało mu się nową sztuczkę lub umiejętność, potrafił zrobić ją już po 30 sekundach – mówił Senior dla „Manchester Evening News”. – Po szkole nie wracał do domu, ale jechał od razu na trening, by móc poodbijać piłkę od kosza na śmieci. Na treningach strzeleckich zawsze stałem na bramce wraz z innym trenerem, Gabrielem. Czuło się, gdy uderza Mason. Robił to jak trzynasto-, nie sześciolatek. Powiedzieliśmy sobie wtedy z chłopakami, że jeśli kiedyś nie zadebiutuje w pierwszym składzie, to trzeba będzie spakować manatki. Zawsze był dla nas oczywistym kandydatem do stania się wielkim piłkarzem.

Na temat młodego napastnika chętnie wypowiadał się również były gwiazdor Manchesteru United – Andy Cole. Ikona klubu pojawiła się na jednym z meczów FA Youth Cup za rekomendacją trenera Greenwooda, a zarazem byłego kolegi z boiska Cole’a – Nicky’ego Butta.

- Widziałem jego grę kilka razy. Pamiętam jak na inaugurację sezonu „Butty” podszedł do mnie i powiedział: „”Coley”, ten dzieciak ma to coś!”. Rzeczywiście, jest wyjątkowy. To, co najbardziej mnie w nim zaskoczyło, stało się podczas meczu FA Youth Cup. Gdy go oglądałem, wszystko wskazywało na to, że jest lewonożny. Po wywalczeniu jednego z rzutów wolnych podniósł się i sam go wykonał. Prawą nogą. Piłka dosłownie musnęła spojenie i wtedy pomyślałem sobie: „Wow, nie widziałem jeszcze, żeby tak świetnie kopnął prawą nogą!” Ten chłopiec zdecydowanie ma szansę, muszą podpisać z nim profesjonalny kontrakt – ekscytował się w wywiadzie dla MEN 47-letni Anglik.

Legenda „Czerwonych Diabłów” się nie pomyliła. Na początku października 2018 roku, Greenwood podpisał z Manchesterem United swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Po tym wydarzeniu następne sukcesy zaczęły same ustawiać się w kolejce. Na nieco ponad pięć miesięcy później, młodzik doczekał się debiutu w dorosłej drużynie United.

I to nie w byle jakim meczu, bowiem 17-latek wszedł na boisko w 87. minucie pamiętnego wyjazdowego spotkania Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain. Był to okres, w którym wielu zawodników gości było niedostępnych z powodów kontuzji. Menedżer „The Red Devils”, Ole Gunnar Solskjær, wprowadził piłkarza jeszcze przy wyniku 2:2, licząc, że ten odmieni losy spotkania. Taka sytuacja mogła się wydarzyć, po tym jak w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny dla United. Komentujący to spotkanie Rio Ferdinand nie krył się z tym, komu on kazałby wykonać „jedenastkę”: - Dalej Greenwood! Weź ją Greenwood! Idź, weź piłkę i stwórz swoje własne nazwisko! – krzyczał na wizji były obrońca reprezentacji Anglii.

Karnego wykonał oczywiście nieco bardziej doświadczony kolega Anglika, Marcus Rashford, niemniej nie zmienia to faktu, że oprócz bycia zwycięzcą spotkania, młodzik „Czerwonych Diabłów” stał się w chwili wejścia na boisko najmłodszym zawodnikiem debiutującym w rozgrywkach Ligi Mistrzów w historii. „Co za noc! Jestem szczęśliwy, mogąc zadebiutować w Manchesterze United podczas takiego meczu. Spełniło się marzenie moje i mojej rodziny!” – pisał na swoim Twitterze Greenwood.

Na kolejny występ młody Anglik nie czekał zbyt długo. Cztery dni po meczu z PSG, napastnik zameldował się na murawie w 81. minucie przegranego starcia z Arsenalem. Mając zaledwie 17 lat i 160 dni, stał się drugim najmłodszym piłkarzem debiutującym w Premier League w historii zaraz po innym zawodniku United, Angelu Gomesie. 

Mimo porażki 0:2 na Emirates Stadium, fani Manchesteru nie kryli radości związanej z debiutem w Premier League ich małoletniego ulubieńca. Na oficjalne gratulacje zdecydował się nawet jeden z rywali piłkarza, reprezentujący barwy Manchesteru City - Raheem Sterling. Zdaniem Daily Mail, angielski skrzydłowy miał wysłać do Greenwooda wiadomość, w której gratuluje mu debiutu. W ramach podziękowań nastolatek nazwał Sterlinga swoim „idolem”.

Po dwóch debiutanckich spotkaniach, 17-latek dalej trenował z seniorami. Mimo że w meczach z Wolverhampton, Watfordem i Barceloną nie usiadł nawet na ławce rezerwowych, to w sobotnim starciu z West Hamem otrzymał od trenera aż 15 minut czasu gry. Identycznie jak w przypadku pojedynku z PSG, wszedł na boisko w momencie remisu, a zszedł z niego jako zwycięzca, także po golu z rzutu karnego, tym razem jednak wykonanego przez Paula Pogbę. W trakcie kwadransa zdobył się na stworzenie jednej, niezłej sytuacji Anthony’emu Martialowi, jednak bez większego powodzenia.
Greenwoodowi udało się zatem rozegrać w sumie trzy oficjalne spotkania w barwach „The Red Devils”, ale czy możemy liczyć na kolejne i jeszcze dłuższe? Menedżer Manchesteru United już w grudniu jasno wyraził się na temat najbliższej przyszłości napastnika i innych młodzików w klubie: - Mamy sporo talentów w zespołach młodzieżowych, których chcielibyście zobaczyć i na pewno w odpowiednim momencie sezonu zobaczycie. Mason jest jednym z tych piłkarzy, który jest już gotowy, dla którego nadszedł już ten czas – powiedział na konferencji prasowej. 

Solskjær dotrzymał słowa, a Greenwood zadebiutował po tym wywiadzie w dwóch rozgrywkach. Teraz wydaje się pewnym, iż w kolejnych momentach kryzysu w składzie bądź przy okazji łatwiejszych spotkań, ponownie ujrzymy Anglika w czerwono-czarnym trykocie. Ale jak dalej potoczą się losy piłkarza? Czy doczeka się premierowego trafienia jeszcze w tym sezonie? Czy pójdzie w ślady Marcusa Rashforda i swojego idola, Raheema Sterlinga? Odpowiedzi na te pytania poznamy, jeśli nie teraz, to z pewnością w ciągu dwóch, trzech najbliższych piłkarskich sezonów.