O czym śni Lewandowski? Noworoczne cele Polaka

2016-01-24 17:32:09; Aktualizacja: 8 lat temu
O czym śni Lewandowski? Noworoczne cele Polaka Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Wielka siła musi być ukryta w noworocznych życzeniach, skoro już w pierwszym meczu w 2016 roku Lewandowskiemu spełniło się kilka z nich.

22 stycznia 2016 roku. Bundesliga budzi się do życia po zimowej przerwie. Na początek – mecz HSV i Bayernu Monachium. Spokojny przebieg spotkania, zwycięstwo monachijczyków, dwa gole reprezentanta Polski. Nie wiadomo, czego w nowym roku życzył sobie Robert, ale, kto wie, być może już ten piątkowy mecz zapoczątkował spełnianie owych życzeń…

Pierwsze życzenie – strzelić karnego w koszulce Bayernu

Ostatni ligowy mecz w ubiegłym roku – Bawarczyków u siebie podejmował Hannover. 40. minuta na zegarze i faul. Rzut karny. Do jedenastki chce podejść Polak, ale uprzedza go Thomas Müller. Hierarchia bywa bezlitosna – a w tym przypadku pozbawiła „Lewego” szansy na strzelenie 50. gola w 2015 roku. Ale co się odwlecze… W pierwszym meczu w nowym roku Lewy przywitał się ze światem strzelając z jedenastego metra właśnie. Hierarchia poszła nieco na bok – oficjalnie mówi się, że Lewy strzelał tylko dlatego, że Müller dochodził do siebie po faulu, ale to nieważne. Co nie udało się w grudniu, udało się w styczniu. Symboliczny początek.

Drugie życzenie – być dawcą zwycięstw

Na 24 mecze, które Lewandowski rozegrał dla Bayernu w pierwszej części sezonu 2015/16, Robert trzynaście z nich zakończył z co najmniej jednym golem. Ogółem bramek nazbierało się aż 22, ale tak naprawdę rzadko były one „ważne” w kontekście ostatecznego wyniku meczu. Lewandowski był „decyzyjny” w meczach przeciwko Hoffenheim, VfL Wolfsburg, Augsburgowi a także w Lidze Mistrzów, w rewanżu przeciwko Dinamo Zagrzeb. W pozostałych dwudziestu konfrontacjach z udziałem Roberta – podział punktów byłby taki sam nawet jego goli. Tym bardziej cieszy fakt, że „Lewy” od mocnego wejścia rozpoczął styczniowe rozgrywki. Wszak to tylko jego dwie bramki przeciwko HSV pozwoliły zgarnąć Bawarczykom całą pulę.  

Trzecie życzenie – móc odrzucić każdą ofertę

Okładki w madryckich gazetach, plotki o byciu kaprysem szejków z Paryża i niebieskiej części Manchesteru. Europejscy dziennikarze w pocie czoła wypisujący potencjalne wysokości ofert za Polaka – 60, 75, 90, może nawet 100 milionów euro? Cezary Kucharski, agent Polaka, był w pewnym momencie oblegany przez dziennikarzy wszystkich dużych europejskich redakcji sportowych. Kucharski wypatrzony na meczu Realu? Na okładkę. Dyrektor Bayernu Karl-Heinz Rummenigge wspominający o ofercie z Madrytu? Na okładkę. Marzenia szejków z Paris Saint-Germain, by Lewandowski zastąpił Ibrahimovicia? Na okładkę! Szum wokół potencjalnych ofert dla Polaka jest tak duży, że przeradza się wręcz w formę komplementu dla niego. Ot, zainteresowanie ze strony największych światowych klubów niewątpliwie dobrze działa na pewność siebie. Pytanie, czy na tyle, by Robert da się skusić na wielki transfer i jeszcze jedno wielkie wyzwanie, czy wybierze stabilizację w i tak przecież jednym z najlepszych klubów na świecie.

Czwarte życzenie – pokazać kły w stronę Aubameyanga  

Ich wyścig może być jednym z najbardziej emocjonujących rajdów po koronę króla strzelców w Europie. Już wydawało się, że Gabończyk uciekł daleko, a „Lewy” nagle dokłada pięć goli w meczu przeciw Wolfsburgowi. Już wydawało się, że reprezentant Bayernu przygasa i nie ma takiej regularności co podopieczny Tuchela – a tu nagle role się odwracają. Po pierwszej kolejce w 2016 roku bilans wynosi 2:0 dla Polaka. Walko trwaj.

Piąte życzenie – nie dać złudzeń Ancelottiemu

Trudno byłoby skutecznie podsycać emocje transferem, bo i tak scenariusz, że Lewy pozostanie w Monachium jeszcze na co najmniej jeden sezon wydaje się najbardziej prawdopodobny. Robert ma całą rundę wiosenną by zaświecić najjaśniej z całego wianuszka gwiazd Bawarczyków – wiadomo, da tym więcej pożytku drużynie i więcej radości fanom, ale może również udowodnić Ancelottiemu, że czwarte miejsce w plebiscycie Złotej Piłki, najwyższe spośród graczy Bayernu, nie było przypadkiem, lecz kolejnym przystankiem w drodze na piłkarski Olimp. 

Metaforycznie rzecz ujmując – w 2015 roku Lewandowski wsiadł do rakiety. Rakieta leci bardzo wysoko i daleko, wynosząc Polaka na coraz bardziej kosmiczny poziom. Każde minięte przezeń ciało niebieskie to kolejne spełnione życzenie. Pytanie na rok 2016 – na jak odległej i pięknej gwieździe wyląduje Twoja rakieta, drogi Robercie?