W pozostałych spotkaniach - dużo bramek, sporo czerwieni i genialny Ronaldo
2013-09-07 01:14:51; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Choć nasze oczy skierowane były głównie na Warszawę i Stadion Narodowy, w pozostałych meczach eliminacyjnych było również ciekawie, emocjonująco i dramatycznie.
W teoretycznie najbardziej nas interesującej grupie padły dwa łatwe do przewidzenia rezultaty. Anglia uporała się ze słabiutką Mołdawią (chociaż ten epitet nijak się ma do spotkania Mołdawia - Polska w Kiszyniowie, to jednak inaczej tej reprezentacji nie można określać), natomiast Ukraina - ku uciesze swoich kibiców - raz po raz dziurawiła defensywę San Marino, ostatecznie zatrzymując licznik na dziewięciu trafieniach. Co ciekawe - bramki strzelało aż ośmiu zawodników - Dević, Selezniow, Edmar, Khacheridi, Konopljanka, Bezus, Fedetskij i Rakyckyj. Poniżej krótkie résumé tego spotkania, czyli 9:0 w dwie minuty.
A co do Anglików - tutaj show dał duet Welbeck - Lambert. Pierwszy trafił dwukrotnie do bramki Mołdawian, drugi nie dość że przy tych golach asystował, to jeszcze dołożył jednego od siebie. Na razie bilans Ricky'ego Lamberta w kadrze to 2 mecze i 2 gole. Ostatecznie wynik na Wembley - 4:0
W innych grupach działo się jednak znacznie więcej i w znacznie bardziej niekontrolowany sposób. Irlandia Północna - Portugalia to była jazda bez trzymanki, jednak w odpowiednim momencie za kółkiem usiadł Cristiano Ronaldo i skradł show... sędziemu, który pokazał w spotkaniu w Belfaście 7 żółtych i 3 czerwone kartki.
Gorąco było też w Liechtensteinie, gdzie Grecja niemiłosiernie męczyła się z gospodarzami, którzy w tych eliminacjach urwali już sensacyjnie punkty Słowacji. Dwie czerwone kartki i upragniony gol Mitroglou dopiero w 72. minucie - oto co zaserwowały nam te dwie reprezentacje.
Męczyli się również choćby Włosi, których niejednokrotnie w starciu z Bułgarią musiał ratować niezawodny Gigi Buffon. Zwycięstwo zapewnił natomiast duet Candreva - Gilardino. Pierwszy dośrodkował idealnie na głowę tego drugiego, który nie mógł się pomylić w takiej sytuacji.
Ale nie brakło i znacznie bardziej zaskakujących rozstrzygnięć. Dwaj wielcy faworyci nie tylko do awansu do mistrzostw, ale też do odegrania w nich znaczącej roli, Holandia i Francja, nie sprostali znacznie niżej notowanym rywalom. Pierwszym remis dał dopiero karny van Persiego z 94. minuty, drudzy od 483 minut nie strzelili bramki w meczu międzynarodowym, choć dziś grali nie na przykład z Brazylią, a z... Gruzją. W skrótach radzimy zwrócić uwagę przede wszystkim na bramkę Estonii na 2:1. Technicznie - maestria, jakiej byśmy się po kolegach Pareiki nie spodziewali.
Spory zawód przeżyli też Szwajcarzy, którzy po wyciągnięciu wyniku z 0:1 na 4:1 z Islandią nie mogli się spodziewać, że dadzą sobie odebrać trzy punkty, arcyważne w kontekście rywalizacji w swojej grupie, mając w perspektywie wyjazdy do Norwegii i zaskakująco walczącej o finały Albanii.
(skrót z tego meczu wrzucimy, gdy tylko będzie dostępny)
Cóż jednak mogą mówić Czesi? Ich reprezentacja została bardzo brutalnie skarcona za nieskuteczność i zlekceważenie rywala, który wraca do gry o finały World Cup 2014. Armenia po haniebnej porażce u siebie z Maltą, teraz ogrywa na wyjeździe Czechów. I gdzie tu logika?
Logiki nie było też w porażce Bośni i Hercegowiny na własnym terenie ze Słowacją. Trzeci najskuteczniejszy zespół eliminacji ani razu nie potrafił pokonać Jana Muchy, natomiast skutecznie odgryzł się pomocnik Żyliny, Viktor Pecovsky. Piłka po jego strzale sunęła po murawie i sunęła, ale była uderzona na tyle precyzyjnie, że przy słupku wtoczyła się do bramki Bośniaków, zrównując ich z Grekami.
W najciekawszych pozostałych meczach, Niemcy bez problemów uporali się z Austrią, co wykorzystali w Irlandii Szwedzi, awansując na drugie miejsce w grupie i odskakując Austrii i Irlandii na trzy punkty. Hiszpania wygrała w Finlandii, Macedonia ograła Walię z Balem na ławce, Rumunia nie pozostawiła na własnym terenie złudzeń Węgrom, aplikując im aż trzy gole, a Belgowie - jak już zdążyli nas przyzwyczaić - odnieśli kolejne zwycięstwo, właściwie dające im już awans, szczególnie, że prowadzenia na gorącym terenie w Serbii nie dowieźli Chorwaci.
A w Afryce Ghana zapewniła sobie awans do ostatniej fazy eliminacji, eliminując mistrza Afryki sprzed półtora roku, Zambię po golach Warisa i Asamoaha.