Angielski futbol już nie będzie taki sam. Najpierw United bez Fergusona, teraz Stoke bez Pulisa
2013-05-22 03:08:17; Aktualizacja: 11 lat temuZa nami sezon, w którym upadły w Anglii chyba wszystkie świętości, jakie znamy. Wczoraj - kolejna. Na Britannia Stadium nie będzie już charakterystycznego trenera w dresie i czapce z daszkiem. Skończyła się era Tony'ego Pulisa.
O ile porównywanie tego pożegnania z tym sprzed kilku dni, kiedy po raz 1 500. i ostatni "Czerwone Diabły" poprowadził sir Alex Ferguson, jest w ogóle nie na miejscu, o tyle byłemu już menedżerowi Stoke nie można odmówić wielkiego szacunku. Pomimo słabych wyników w tym sezonie. Pomimo tego, że Stoke w tym roku na 54 możliwe punkty zdobyło 13. Pomimo niepewnego utrzymania i horroru zakończonego dopiero dzięki pokonaniu Norwich. I pomimo pożegnania znacznie mniej hucznego, w zaciszu gabinetu prezesa, bez szpalerów, skandujących jego nazwisko kibiców i otoczki wielkiego wydarzenia.
Bo Pulis zmienił oblicze Premier League. Może nie tak drastycznie jak Ferguson, czy nawet Mourinho bądź Wenger. Ale przywrócił futbolowi na Wyspach, a przynajmniej jednej drużynie charakter, który mamy na myśli mówiąc "typowo wyspiarski". Pokazał, że gra długimi podaniami na wysokiego środkowego napastnika nie musi być ostatnią deską ratunku, a właściwym sposobem na ogrywanie rywali z najlepszej ligi piłkarskiej na świecie. To właśnie dzieki Pulisowi Britannia Stadium stał się najbardziej znienawidzonym miejscem wśród czołówki Premier League. Oto jak przedstawiał się bilans wizyt najlepszej czwórki ligi angielskiej w gościach u ekipy Pulisa w trzech ostatnich sezonach: