Cracovia minimalnie lepsza w meczu niewykorzystanych szans

Przestrzelony rzut karny Dominika Furmana, niewykorzystane okazje i wielkie szczęście Cracovii. „Pasy” wygrywają drugi mecz z rzędu przy Kałuży.

Piątkowy mecz w Krakowie miał być odpowiedzią na poprzednie widowiskowe zwycięstwo piłkarzy Jacka Zielińskiego z Koroną Kielce (Cracovia wygrała 6:0). Kolejna przekonująca wygrana dodałaby wiatru w plecy zawodników trzeciej drużyny ubiegłego sezonu i pozwoliłaby doskoczyć do ligowej czołówki.

Furman marnuje kolejną jedenastkę

Początek spotkania zwiastował nieatrakcyjny powrót LOTTO Ekstraklasy. Żadna z drużyn nie była zainteresowana zdecydowanym atakiem, a gospodarze – faworyci piątkowego pojedynku – przebudzili się dopiero po kwadransie gry. Podopieczni Jacka Zielińskiego przejęli inicjatywę i wypracowali sobie optyczną przewagę na boisku. „Pasy” dłużej utrzymywały się przy piłce, starały wykreować sobie stuprocentową okazję do zdobycia bramki, ale brakowało celnych strzałów.

W tym samym czasie zawodnicy Wisły Płock starali się przetrzymać ataki gospodarzy i wyprowadzali groźne kontrataki. Po jednym z nich w 30. minucie Malarczyk faulował Ilijewa w polu karnym Sandomierskiego, ale Dominik Furman widowiskowo przestrzelił rzut karny. Kwadrans później Kante wyszedł sam na sam z byłym golkiperem m.in. Jagiellonii Białystok, ale w ostatniej chwili Malarczyk wślizgiem uratował swoją drużynę. Piłkarze Marcina Kaczmarka mogą żałować niewykorzystanych szans, bo po przerwie nie mieli już praktycznie nic do powiedzenia.

Mizerna celność

Druga połowa rozpoczęła się od – a jakże – ataków gospodarzy, którzy starali się jak najszybciej pokonać Kiełpina. Bramka na początku drugiej części gry ustawiłaby to spotkanie pod dyktando Cracovii, która w tym sezonie zgubiła gdzieś formę z poprzedniego sezonu, gdzie na własnym boisku prezentowała skuteczny, ofensywny futbol.

Takie „Pasy” oglądaliśmy po przerwie. Zmotywowane, nastawione na atak i w dodatku skuteczne. Dobrą formę sprzed przerwy na mecze reprezentacji potwierdził Mateusz Cetnarski – współtwórca gola Jakuba Wójcickiego z 54. minuty spotkania. Podopieczni Jacka Zielińskiego nie nasycili się jednobramkowym prowadzeniem i nadal żwawo atakowali przeciwnika. Kibicom zgromadzonym na stadionie przy ul. Kałuży mogły podobać się szybkie ataki oboma skrzydłami i próby strzałów z dystansu, w których brylował Tomasz Brzyski. Mimo wielu prób byłego obrońcy Legii (chociażby piękny strzał z 62. minucie) i okazji Miroslava Covilo, Deleu i Krzysztofa Piątka, to bramkarz beniaminka LOTTO Ekstraklasy rewelacyjnie strzegł własnej bramki.

Trzeba przyznać, że mecz w Krakowie mógł wyglądać inaczej, gdyby piłkarze obydwu drużyn przyłożyli się do własnej pracy. Dominik Furman w pierwszej połowie nie wykorzystał rzutu karnego, a Łukasz Piątek w doliczonym czasie gry postanowił nie dobijać „Nafciarzy” i w doskonałej sytuacji posłał piłkę w krzaki. Mimo wielu niedoskonałości Cracovia pewnie pokonała przeciwnika i odniosła swoje drugie domowe zwycięstwo w LOTTO Ekstraklasie.

Cracovia – Wisła Płock 1:0 (0:0)
Bramka: Wójcicki (55’)

Cracovia: Sandomierski [3,5] – Wójcicki [4,5] (80’ Deleu), Polczak [3,5], Malarczyk [3], Brzyski [3,5] – Covilo [4,5], Dąbrowski [3,5] – Budziński [3,5], Cetnarski [4] (78’ Jendrisek), Szczepaniak [3,5] (90’ Wdowiak) – Piątek [2,5]

Wisła: Kiełpin [4] – Stępiński [3,5], Szymiński [3], Bożić [3], Sylwestrzak [3] – Rogalski [3] (85’ Drozdowicz), Furman [2,5] – Wlazło [3], Iliev [3] (59’ Kriviec [3,5]), Merebashvili [3] – Kante [3] (71’ Reca)