Początki baskijskiego defensora na Etihad Stadium zwiastowały udaną przygodę. Ten wydawał się być świetnie skrojony pod plan gry Pepa Guardioli, co hiszpański trener często powtarzał.
Podczas pierwszego pełnego sezonu w Manchesterze City zanotował aż 51 spotkań, które okrasił pięcioma golami i trzema asystami. Nie dziwota, że wymieniano go wówczas w gronie najlepszych stoperów na świecie.
Później było już tylko gorzej. Byłego piłkarza Athletiku zaczęły prześladować kontuzje, przez co władze z Rowsley Street zdecydowały się sprowadzić mu konkurentów.
Obecnie Laporte przegrywa rywalizację z Manuelem Akanjim, Nathanem Aké i Rúbenem Diasem. Z całej trójki rozegrał najmniej spotkań, a konkretnie 24, w tym zaledwie cztery podczas zwycięskiej edycji Ligi Mistrzów.
21-krotny reprezentant Hiszpanii czuje, że jego czas na Eithad Stadium przemija. Sam nie ukrywa, że potrzebuje regularnych występów. Pod wodzą Pepa Guardioli może ich nie otrzymać.
Sytuacja sprawiła, że w ostatnich tygodniach ponownie pojawiły się plotki na jego temat, a prasa na Półwyspie Iberyjskim donosiła, że wyraża zainteresowanie przeprowadzką do Barcelony. W grze ma pozostawać również kilka ekip z Italii, w tym Inter Mediolan, poszukujący następcy Milana Škriniara.
Po meczu reprezentacji Hiszpanii z Włochami w ramach półfinału Ligi Narodów Laporte udzielił zastanawiającej odpowiedzi, gdy spytano go o przyszłość.
- Nie, nie mogę o tym mówić. Cieszę się, że sprawy z Manchesterem City w tym sezonie potoczyły się dobrze, ale zobaczymy, co będzie dalej.
Kontrakt zawodnika, który w trykocie „Obywateli” zaliczył dotychczas 179 występów, wygasa w czerwcu 2025 roku.