Były podopieczny atakuje Stokowca. „To zły człowiek”
2018-07-30 17:26:28; Aktualizacja: 6 lat temuPiotr Stokowiec uchodzi na rodzimym podwórku za rzetelnego fachowca. Jak się jednak okazuje, nie każdy zawodnik dobrze wspomina współpracę ze szkoleniowcem.
46-latek w marcu tego roku objął Lechię Gdańsk. Najlepszystrzelec zespołu, Marco Paixão, rozegrał pod jego wodzą dwaspotkania, po czym został odsunięty od drużyny. Jak poinformowałklub, dość zaskakująca decyzja była efektem samowolnego wyjazduPortugalczyka do ojczyzny w momencie, gdy miał dochodzić do pełnisił po kontuzji. Lechia potwierdziła jednocześnie, że wygasającykontrakt napastnika nie zostanie przedłużony i wraz z początkiemlipca strony faktycznie zakończyły współpracę.
33-latek,który obecnie jest zawodnikiem tureckiego Altayu, wrócił do całejsprawy w rozmowie ze Sport.pl.
- Musiałem odejść. Choćnie chciałem. Przez jednego człowieka. Osoba, która jest za toodpowiedzialna, to Piotr Stokowiec. W sumie dalej nie wiem, co taknaprawdę się wydarzyło. Stokowiec podjął decyzję, że ma mnie wLechii nie być. Myślę, że nie lubił mnie od początku i szukałpowodu, aby odsunąć mnie od zespołu - powiedział zawodnik.
Paixão potwierdził, że wyjechał do Portugalii, ale -podobnie jak inni piłkarze - miał wtedy trzy dni wolnego. Jak mówi,nie ma pojęcia, dlaczego Stokowcowi zależało na pozbyciusię go z zespołu.
- To zły człowiek. Od razu patrzył namnie krzywo. W końcu w Gdańsku doszło do spotkania. Byłem tam ja,Stokowiec, prezes Adam Mandziara i dyrektor Janusz Melaniuk. I zanimpadło pierwsze słowo, Stokowiec powiedział „nie chcę ciebie,znajdź inny klub, daj nam spokój”. A to i tak pół biedy.Jeszcze gorsze rzeczy Stokowiec mówił mi w szatni - przyznałPortugalczyk (cała rozmowa TUTAJ).
Paixão zakończyłprzygodę z Lechią z bilansem 68 spotkań, 34 goli i sześciu asyst.