Cezary Kulesza: Jestem bez przerwy jeb***
2023-07-29 18:34:18; Aktualizacja: 1 rok temuPrezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza w rozmowie z Interia.pl wypowiedział się na temat tego, jak postrzegana jest jego postać i praca na rzecz rodzimej federacji.
Cezary Kulesza, który wcześniej był między innymi prezesem Jagiellonii Białystok, został sternikiem Polskiego Związku Piłki Nożnej w 2021 roku. Ostatnimi czasy działacz, który jest właścicielem wytwórni fonograficznej Green Star, nie ma lekko. Na przestrzeni kilku miesięcy wokół reprezentacji Polski wybuchło kilka skandali mniej lub bardziej w niego uderzających.
Jednym z ostatnich był ten dotyczący obecności Mirosława Stasiaka, człowieka skazanego za korupcję, w samolocie, którym drużyna narodowa podróżowała do Kiszyniowa na mecz eliminacji Mistrzostw Europy 2024 z Mołdawią. Chociaż to nie Kulesza go zaprosił (skorzystał on z miejsca przeznaczonego dla firmy Inszury.pl), to prezesowi mocno się dostało. Ten finalnie wziął winę na siebie i przeprosił kibiców.
Abstrahując od samych skandali, Kulesza nie ma najlepszej prasy. W sieci nie brakuje porównań do jego poprzednika na stanowisku szefa związku Zbigniewa Bońka, który zawsze świetnie odnajdował się w mediach. Popularne
Co obecny prezes PZPN-u powiedział w rozmowie z Interia.pl na temat tego, jak jest postrzegany przez innych?
- Od początku jestem pod obstrzałem. Mówią na przykład, że jestem wieśniakiem. Tak panie redaktorze, urodziłem się na wsi, chociaż mój tata był dyrektorem szkoły, a mama nauczycielką. Nie wstydzę się tego skąd pochodzę, nauczyłem się tam ciężkiej pracy. Mówią, że jestem „diskopolowcem”. Też jestem. To był trudny biznes, w którym osiągnąłem sukces, zarobiłem duże pieniądze. Wiem zresztą, że ci sami ludzie, co się z tego śmieją, później bawią się na weselach do muzyki zespołów z mojej wytwórni. Dalej: mówią, że nie umiem wypowiadać się publicznie. A wie pan, jak u mnie na wiosce mówili? „Krowa, która dużo muczy, mało mleka daje”. I dlatego wolę skupić się na robocie, a nie na gadaniu. Niech gadają inni. Mnie to nigdy nie wychodziło. Wychodziła mi za to ciężka praca. To dzięki niej mogłem zostać prezesem PZPN-u.
- Nie przyszedłem do federacji po pieniądze, bo te zarabiam gdzie indziej. Przyszedłem zrobić coś dobrego dla polskiej piłki. I jestem bez przerwy jeb***. Widocznie przeszkadzam pewnym środowiskom. Ale spokojnie, nie takie rzeczy w życiu wytrzymałem. I to też wytrzymam. Chciałbym tylko, żeby moja praca była uczciwie oceniana.
(…) - Mam wrażenie, jakby w Polsce były dwie federacje. Ta prowadzona przeze mnie, i ta poprzednia. Jak w poprzedniej Michniewicz awansował z młodzieżówką na Mistrzostwa Europy, to został bohaterem i trafił do Legii Warszawa. Jak w mojej został selekcjonerem, to zrobiła się wielka awantura. W tamtej Andrzej Woźniak, człowiek skazany za korupcję, był w sztabie reprezentacji, latał z kadrą po całej Europie - przyznał Kulesza (cała rozmowa TUTAJ).