Dlatego Lech Poznań nie sprowadził Ariela Mosóra

2024-10-02 11:24:37; Aktualizacja: 2 godziny temu
Dlatego Lech Poznań nie sprowadził Ariela Mosóra Fot. Konrad Swierad / Shutterstock.com
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Goal.pl

Raków Częstochowa ma za sobą mocne okno transferowe, w którym udało mu się sprowadzić Michaela Ameyawa czy Ariela Mosóra. Jacek Terpiłowski został zapytany w rozmowie z Goal.pl, dlaczego Lech Poznań nie ruszył po nikogo z tej dwójki. „U nas wciąż rynek wewnętrzny nie istnieje lub istnieje w małym zakresie” - tłumaczył szef skautingu „Kolejorza”.

Lech skierował tego lata swój wzrok na rynki skandynawskie. Po dość sennym początku okna transferowego poznański klub sprowadził Alexa Douglasa, Daniela Håkansa, Iana Hoffmana, Patrika Wålemarka czy Bryana Fiabemę. Do dobrych wyników prowadzi ich Niels Frederiksen.

Raków Częstochowa w tym samym czasie obrał zupełnie inną politykę. Przeprowadził trzy bardzo duże, jak na nasze warunki, transfery wewnątrz Ekstraklasy. Na Limanowskiego zawitał najpierw Patryk Makuch, potem Ariel Mosór i w końcu Michael Ameyaw. Każdy z nich kosztował około milion euro.

W ostatnich miesiącach szczególnie sporo mówiło się o przyszłości Mosóra, który od dłuższego czasu myślał o odejściu z Piasta Gliwice. Wcześniej stawiał jednak na przenosiny za granicę.

Losy 21-latka były burzliwe. Raków musiał naprawdę mocno się wysilić, by sfinalizować ten ruch. Ostatecznie się udało.

Jacek Terpiłowski został zapytany w rozmowie z Goal.pl, dlaczego Lech Poznań nigdy na poważnie nie zainteresował się zakontraktowaniem Mosóra i Ameyawa.

Profilowo bardziej pasowali nam inni gracze na środek obrony, a Ameyaw nie był dla nas rozwiązaniem na skrzydło - odpowiedział krótko szef skautingu lidera Ekstraklasy.

- Polacy chcą wyjeżdżać do silniejszych lig. Nie patrzą na ścieżkę dwóch czy trzech lat, by wyjechać jako 24-latek o ugruntowanej pozycji w lidze. Patrzą na tu i teraz. Mają do tego prawo, najwyżej wrócą do Polski, mamy multum takich przykładów. Generalnie w przypadku młodego Polaka mówimy o kwocie dwukrotnie, a czasem i trzykrotnie większej niż w przypadku zawodnika zagranicznego, który może jest ciut starszy, ale i nieco bardziej ograny.

- U nas wciąż rynek wewnętrzny nie istnieje lub istnieje w małym zakresie. [...] Zawsze zaczynamy poszukiwania od pytania – czy możemy mieć na tej pozycji Polaka z Ekstraklasy? Dalej: a może Polaka, który gra poza naszym krajem? Lub zagranicznego piłkarza, który ma już doświadczenie w Ekstraklasie i zna tę ligę? Oczywiście cały czas obracamy się tutaj w tych naszych kryteriach jakości, czyli profile statystyczne, profile fizyczne, odpowiedni wiek i tak dalej - dodał Terpiłowski.

Cały wywiad z Jackiem Terpiłowskim jest dostępny TUTAJ