Dookoła piłki: Poszukiwania czegoś więcej
2013-09-29 11:57:11; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Pewnie wielu z Was się zastanawia, jak można zachwycać się kopaniem futbolówki we włoskim stylu.
Osłabiająca się liga, teatrzyki napastników padających w polu karnym przeciwnika czy stereotypowe catenaccio, które w słabszych klubach nadal sprawnie funkcjonuje.
No dobrze, w tych lepszych też, kiedy bronią wyniku. Dlaczego to lubię? Nie wiem, nie umiem wyjaśnić. Tak samo jak Wy nie przekonacie mnie do miłości do Manchesteru United, Barcelony czy Borussii Dortmund. Poza tym nie o to w tym chodzi.
Ostatnio podczas rozmowy z kolegą na temat piłki, zadałem sobie pytanie, o co tak naprawdę chodzi z tą miłością do piłki. Nie ekscytują mnie gigantyczne sumy transferów, kolejne kluby sponsorowane przez katarskich szejków czy tego typu sprawy. Fakt, mój ulubiony Milan, poza powrotem Kaki, nie jest najczęstszym bohaterem mediów, tak samo jak w ogóle liga włoska. Jednak w podświadomości chyba ciągle kotłuje się we mnie syndrom polskiego kibica. Wiecie, co to jest? To ciągłe rozpamiętywanie epoki Górskiego i Piechniczka z cudem na Wembley na czele. W taki sposób myślę o Maldinim, Tottim, Miccolim, Di Natale… Fakt, niektórzy z nich jeszcze grają, ale przywiązanie do barw klubowych, cała estyma z tym związana i rola bohatera kibiców i dzieciństwa – to chyba przeszłość. Dziś ciężko znaleźć piłkarza, o którym możecie powiedzieć, że grał w drużynie X jak byliście mali, grał w niej, jak poszliście do ogólniaka, na studia, do pracy. Życie się zmienia, piłka też.
I właśnie mnie olśniło – nie chodzi nawet o starych bohaterów, idoli spoglądających na mnie z plakatów wieszanych nad łóżkiem. Chodzi o to, że piłka to coś, co jednoczy. Bo to kochają miliony. Nawet jak ktoś się nie interesuje, to zasady są proste na tyle, że można wyjść i pokopać. Poruszać się i pośmiać. Nie muszę być Garethem Bale’em za 100 milionów euro, moje podanie nie będzie pewnie warte nawet 10 eurocentów, ale radość, frajda – parafrazując znaną reklamę, są bezcenne. O piłce można rozmawiać godzinami, śmiać się, oglądać razem mecze, dyskutować, debatować, chodzić na mecze, treningi. Ale wiecie, tak sobie myślę, że najważniejsze jest to, że to wszystko robimy razem. Ze znajomymi, z przyjaciółmi, kumplami, rodziną, czasami nawet z drugą połówką.
I powiem Wam, że właśnie na tym polega miłość do piłki, to jest TO coś. Magia robienia czegoś z innymi. Dzielenia się, komunikowania, dyskusji. I chyba tego wielu tak naprawdę szuka w futbolu – pozytywnych relacji z ludźmi. Bo jak często mówi Ronaldinho, gra w piłkę to najlepsza zabawa na świecie. Pełna paradoksów, zabawy, radości, czasem smutku lub niezrozumienia (popularny syndrom WTF?!). Tak jak w tym filmiku:
Niektóre sytuacje są zabawne, inne głupie. Ale po wszystkim zawsze jest o czym pogadać. I o to właśnie chodzi!
ADAM FLAMMA