Fabiański: Potrzebowałem odejścia z Arsenalu

2019-09-16 08:40:09; Aktualizacja: 5 lat temu
Fabiański: Potrzebowałem odejścia z Arsenalu Fot. FotoPyk
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Sky Sports

Łukasz Fabiański wyjawił swój sekret na utrzymywanie wysokiej formy oraz wypowiedział się na temat niepowodzenia w Arsenalu.

Obecnie Fabiański jest jednym z głównych ogniw w zespole West Hamu i mimo 34 lat na karku, nadal utrzymuje pewną pozycję w składzie. Mimo to Polak kojarzy się głównie z gry dla nieco mniejszych ekip z Premier League, ponieważ początek jego angielskiej przygody nie był tak udany. W Arsenalu nie zdołał wywalczyć sobie pewnego miejsca w składzie, dlatego był zmuszony odejść do Swansea. Z perspektywy czasu bramkarz uważa, że kluczowa w tym przypadku była ogromna presja.

- Z psychologicznego punktu widzenia Arsenal był wielkim wyzwaniem. Przyjechałem tu z Polski, a jak trafiasz do Premier League, ludzie zwracają na ciebie znacznie większą uwagę, wszystko się potroiło - powiedział Fabiański w szczerym wywiadzie ze „Sky Sports”.

- Bywało, że miałem problemy z radzeniem sobie z krytyką. To jest proces, a w moim przypadku trochę do zajęło, zanim nauczyłem się z tym żyć.

- Transfer? Chciałem udowodnić swoje umiejętności na boisku, ale nie dostawałem zbyt wielu szans, a co za tym idzie, każdy mecz, w którym zagrałem, kładł na mnie jeszcze większą presję. Znalazłem się w sytuacji, kiedy bardzo chciałem się pokazać, ale odwracało się to przeciwko mnie, byłem karany za nadgorliwość.

- Myślę, że jeśli nie grasz regularnie, każda najmniejsza rzecz staje się w twojej sytuacji ogromna. Nie masz takiego wyczucia czasu, czucia gry, poczucia odległości... Właśnie tym się kierowałem, gdy odchodziłem z Arsenalu. Nigdy nie mówiłem o tym głośno, ale czuję, że bardzo mi to pomogło. To nakierowało mnie na bycie lepszym. W ciągu tych lat lepiej zrozumiałem rolę bramkarza, na i poza boiskiem. Nauczyłem się radzić sobie z różnymi sytuacjami, przygotowaniami do meczów, czytaniem gry. Potrzebowałem odejścia z Arsenalu, potrzebowałem nowego wyzwania i cieszę się z tego, jak to wszystko się dalej potoczyło.

W Swansea Fabiański powrócił na właściwe tory, stając się kluczową postacią Walijczyków. Golkiper przyznaje, że zawdzięcza to bardziej dojrzałemu podejściu do przygotowań.

- Uważam, że jeśli narzucisz na siebie ciężki, szczegółowy trening i zwracasz uwagę na małe detale, jak analiza przeciwnika, jego ruchów, czytania gry, nie musisz bać się popełnienia błędów. Zawsze staram się to sobie wytłumaczyć przed meczami, bo zawsze pojawiają się jakieś nerwy. Błędy są na porządku dziennym, ale jeśli zadajesz sobie pytanie czy jesteś gotowy i odpowiadasz „tak”, ponieważ wiesz, że wykonałeś całą ciężką pracę, wtedy wykonałeś dobrze robotę, jesteś faktycznie gotowy do gry.

„Fabian” nie ukrywa, że bardzo pomocni byli też jego trenerzy.

- Miałem szczęście, że w ostatnich latach pracowałem z trenerami bramkarzy, którzy drobiazgowo podchodzą do swojej pracy. Motywowali mnie, żebym starał się bardziej i podwyższał swój poziom. Zawsze byłem bardzo krytyczny wobec siebie, to również mnie motywuje, ale trenerzy robili to jeszcze bardziej.

- Xavi [Valero, trener bramkarzy West Hamu]? Przez pierwsze dni czy nawet kilka tygodni w West Hamie w ogóle nie komentował mojej gry. Myślałem, że musi być zwyczajnie zadowolony. Ale później się spotkaliśmy, pokazał mi kilka filmików i powiedział: „Posłuchaj, musisz poprawić to, to i to”. Pomyślałem: „Jezu, w porządku, znowu się zaczyna”.

- Media i kibice nie powinni zwracać aż takiej uwagi na same interwencje przy ocenianiu bramkarzy. Czasem to ustawienie się i lepsze podejmowanie decyzji powoduje, że interwencja w ogóle nie jest potrzebna. Poza tym, gra się zmienia, nawet jej zasady. To wymaga od golkiperów dostosowania się. Nasza rola się zmienia, a to bardzo istotne.

Mimo iż patrząc na statystyki Fabiański jest jednym z najlepszym bramkarzy w Premier League, a w niektórych aspektach nawet najlepszym, na próżno szukać go w dyskusjach o najlepszych w swoim fachu. Polak wzdryga jednak ramionami i twierdzi, że nie przejmuje się popularnością w mediach.

- Nie rusza mnie to. Dopóki czuję w środku, że zagrałem dobry sezon lub miałem udany mecz, w którym odegrałem ważną rolę dla drużyny, nie potrzebuję uznania. Dla mnie zawsze najważniejsza była akceptacja przez menedżera i trenera bramkarzy. Jeśli oni i mój zespól są ze mnie zadowoleni, nie potrzebuję niczego innego. Media i kibice to coś dodatkowego. Eksperci uwielbiają o tym mówić, ale ja skupiam się na pracy na boisku.