Od kilku miesięcy LaLiga próbowała przeforsować współpracę z zewnętrznym funduszem inwestycyjnym, w ramach której w zamian za wsparcie finansowe dla klubów z dwóch najwyższych szczebli rozgrywek otrzymuje on około 10 procent udziałów z zysków komercyjnych, w tym praw telewizyjnych.
Cały proces odbyła się na zasadzie pożyczek z zerowym oprocentowaniem na 40 lat.
Kilka dni temu odbyło się Walne Zgromadzenie, na którym 37 ekip było za sprzedażą udziałów na 50 lat, jedna wstrzymała się od głosu, a następne cztery powiedziały „nie”. To UD Ibiza, Real Madryt, Athletic Club, FC Barcelona.
Wspomniani przedstawiciele hiszpańskiej ekstraklasy od początku zwracali uwagę, że porozumienie z CVC jest wielce niekorzystne. Co więcej, przedstawili oni własną propozycję ratowania hiszpańskiej piłki, a w ich działaniach poparł je Królewski Hiszpański Związek Piłki Nożnej, który zwrócił uwagę na fakt, że dysponowanie zyskami w perspektywie długoterminowej jest niezgodne z prawem. Decydować o losie rozgrywek mogą bowiem ich obecni uczestnicy, a co roku z racji spadków i awansów układ sił się zmienia.
Mając to wszystko na uwadze, „Królewscy” poinformowali, że wraz z „Lwami” i „Dumą Katalonii” postanowili podjąć kroki prawne.
„(…) Jest to nielegalna transakcja, która wyrządza nieodwracalne szkody w hiszpańskiej branży piłkarskiej i która rażąco narusza najbardziej elementarne zasady hiszpańskiego prawa sportowego oraz statut La Liga” – w ten sposób ekipy uzasadniają swój ruch.