Gdańszczanie mają to „coś” i… znaleźli sposób na „Miedziowych”

Gdańszczanie mają to „coś” i… znaleźli sposób na „Miedziowych” fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

Szybkość, dokładność i strategia. Lechiści rozegrali świetne zawody i byli nie tylko skuteczni, ale w pełni realizowali założenia taktyczne, które umożliwiły zdominowanie Zagłębia.


Moc Lechii

Zagęszczony środek pola, długie utrzymywanie się przy piłce, szukanie momentów przyspieszenia: w ten sposób gdańszczanie układali sobie grę w Lubinie. Chrapek z Kovaceviciem koncentrowali się na działaniach bardziej defensywnych, a prawdziwym motorem napędowym działań Biało-Zielonych był Krasić, który pracował w ścisłym rozegraniu. Serb nie ograniczał się jedynie do zarządzania futbolówką, a przede wszystkim wsławiał się w ofensywie, gdy jednym podaniem rozmontowywał obronę Zagłębia, jednocześnie wychodząc do przodu. Tak było w 25. minucie, gdy najpierw popisał się skuteczną interwencją we własnym polu karnym, a kilka sekund później już szarżował pod bramkę Polacka. Dobrym zachowaniem wykazywał się również Flavio, który powracał do defensywy, meldował się blisko Janickiego  i niejednokrotnie ratował swoją drużynę.

Lechia po prostu funkcjonowała jak jeden organizm.

W tym wszystkim kluczową rolę odgrywała konsekwentna gra. Podopieczni Nowaka potrafili przez przeciągłe momenty trzymać piłkę przy nodze i śledzić poczynania rywala, szukając luk w jego defensywie. Początkowo Zagłębie wykazywało się bardzo czujnym kryciem, blisko obstawiając swojego przeciwnika, ale z każdą, kolejną chwilą popełniało coraz więcej indywidualnych błędów. Na początku Todorovski dopuścił się dwóch faulów, za które otrzymał ostrzeżenie od sędziego. Trudno się dziwić, że obrońca w ten sposób przerywał ataki przeciwnika, bowiem Peszko może i nie rozgrywał wielkich zawodów, ale szybkości nie stracił.

Zagłębie miało prosty schemat: oddać piłkę przeciwnikowi, który przez większą część pierwszej połowy nic konkretnego nie pokazywał i… szybko skontrować. Hola, hola, tak łatwo to jednak nie ma. Chociaż początkowo lechiści starali się wyczuć swojego rywala i byli mało produktywni w swoich ofensywnych wypadach, to konsekwentnie dążyli do celu. To okazało się być kluczowe.

W jaki sposób ograć Zagłębie? Szybkością, wprowadzeniem chaosu i wybiciem z rytmu.

Jest 29. minuta. Flavio urywa się flanką i doskonale radzi sobie ze Starzyńskim. To nie jest pozycja popularnego „Figo”, nie radzi sobie z Portugalczykiem i tym samym nie zastępuje Cotry w godny sposób. Dodatkowo, w polu karnym melduje się jedynie Guldan, który zachowuje się bardzo przeciętnie. Za wszelką cenę nie decyduje się zatrzymać Kuświka. Snajper Lechii miał masę czasu, żeby ułożyć sobie piłkę na nodze i wpakować ją do bramki.

Od tej pory możemy mówić o dominacji Lechii. Postępującej, coraz mocniej rysującej się na boiskowej mapie.

„Miedziowi” w dość skuteczny sposób byli odcinani od podań. Owszem, w ich grze były widoczne zalążki dobrej gry, jak np. w 4. minucie po stałym fragmencie, gdy Janoszka wrzucał piłkę na bliższy słupek, a Papadopulos próbował trafić będąc tyłem do bramki, czy chwilę później, kiedy na prawej flance pograli Starzyński z Cotrą, uruchomili Janoszkę, a ten posłał futbolówkę na lewą flankę, gdzie oczekiwał niepilnowany Janus. Ale to było za mało. Nie bez przyczyny trudno wspominać tutaj o środku pola Zagłębia, bowiem… właściwie to nie istniał. Lechia grała tak szybko, tak dobre odzyskiwała piłkę, że właściwie nie miała sobie równych. To wszystko sprawiło, że w grze „Miedziowych” na próżno było wypatrywać jakiejkolwiek płynności. Piątek i Kubicki zostali całkowicie zablokowani, a gdy podopiecznym Stokowca w końcu udało się przenieść z futbolówką wyżej, to zaraz meldowała się tama cała drużyna Lechii.

Nos do zmian

Zagłębie mocno wzięło sobie do serca fakt, iż w pierwszej połowie miało ogromne problemy z przedostaniem się pod pole karne przeciwnika i… wrzuciło wyższy bieg. Co prawda pierwsze minuty drugiej części spotkania również należały do Lechii i było groźnie po tym, jak Chrapek uderzył prosto w Polacka, a ten wypluł futbolówkę, ale „Miedziowi” nie zamierzali się poddawać.

Trzeba było coś zmienić. Dać drużynie pozytywny impuls.

Trener Stokowiec zdecydował się zagrać va banque i wpuścił na boisko Krzyśka Piątka, pozwalając mu zająć miejsce u boku Papadopulosa. Siła ofensywa Zagłębia została zwiększona, a młody napastnik wyszedł tak napakowany na murawę, że… potrzebował zaledwie 32 sekund, żeby zaliczyć asystę. I to nie byle jaką. Świetnie przyjął futbolówkę, wypatrzył wbiegającego w pole karne Janoszkę i „Miedziowi” mogli cieszyć się z remisu. „Ecik” w perfekcyjny sposób wykończył podanie i wpakował piłkę do siatki.

Historia lubi się powtarzać: od tego momentu dominacja lubinian była coraz bardziej widoczna.

Gospodarze przejęli inicjatywę, a głównym kreatorem akcji ofensywnych był właśnie młodziutki Krzysiek Piątek. Jego podania trafiały w punkt i cała drużyna w końcu zaczęła grać szybciej, pewniej i agresywniej. Formacje się rozluźniły, co tylko umożliwiło podopiecznym Stokowca bardziej otwarty i konkretny futbol. Świetną sytuację miał strzelec gola, strzelając obok bramki po tym, jak długo szukał miejsca do oddania strzału poruszając się wzdłuż pola karnego Lechii. Zagłębie wierciło dziurę w brzuchu, atakowało, kolejni rezerwowi starali się uzyskać korzystny rezultat, ale…  bezskutecznie. Nie pomogło przebudzenie, które okazało się być krótkofalowe.

Paixao stawia kropkę nad „i”

Portugalczyk zasłużył na tę bramkę. Ciężko pracował w defensywie, a jednocześnie nie zaniedbywał swoich nominalnych obowiązków. Był napakowany, porządnie naładowany ogromną energią, co przyniosło efekty w 69. minucie. Lechia tak męczyła, tak naciskała „Miedziowych”, że piłka „musiała” zatrzepotać w siatce Polacka. Peszko wrzucił futbolówkę w pole karne próbując obsłużyć Paixao, ale ostatecznie padła ona łupem Kovacevicia, którego strzał został zablokowany. W końcu, Portugalczyk zakończył męczarnie swojej drużyny i przewrotką nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.

Konsekwentna gra, długie utrzymywanie się przy piłce, bardzo duża ruchliwość w obrębie formacji i przede wszystkim: genialna komunikacja. Chociaż Lechia dość długo szukała drogi do bramki Polacka i wielokrotnie sprawiała wrażenie, jakby nie za bardzo wiedziała jak się do niej dobrać pomimo skutecznego przyspieszania i bardzo dobrego czytania ruchów przeciwnika, to ostatecznie zwyciężyła w świetnym stylu. Na uwagę zasługują nie tylko bramki, nie sam sposób zagęszczania środka pola, a cała strategia, która miała na celu odcinanie od podań Starzyńskiego.


Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Maik Nawrocki z głośnym powrotem? „Sprawdziłem, zapytałem” Maik Nawrocki z głośnym powrotem? „Sprawdziłem, zapytałem” Marek Papszun jednak nie dla Rakowa Częstochowa?! 35-krotny mistrz kraju wkracza do gry Marek Papszun jednak nie dla Rakowa Częstochowa?! 35-krotny mistrz kraju wkracza do gry Trzęsienie ziemi w FC Barcelonie. Xavi na wylocie?! Trzęsienie ziemi w FC Barcelonie. Xavi na wylocie?! Alphonso Davies zmieni zdanie w sprawie letniego transferu?! Alphonso Davies zmieni zdanie w sprawie letniego transferu?! OFICJALNIE: Reprezentacja Francji na EURO 2024. Wielkie powroty, wielcy nieobecni OFICJALNIE: Reprezentacja Francji na EURO 2024. Wielkie powroty, wielcy nieobecni OFICJALNIE: Szeroka kadra Holandii na EURO 2024. Gwiazda Serie A znowu bez debiutu OFICJALNIE: Szeroka kadra Holandii na EURO 2024. Gwiazda Serie A znowu bez debiutu Rozegrał ponad 80 spotkań dla Legii Warszawa, odejdzie po sezonie?! „Nie ma porozumienia, ale...” Rozegrał ponad 80 spotkań dla Legii Warszawa, odejdzie po sezonie?! „Nie ma porozumienia, ale...” Kluczowy zawodnik odejdzie z Górnika Zabrze?! „Nie otrzymał oferty” Kluczowy zawodnik odejdzie z Górnika Zabrze?! „Nie otrzymał oferty”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy