Gdańszczanie mają to „coś” i… znaleźli sposób na „Miedziowych”

2016-04-16 20:04:43; Aktualizacja: 9 lat temu
Gdańszczanie mają to „coś” i… znaleźli sposób na „Miedziowych” Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Szybkość, dokładność i strategia. Lechiści rozegrali świetne zawody i byli nie tylko skuteczni, ale w pełni realizowali założenia taktyczne, które umożliwiły zdominowanie Zagłębia.


Moc Lechii

Zagęszczony środek pola, długie utrzymywanie się przy piłce,szukanie momentów przyspieszenia: w ten sposób gdańszczanie układali sobie gręw Lubinie. Chrapek z Kovaceviciem koncentrowali się na działaniach bardziejdefensywnych, a prawdziwym motorem napędowym działań Biało-Zielonych byłKrasić, który pracował w ścisłym rozegraniu. Serb nie ograniczał się jedynie dozarządzania futbolówką, a przede wszystkim wsławiał się w ofensywie, gdy jednympodaniem rozmontowywał obronę Zagłębia, jednocześnie wychodząc do przodu. Takbyło w 25. minucie, gdy najpierw popisał się skuteczną interwencją we własnympolu karnym, a kilka sekund później już szarżował pod bramkę Polacka. Dobrymzachowaniem wykazywał się również Flavio, który powracał do defensywy, meldowałsię blisko Janickiego  i niejednokrotnieratował swoją drużynę.

Lechia po prostufunkcjonowała jak jeden organizm.

W tym wszystkim kluczową rolę odgrywała konsekwentna gra.Podopieczni Nowaka potrafili przez przeciągłe momenty trzymać piłkę przy nodzei śledzić poczynania rywala, szukając luk w jego defensywie. PoczątkowoZagłębie wykazywało się bardzo czujnym kryciem, blisko obstawiając swojegoprzeciwnika, ale z każdą, kolejną chwilą popełniało coraz więcej indywidualnychbłędów. Na początku Todorovski dopuścił się dwóch faulów, za które otrzymałostrzeżenie od sędziego. Trudno się dziwić, że obrońca w ten sposób przerywałataki przeciwnika, bowiem Peszko może i nie rozgrywał wielkich zawodów, aleszybkości nie stracił.

Zagłębie miało prosty schemat: oddać piłkę przeciwnikowi,który przez większą część pierwszej połowy nic konkretnego nie pokazywał i…szybko skontrować. Hola, hola, tak łatwo to jednak nie ma. Chociaż początkowolechiści starali się wyczuć swojego rywala i byli mało produktywni w swoichofensywnych wypadach, to konsekwentnie dążyli do celu. To okazało się byćkluczowe.

W jaki sposób ograćZagłębie? Szybkością, wprowadzeniem chaosu i wybiciem z rytmu.

Jest 29. minuta. Flavio urywa się flanką i doskonale radzisobie ze Starzyńskim. To nie jest pozycja popularnego „Figo”, nie radzi sobie zPortugalczykiem i tym samym nie zastępuje Cotry w godny sposób. Dodatkowo, wpolu karnym melduje się jedynie Guldan, który zachowuje się bardzo przeciętnie.Za wszelką cenę nie decyduje się zatrzymać Kuświka. Snajper Lechii miał masęczasu, żeby ułożyć sobie piłkę na nodze i wpakować ją do bramki.

Od tej pory możemymówić o dominacji Lechii. Postępującej, coraz mocniej rysującej się naboiskowej mapie.

„Miedziowi” w dość skuteczny sposób byli odcinani od podań.Owszem, w ich grze były widoczne zalążki dobrej gry, jak np. w 4. minucie postałym fragmencie, gdy Janoszka wrzucał piłkę na bliższy słupek, a Papadopulospróbował trafić będąc tyłem do bramki, czy chwilę później, kiedy na prawejflance pograli Starzyński z Cotrą, uruchomili Janoszkę, a ten posłał futbolówkęna lewą flankę, gdzie oczekiwał niepilnowany Janus. Ale to było za mało. Niebez przyczyny trudno wspominać tutaj o środku pola Zagłębia, bowiem… właściwieto nie istniał. Lechia grała tak szybko, tak dobre odzyskiwała piłkę, żewłaściwie nie miała sobie równych. To wszystko sprawiło, że w grze „Miedziowych”na próżno było wypatrywać jakiejkolwiek płynności. Piątek i Kubicki zostalicałkowicie zablokowani, a gdy podopiecznym Stokowca w końcu udało się przenieśćz futbolówką wyżej, to zaraz meldowała się tama cała drużyna Lechii.

Nos do zmian

Zagłębie mocno wzięło sobie do serca fakt, iż w pierwszejpołowie miało ogromne problemy z przedostaniem się pod pole karne przeciwnika i…wrzuciło wyższy bieg. Co prawda pierwsze minuty drugiej części spotkaniarównież należały do Lechii i było groźnie po tym, jak Chrapek uderzył prosto wPolacka, a ten wypluł futbolówkę, ale „Miedziowi” nie zamierzali się poddawać.

Trzeba było cośzmienić. Dać drużynie pozytywny impuls.

Trener Stokowiec zdecydował się zagrać va banque i wpuściłna boisko Krzyśka Piątka, pozwalając mu zająć miejsce u boku Papadopulosa. Siłaofensywa Zagłębia została zwiększona, a młody napastnik wyszedł tak napakowanyna murawę, że… potrzebował zaledwie 32 sekund, żeby zaliczyć asystę. I to niebyle jaką. Świetnie przyjął futbolówkę, wypatrzył wbiegającego w pole karneJanoszkę i „Miedziowi” mogli cieszyć się z remisu. „Ecik” w perfekcyjny sposóbwykończył podanie i wpakował piłkę do siatki.

Historia lubi siępowtarzać: od tego momentu dominacja lubinian była coraz bardziej widoczna.

Gospodarze przejęli inicjatywę, a głównym kreatorem akcjiofensywnych był właśnie młodziutki Krzysiek Piątek. Jego podania trafiały wpunkt i cała drużyna w końcu zaczęła grać szybciej, pewniej i agresywniej.Formacje się rozluźniły, co tylko umożliwiło podopiecznym Stokowca bardziejotwarty i konkretny futbol. Świetną sytuację miał strzelec gola, strzelającobok bramki po tym, jak długo szukał miejsca do oddania strzału poruszając sięwzdłuż pola karnego Lechii. Zagłębie wierciło dziurę w brzuchu, atakowało,kolejni rezerwowi starali się uzyskać korzystny rezultat, ale…  bezskutecznie. Nie pomogło przebudzenie,które okazało się być krótkofalowe.

Paixao stawia kropkęnad „i”

Portugalczyk zasłużył na tę bramkę. Ciężko pracował wdefensywie, a jednocześnie nie zaniedbywał swoich nominalnych obowiązków. Byłnapakowany, porządnie naładowany ogromną energią, co przyniosło efekty w 69.minucie. Lechia tak męczyła, tak naciskała „Miedziowych”, że piłka „musiała”zatrzepotać w siatce Polacka. Peszko wrzucił futbolówkę w pole karne próbującobsłużyć Paixao, ale ostatecznie padła ona łupem Kovacevicia, którego strzałzostał zablokowany. W końcu, Portugalczyk zakończył męczarnie swojej drużyny iprzewrotką nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.

Konsekwentna gra,długie utrzymywanie się przy piłce, bardzo duża ruchliwość w obrębie formacji iprzede wszystkim: genialna komunikacja. Chociaż Lechia dość długo szukała drogido bramki Polacka i wielokrotnie sprawiała wrażenie, jakby nie za bardzowiedziała jak się do niej dobrać pomimo skutecznego przyspieszania i bardzodobrego czytania ruchów przeciwnika, to ostatecznie zwyciężyła w świetnymstylu. Na uwagę zasługują nie tylko bramki, nie sam sposób zagęszczania środkapola, a cała strategia, która miała na celu odcinanie od podań Starzyńskiego.