Sezon dla Interu rozpoczął się bardzo dobrze. W Serie A drużyna zajmuje pozycję wicelidera, wygrywając sześć z ośmiu dotychczas rozegranych kolejek. Traci tylko dwa punkty do lokalnego przeciwnika, Milanu.
Tak samo dobrze układa się w Lidze Mistrzów. „Nerazzurri” po dwóch meczach w fazie grupowej zainkasowali cztery „oczka” po starciach z Realem Sociedad i Benfiką.
Główną siłą napędową ekipy Simone Inzaghiego jest Lautaro Martínez, zdecydowany lider klasyfikacji strzelców na krajowym podwórku. W świetle trwającego maratonu rozgrywania spotkań co trzy dni kibice zastanawiają się, czy klub nie sięgnie po dodatkowe wzmocnienia podczas styczniowego okna transferowego, aby odpowiednio zarządzać siłami.
W obszernym wywiadzie dla „La Gazzetta dello Sport” Marotta zasygnalizował, że nie planuje żadnych inwestycji, choć de facto niczego nie wykluczył. Taka odpowiedź padła po zapytaniu o konkretne nazwisko: Mehdiego Taremiego.
– Taremi? Nie sądzę. My jako Inter musimy być jednak zawsze uważni na każdą sytuację. Byłbym skłonny umieścić na liście takich zawodników, którzy mieli spore wahania w kwestii dołączenia do nas latem. Thuram, Sommer czy Pavard byli zdecydowani, wybrali nas. To tylko świadczy o tym, że jako klub prezentujemy wiarygodne oblicze – powiedział 66-latek.
Napastnik FC Porto od lat podtrzymuje bardzo dobrą dyspozycję strzelecką, choć akurat początek bieżącej kampanii nie idzie po jego myśli. Dwa gole i asysta w jedenastu występach to marny dorobek jak na reprezentanta Iranu.
W poprzednim sezonie zanotował aż 45 kontrybucji (31 goli i 14 asyst) we wszystkich rozgrywkach przy 51 meldunkach na murawie.
Jego kontrakt z obecnym pracodawcą wygasa za ponad osiem miesięcy. Jeśli go nie przedłuży, z pewnością byłby łakomym kąskiem w najbliższe lato.