Juventus: Leonardo Bonucci szczerze o współpracy z Cristiano Ronaldo. „W tym tkwił cały nasz problem”

2021-09-29 15:49:30; Aktualizacja: 3 lata temu
Juventus: Leonardo Bonucci szczerze o współpracy z Cristiano Ronaldo. „W tym tkwił cały nasz problem” Fot. sbonsi / Shutterstock.com
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: The Athletic

Leonardo Bonucci przyznał szczerze, że drużyna zaczęła zawodzić od czasu przyjścia Cristiano Ronaldo do Juventusu, ponieważ pogorszyło się nastawienie mentalne reszty piłkarzy.

Gdziekolwiek nie pojawi się Cristiano Ronaldo, wielu zawodników deklaruje, że sama możliwość trenowania z nim sprawia, że można poczuć się na zupełnie innym poziomie. Tak też było w Juventusie, choć Leonardo Bonucci zauważa, że podświadomość płatała figle u wielu piłkarzy. W wywiadzie dla „The Athletic” defensor bardzo szczerze przeanalizował pogarszającą się sytuację z Portugalczykiem u boku.

Doświadczony napastnik był sprowadzany do Turynu z myślą o dołożeniu ostatniej cegiełki przed triumfem w Lidze Mistrzów. Ostatecznie przygoda zakończyła się jednak nie najlepiej, bowiem na przerwanej passie dziewięciu mistrzostw krajowych z rzędu. Cristiano Ronaldo strzelił wiele goli, ale z Turynu nie wyniósł niczego specjalnego, koniec końców odchodząc nagle do Manchesteru United, w ostatnich chwilach okna transferowego.

- Problem tkwił w całym zamyśle, że jeden piłkarz, nawet najlepszy na świecie, może zagwarantować Juventusowi zwycięstwa - tłumaczy Bonucci.

- Obecność Cristiano miała na nas ogromny wpływ. Samo trenowanie z nim dawało nam coś ekstra, lecz podświadomie zawodnicy zaczęli myśleć, że on sam jest dla nas zapewnieniem wygranej. Opadły nam skrzydła w codziennej pracy, straciliśmy pokorę, zdolność do poświęcenia, pragnienie, by zawsze być na miejscu, gdy potrzebuje cię partner, każdego dnia było coraz gorzej. Myślę, że było widać ten regres w ostatnich latach.

Bonucci przyznaje, że pod sam koniec poprzedniego sezonu sytuacja się odmieniła, ale starczyło to jedynie na wywalczenie sobie rzutem na taśmę miejsca w Lidze Mistrzów.

- W poprzednim sezonie skończyliśmy na czwartym miejscu w lidze i wygraliśmy Puchar Włoch, ponieważ staliśmy się ponownie drużyną. Gdybyście w końcówce rozgrywek wrzucili do naszej szatni kłodę, mogłaby się zająć płomieniami, takie panowało wtedy napięcie. Brakowało nam tego.

- Być może braliśmy za pewnik, że jeśli podamy piłkę do Cristiano, on sam wygra mecz. Ale on potrzebował drużyny tak samo jak drużyna jego. Musiała nastąpić jakaś zmiana, ponieważ to drużyna dźwiga indywidualności, nawet jeśli mowa o najlepszych z najlepszych.