Legia Warszawa: Dariusz Mioduski wytłumaczył kwotę transferu Josipa Juranovicia

2021-09-15 09:17:03; Aktualizacja: 2 lata temu
Legia Warszawa: Dariusz Mioduski wytłumaczył kwotę transferu Josipa Juranovicia Fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: WP SportoweFakty

Prezes Dariusz Mioduski udzielił obszernego wywiadu Piotrowi Koźmińskiemu z „WP SportoweFakty”, w którym odniósł się między innymi do sumy otrzymanej z tytułu sprzedaży Josipa Juranovicia oraz wyłożonej na sprowadzenie Lirima Kastratiego.

Mistrz Polski przystępował z dużymi nadziejami do rywalizacji w eliminacjach europejskich pucharów i koniec końców odniósł duży dla siebie sukces w postaci wywalczenia awansu do fazy grupowej Ligi Europy.

Przedstawiciele „Wojskowych” już przed kilkunastoma tygodniami obrali sobie za główny cel znalezienie się na tym etapie rywalizacji na międzynarodowym podwórku i dlatego musieli wzmocnić swoje szeregi odpowiednimi zawodnikami, którzy gwarantowaliby podniesienie jakości całej drużyny.

W związku z tym Legia Warszawa przeznaczyła ponad 3 miliony euro na pozyskanie łącznie dziesięciu nowych piłkarzy - Lirima Kastratiego, Ihora Charatina,Lindsaya Rose'a, Jurgena Çelhaki,Joela Abu Hanny, Mattiasa Johanssona,Mahira Emreliego,Josué, Yuriego Ribeiro orazMaika Nawrockiego.

Spośród nich najdroższy okazał się ten pierwszy, który kosztował łącznie 1,3 miliona euro i jak się okazuje nie był pierwszym wyborem ekipy z Łazienkowskiej, która naciskała na sprowadzenie innego gracza.

- Mieliśmy przygotowany budżet na wzmocnienie tej pozycji. Priorytetem był inny piłkarz - mogę przyznać, że chodziło o Rumuna Sorescu, o czym zresztą media szeroko informowały - tyle że działacze z Rumunii okazali się niepoważni. Mimo że zaakceptowaliśmy praktycznie wszystkie ich warunki, to i tak sprawa upadła. Kastrati pojawił się natomiast w ostatnim momencie, ale często tak bywa. Gdybyśmy podchodzili pod niego miesiąc wcześniej, to nie mielibyśmy żadnych szans. Bo on wtedy nie był na sprzedaż. A gdyby nawet był, to cena byłaby co najmniej dwa razy wyższa niż to, co ostatecznie zapłaciliśmy - przyznał Dariusz Mioduski w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z „WP SportoweFakty”.

- Czasem pojawiają się jednak okazje i tak było w tym przypadku. Te kwoty są wysokie jak dla nas, nawet nieco wyższe niż te, które ukazywały się w prasie. Na koniec to już była tylko nasza decyzja, czy chcemy przekroczyć pewien budżet przygotowany na to... I podjęliśmy ryzyko. Bo piłkarz ma cechy, których szukaliśmy - dodał prezes Legii Warszawa.

Przedstawiciel mistrza Polski odniósł się także do kwestii sprzedaży Josipa Juranovicia za trzy miliony euro. Wielu ekspertów oraz dziennikarzy zarzucało „Wojskowym”, że mogli i powinni wynegocjować lepsze warunki odejścia reprezentanta Chorwacji do Celticu.

- Muszę przyznać, że jest niska świadomość tego, co się dzieje na rynku transferowym. Wszyscy żyją transferami w lidze angielskiej za 100 milionów, a tak naprawdę rynek transferowy przez ostatnie dwa lata kompletnie siadł. To się nie odbija na tych wielkich - PSG, City - ale na większości klubów już tak. Gdybyście porozmawiali z prezesami europejskich klubów, to by wam powiedzieli, że to, co dostaliśmy za Juranovicia jest bardzo dobrą ceną. Dziś kluby nie szukają piłkarzy, za których chcą płacić 3-4 miliony euro. Jest kilka wielkich, które robią spektakularne transfery, ale reszta już nie. Po prostu nie dało się uzyskać więcej za Juranovicia. A on i tak został sprzedany jako najdroższy piłkarz polskiej ligi powyżej 24. roku życia. 1,5 roku wcześniej kupiliśmy go za 400 tysięcy euro. A druga rzecz: to nie tak, że my wystawiamy na listę tego czy tamtego piłkarza, bo chcemy go sprzedać. Tak naprawdę z reguły jest to inicjowane przez zawodnika i agenta. Niby zainteresowanie Jurą było duże, ale na koniec tych ofert aż tak wiele nie było. A on bardzo chciał iść do Celticu - przekazał właściciel ekipy z Łazienkowskiej.

Cały wywiad Piotra Koźmińskiego z prezesem Dariuszem Mioduskim możecie przeczytać na stronie SportoweFakty.WP.pl.