Lewandowski nie musiał grać w Borussii Dortmund

Lewandowski wpisał się na stałe do kart historii Borussii. Aż trudno uwierzyć, że Polak mógł trafić wcześniej do Włoch lub Anglii i nie być teraz bohaterem Dortmundu.

Po końcowym gwizdku sędziego Kuipersa na serwisach sportowych i portalach społecznościowych dominował tylko Lewandowski. Polak strzelając Realowi cztery bramki dokonał niewiarygodnego wręcz kosmicznego wyczynu.

W 1960 roku w finale Pucharu Europy Mistrzów Klubowych podobna sztuka udała się legendarnemu napastnikowi "Królewskich" - Ferencowi Puskasowi, który wpakował futbolówkę do siatki Eintrachtu Frankfurt, także cztery razy.

Ale w Internecie poza słowami uznania pojawiły się też ogromne żale włoskich i angielskich kibiców. Co ma z nimi wspólnego Lewandowski? A no widać, że wiele...

Jeden z fanów Blackburn Rovers napisał na Twitterze, że Robert mógł być piłkarzem popularnych "Wędrowców", ale wtedy włodarze ekipy z Wysp Brytysjkich uznali, że transfer Polaka za 5 milionów euro jest niepotrzebnym wydatkiem, który się nie spłaci. Z kolei na oficjalnej stronie Genui pojawiła się notka, że 14 kwietnia 2010 roku klub zdementował plotki, jakoby Lewandowski od przyszłego sezonu miał być ich zawodnikiem.

To nie koniec rewelacji. Innym zespołem, który miał już naszego snajpera w garści był West Bromwich Albion, który za 20-letniego wówczas napastnika oferował Lechowi 2,6 miliona funtów. Ta transakcja nie została jednak sfinalizowana. Jak widać, nie tylko polscy działacze podejmują fatalne decyzję, których po latach mogą żałować.

Zatem, co teraz czeka "Lewego"? Na pewno nieprzespana noc, ale po takim meczu to normalne. A dalej? Cóż teraz zarówno kibic Realu Madryt, Manchesteru United, Juventusu Turyn, FC Barcelony, Bayernu Monachium chciałby go widzieć w swoim zespole, ale póki co najwięcej do powiedzenia w tej sprawie ma sam piłkarz i jego obecny pracodawca, który wciąż ma szansę na podpisanie z nim nowego kontraktu.