Mączyński szczerze o kulisach transferu do Legii Warszawa. „Właściciele Wisły śmiali mi się w twarz”
2019-12-17 08:26:22; Aktualizacja: 4 lata temuKrzysztof Mączyński przyznał w najnowszym odcinku „Foot Trucka”, że nie nosił się z zamiarem opuszczenia szeregów Wisły Kraków, ale przez szereg decyzji podjętych przez ówczesne władze klubu został do tego zmuszony.
Doświadczony pomocnik zdecydował się po półtorarocznej przygodzie w chińskim Beijing Renhe wrócić do rodzimego kraju i przed startem rozgrywek 2015/2016 związał się z „Białą Gwiazdą”, mimo że chęć jego zakontraktowania przejawiały też inne zespoły.
Krzysztof Mączyński postanowił jednak zaakceptować ofertę złożoną mu przez ekipę z województwa małopolskiego, ponieważ chciał zakończyć swoją przygodę z futbolem w klubie, w którym ją rozpoczynał.
32-letni zawodnik stawał się w międzyczasie coraz pewniejszym punktem reprezentacji Polski i finalnie pojechał z nią na Mistrzostwa Europy w 2016 roku. Jeszcze przed ich zakończeniem otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę ze strony właścicieli Chievo. Popularne
Wychowanek Wisły zdecydował się skorzystać z ostatniej nadarzającej się okazji do spróbowania swoich sił na zagranicznych boiskach. Spory wpływ na podjęcie przez niego takiej decyzji miała pogarszająca się sytuacja finansowa zespołu z Krakowa, który finalnie zablokował jego przenosiny do Włoch, ponieważ zaczął żądać wyższej sumy odstępnego od wcześniej wynegocjowanej z przedstawicielami ekipy z Werony.
Rok później ta sytuacja powtórzyła się przy okazji rozmów ze Slavią Praga i w efekcie pomocnik postawiony pod ścianą został niejako zmuszony do zasilenia szeregów Legii Warszawa, co bardzo nie spodobało się wielu kibicom „Białej Gwiazdy”, którzy z przekazów płynących ze strony właścicieli drużyny otrzymali informację, że to sam zawodnik nalegał na umożliwienie mu transferu do „Wojskowych”.
Mączyński nie zabierał do tej pory głosu w całej tej sprawie, ale w najnowszym odcinku „Foot Trucka” ujawnił kulisy swojego rozstania z Wisłą Kraków.
- Mój plan był taki, żeby zostać w Wiśle i powiedziałem to oficjalnie. Chciałem czteroletniego kontaktu. To nastąpiło już po mojej sytuacji z Chievo Verona, kiedy zablokowano mój transfer i później także do Slavii Praga. Mając 30-31 lat otrzymałem dwie oferty z Jagiellonii i Legii. Dla Wisły był to ostatni dzwonek na to, aby na mnie jeszcze zarobić. To był dla nas obustronny interes - zaczął wielokrotny reprezentant Polski.
- Ja nie miałem żadnych możliwość. Właściciele Wisły śmiali mi się w twarz. A ja powiedziałem sobie na samym początku, że jeżeli będą mi się śmiali w twarz, to ja sobie na to nie pozwolę. Jeżeli ktoś rzuca kartkę z umową i mówi - „I tak nie podpiszesz tego kontraktu, a my mamy czyste papcie w stosunku do kibiców i przedstawimy im, jak sytuacja wygląda, uderzając w ciebie, bo my jako właściciele tego nie możemy”. Jeżeli ja mam taki przekaz to mówię - „Halo! Albo idę do Legii, albo nie idę nigdzie. Zostaję w Wiśle i za pół roku odejdę jako wolny zawodnik. Koniec” - przyznał pomocnik.
- Tu nie było nawet dyskusji z przedstawicielami kibiców, gdy na stole pojawiło się pół miliona euro. Oni sami chcieli, abym odszedł, ale do Jagiellonii, bo nie chcieli zrobić transferu z Wisły do Legii. Z całym szacunkiem do zespołu z Białegostoku... Ludzie też wytykają mi deklarację z „Pomidora”, w której zapewniłem, że nigdy nie pójdę do Legii. Nie znają oni jednak otoczki tamtych negocjacji - dodał Mączyński, który po przeprowadzce do Warszawy spotykał się z niemiłym przyjęciem ze strony fanów „Białej Gwiazdy”.
- Przez trzy sezony wyzywa mnie garstka napuszczonych ludzi, którzy nie znali prawdy. Gdy jestem na mieście i przyjeżdżam z moimi klubami, to każdy przychodzi i robi zdjęcia. Nigdy nie miałem bardzo nieprzyjemnych sytuacji - powiedział były reprezentant Polski
- Do tej pory tego nikomu nie mówiłem, ale dostałem opcję przedłużenia kontraktu o rok, aby klub miał możliwość sprzedania mnie po Mistrzostwach Świata. W momencie zakończenia turnieju moja umowa wygasała i wtedy mógłbym odejść za darmo. Ja oczekiwałem podpisania go na cztery lata, bo chciałbym skończyć tutaj karierę. Odpowiedzieli mi - „Nas nie stać na ciebie”. Nie mogłem o tym mówić przez klauzulę tajności zastrzeżoną przy transferze, ale tak już wspomniałem miałem jasny przekaz - „My uderzamy w ciebie! To my jesteśmy właścicielami klubu. My nie możemy powiedzieć, że to jest nasza decyzja, bo jak nas kibice będą postrzegać?”. Pół roku później mamy przykład tego, jak działali - przyznał 32-latek.
- Postawcie się teraz na moim miejscu. Nie miałbym czego do garnka wrzucić, za co dzieci wyżywić i opłacić mieszkania. Kto stanąłby za mną w tamtym momencie? Tak mieli chłopaki w Wiśle, że nie mieli za co mieszkań wynajmować i ktoś im pomógł? Dlatego mój transfer do Legii był w interesie obu stron. Wisła dostała za mnie pieniądze, a ja skorzystałem z okazji i po latach obrony przed spadkiem zdobyłem mistrzostwo i Puchar Polski - dodał pomocnik.
- Ja byłem przekonany, że zakończę karierę w Wiśle, ale jeśli ktoś drugi raz daje mi kopa w dupę, bo raz to zrobili, gdy miałem 19 lat i teraz drugi, to sorry - zakończył Mączyński.