Mladenović: Trochę brakowało, żeby Sá Pinto roz*ebał mi karierę
2021-05-07 18:35:17; Aktualizacja: 3 lata temuFilip Mladenović, zawodnik Legii Warszawa, był gościem najnowszego wydania programu Foot Truck, w którym opowiedział między innymi o swoim pobycie w Standardzie Liège, gdzie spotkał Ricardo Sá Pinto, późniejszego trenera „Wojskowych”.
Nominalny lewy obrońca na Łazienkowską trafił przed startem tego sezonu na zasadzie wolnego transferu z Lechii Gdańsk. Serb szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i był jednym z kluczowych graczy w kwestii wywalczenia mistrzostwa kraju.
Jak sam mówi, największą motywację ma na mecze z teoretycznie najmocniejszymi rywalami, co wynika z mentalności piłkarzy z Bałkanów.
– Wyróżnia nas charakter, taki po*ebany. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Kiedy byłem w Niemczech, to dyrektor sportowy po moim pierwszym meczu powiedział mi: „To jest ten bałkański charakter, to lubimy”. Mogę powiedzieć, że wszyscy potrafią radzić sobie z presją. Ja jeszcze nie widziałem piłkarza z Bałkanów, który tego nie miał – stwierdził.Popularne
– Im ważniejszy mecz, tym większy luz. Najłatwiej było mi grać w Lidze Mistrzów czy reprezentacji – zauważył.
Nim Filip Mladenović przybył do Polski, występował w FC Köln. Początkowo mógł on liczyć na regularną grę, ale w następnym sezonie jego położenie się zmieniło. To poskutkowało odejściem zimą do Standardu Liège. Pół roku później trenerem belgijskiej ekipy został Ricardo Sá Pinto, którego 29-latek nie wspomina najlepiej.
– To wariat nad wariatami. Trochę brakowało, żeby Sá Pinto roz*ebał mi karierę. Chciałem być w reprezentacji i walczyć o mistrzostwo świata i jeżeli grałbym u niego, to bym pewnie był w Rosji. Przyjechał, super, trener dobrze mnie zna, grałem w Crvenej i mieliśmy dobre relacje. Przyjechał i nie chciał ze mną gadać ani się przywitać. Od razu byłem przesunięty do U-21 – wyznał.
– Trenowałem, trenowałem i skracałem sobie karierę na sztucznej murawie… idealnie mi to pasowało. Jeśli mam wskazać jakiś trudny moment, to był trudny moment. Nie podobało mi się w Belgii nic. Przyjeżdżam do domu z treningu, moja dziewczyna siedzi w oknie i pali papierosy. Trenuję z U-21, a trzy miesiące wcześniej grałem w Bundeslidze. Każdego dnia to samo. (…) Ciężko tam było. Wtedy wiedziałem, że mam dobrą głowę. Kiedy przyszedłem do Gdańska, czułem się, jakbym urodził się na nowo – zaznaczył.
15-krotny reprezentant Serbii w koszulce Legii Warszawa rozegrał jak dotąd 34 mecze, strzelił osiem goli i zanotował 10 asyst. Został on nominowany w kategoriach najlepszy obrońca oraz piłkarz sezonu w Ekstraklasie.