Mourinho: To dlatego pokonaliśmy Chelsea w walce o Lukaku

2017-09-17 11:43:09; Aktualizacja: 7 lat temu
Mourinho: To dlatego pokonaliśmy Chelsea w walce o Lukaku Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Telegraph

Jose Mourinho postanowił odpowiedzieć na nurtujące wielu pytanie, dlaczego Romelu Lukaku trafił do Manchesteru United a nie Chelsea.

To, że reprezentant Belgii zmienił latem klub nie było niespodzianką, bowiem jeszcze przed zakończeniem kampanii 2016/2017 deklarował odejście z Evertonu. Zaskoczenie wywołał jednak jego wybór.

Napastnik długo wymieniany był jako priorytet Chelsea, szukającej nowego snajpera w wyniku zrezygnowania z Diego Costy. „Dziewiątki” poszukiwano także w Manchesterze United, a Jose Mourinho bardzo chciał Alvaro Moratę.

Ostatecznie na Old Trafford zjawił się Lukaku, co miało wprawić w ogromną wściekłość Antonio Conte. Włoch skorzystał zatem z alternatywnego rozwiązania i sprowadził wspomnianego wyżej Hiszpana. Póki co obaj piłkarze zapowiadają się na bardzo udane transfery.

Mimo, że od momentu obu transakcji upłynęło już sporo czasu, są jeszcze tacy, którzy zastanawiają się nad wyborem Belga albo tym, w jaki sposób mistrz kraju został pokonany przez ligowego rywala. Temat ten postanowił zamknąć portugalski menadżer.

- Nie sądzę, by moja osoba wpłynęła na udane negocjacje. Twierdzę po prostu, że zapłaciliśmy pieniądze, jakich oczekiwał Everton. Zawodnikowi daliśmy wynagrodzenie, o które prosił jego agent, a agentowi prowizję, której żądał. 

- To wszystko z rzeczy istotnych. To sprzedający zawsze narzuca warunki, a my na nie przystaliśmy. Moi pracodawcy zgodzili się zainwestować w Lukaku, więc transfer stał się faktem.

„Czerwone Diabły” wydały na 24-latka 75 milionów funtów, a kwota ta może wzrosnąć o kolejne 15 milionów, zapisanych jako tzw. bonusy. Mimo słów Mourinho, o kierunku transferu mógł zdecydować także Mino Raiola. Superagent ma ostatnio dobre relacje z Manchesterem United, w którym umieścił - oprócz Lukaku - Paula Pogbę, Zlatana Ibrahimovicia i Henrikha Mkhitaryana.