Nie chciał do Legii Warszawa, teraz nie może znaleźć klubu. Zaraz pięć miesięcy bez grania

2025-10-15 07:59:03; Aktualizacja: 2 godziny temu
Nie chciał do Legii Warszawa, teraz nie może znaleźć klubu. Zaraz pięć miesięcy bez grania Fot. IPA/SIPA USA/PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Prosport.ro

Legia Warszawa rozważała jeszcze jeden transfer napastnika. Już po zamknięciu okna zwróciła uwagę na George'a Pușcașa. Ten jednak odmówił, stawiając wygórowane żądania finansowe. Dzisiaj Rumun może żałować. Od miesięcy bezskutecznie szuka zatrudnienia. Po drodze upadło już kilka opcji - relacjonuje „ProSport”.

Po kontuzji Jeana-Pierre’a Nsame w meczu z Cracovią i odejściu Migouela Alfareli, Legia Warszawa zaczęła szukać nowego napastnika. W grę wchodziły jedynie wolne transfery. W kręgu zainteresowań stołecznego klubu szybko znalazł się George Pușcaș - doświadczony reprezentant Rumunii, mający za sobą występy między innymi w Reading FC i Interze Mediolan. Na pierwszy rzut oka byłby to solidny zastrzyk jakości dla ofensywy stołecznych.

Gdy do kadry „Wojskowych” został przywrócony Patryk Kun, stało się jasne, że nowa „dziewiątka” nie wyląduje przy Łazienkowskiej. 

- To nie był piłkarz, który był dla nas numerem jeden. Na koniec myśleliśmy o tym czy jest w stanie zejść z wymagań i przy dobrej grze osiągnąć finansowo to, czego oczekiwał, ale nie był zainteresowany. Ogólnie budżet płacowy został mocno nadwyrężony - oznajmił w sprawie rumuńskiego gracza Michał Żewłakow.

Jak informowaliśmy niedawno, Pușcaș mocno liczył na to, że znajdzie zatrudnienie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a dokładniej w Baniyas SC u boku rodzimego szkoleniowca Daniela Isăilă. Nie otrzymał jednak wyczekiwanej propozycji.

„ProSport” donosi, że 29-latek jest już obecnie oferowany w wielu miejscach. Jego kandydatura znalazła się w biurach Al-Wahda. Na ten moment nikt nie wykazuje chęci do podpisania z nim umowy. Bezskuteczne poszukiwania trwają.

Pușcaș znacznie utrudnił swoje położenie, oczekując z początku naprawdę dużych pieniędzy. Jak widać, mocno się przeliczył i teraz odczuwa tego skutki. 

Sytuacja 46-krotnego reprezentanta kraju robi się trudna. Minęły już grubo ponad cztery miesiące, odkąd rozegrał swój ostatni oficjalny mecz. W tym przypadku czas zdecydowanie nie działa na jego korzyść.