Niezgoda o kulisach transferu do Portland Timbers. „Niejeden klub mógłby ze mnie zrezygnować”

2020-02-14 08:25:31; Aktualizacja: 4 lata temu
Niezgoda o kulisach transferu do Portland Timbers. „Niejeden klub mógłby ze mnie zrezygnować” Fot. Portland Timbers
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Iza Koprowiak (Przegląd Sportowy)

Jarosław Niezgoda opowiedział w rozmowie z Izą Koprowiak z „Przeglądu Sportowego” o kulisach swoich przenosin z Legii Warszawa do Portland Timbers.

Środkowy napastnik finalizował swoją przeprowadzkę do amerykańskiego zespołu przez blisko trzy tygodnie. Tak długi okres wyczekiwania był spowodowany oczekiwaniem na otrzymanie stosownych dokumentów oraz koniecznością przejścia przez zawodnika drugiej ablacji serca.

Ten drugi przypadek mógł nawet zniweczyć marzenia blisko 25-letniego piłkarza o transferze do drużyny z Major Soccer League. Na jego szczęście Portland Timbers było na tyle zdeterminowane, że drobne problemy zdrowotne Jarosława Niezgody nie zniechęciły ich do dopięcia całej transakcji do końca.

- Kiedy wylądowałem, od razu miałem mieć zrobione EKG, jednak szpital był już zamknięty, wykonali mi je po kilku dniach. Wtedy się dowiedziałem, że muszę po raz drugi przejść ablację. Z jednej strony czułem irytację, że znów spotyka mnie to samo. Z drugiej wiedziałem, że to nie jest moja wina, że to nie ode mnie zależy. Pomyślałem, że po prostu muszę to przejść. Krótka piłka. Działamy. Ludzie z Portland też tak do tego podeszli - powiedział były snajper Legii Warszawa na łamach „Przeglądu Sportowego”.

- Od razu po tym, jak usłyszałem o ablacji, zapewniali mnie, że nie jest to dla nich wielki problem. Na pewno jestem im wdzięczny, że mieli takie podejście, że i tak zdecydowali się podpisać ze mną kontrakt. Niejeden klub mógłby zrezygnować, odesłać mnie do Warszawy, wtedy na pewno bardziej bym na tym ucierpiał, historia poszłaby w świat - dodał napastnik, który w ostatniej chwili mógł jeszcze obrać inny kierunek kontynuowania swojej kariery, ale nie postanowił wypiąć się na wcześniej poczynione ustalenia z Portland.

- Słyszałem o Torino. Ten temat pojawił się 29 stycznia. Gdybym w tamtym momencie uznał, że rzucam wszystko i lecę do Włoch, to byłoby z mojej strony po prostu niepoważne. Portland było od dawna zdeterminowane, by mnie ściągnąć, sami zorganizowali mój zabieg i nagle ja miałbym ich wystawić? To już za daleko zaszło. Siedziałem w Stanach ponad dwa tygodnie, zrobili wszystko, by podpisać ze mną kontrakt. W takim momencie nie mógłbym rzucić wszystkiego i lecieć na drugi kontynent. Odległość z Portland do Turynu nie jest taka z Warszawy do Pruszkowa, ryzyko było zbyt duże - przyznał Niezgoda.

Całą rozmowę Izy Koprowiak z były zawodnikiem Legii Warszawa możecie przeczytać na stronie „Przeglądu Sportowego”.