OFICJALNIE: Śląsk Wrocław wydaje oświadczenie w sprawie Michała Sałkowskiego i Marcina Torza
2023-09-14 11:38:35; Aktualizacja: 1 rok temuPrezes Śląska Wrocław, Patryk Załęczny, odniósł się do kwestii odejścia Michała Sałkowskiego oraz oferty otrzymanej ze strony klubu przez Marcina Torza.
Na początku swojego komunikatu działacz odniósł się do sytuacji Sałkowskiego, który po kilku tygodniach na stanowisku dyrektora do spraw promocji i komunikacji odszedł z klubu.
„Po tym, gdy otrzymałem szansę poprowadzenia Śląska, rozpocząłem rozmowy z osobami, które swoimi kompetencjami i doświadczeniem, mogłyby wzmocnić naszą administracyjną drużynę. Stąd między innymi propozycja dla mieszkającego od blisko 20 lat we Wrocławiu Michała Sałkowskiego, który miał poprowadzić dział marketingu. Znałem jego odległą przeszłość, jednak nie zdawałem sobie sprawy, że zostanie tak szybko skreślony - po prostu, wierzyłem w jego profesjonalizm i to, że swoją ciężką pracą, bo takiej się nie boi, wybroni swoją pozycję. Aby nie eskalować tego problemu, wczoraj się rozstaliśmy - podobnie jak z operatorem, który również nie został zaakceptowany, jednak dla dobra naszego klubu, dla kibiców, postanowiliśmy rozwiązać z nim umowę” - napisał.
W przypadku Sałkowskiego chodziło o to, że pochodzi on z Lubina oraz nigdy nie krył się z tym, że jest fanem Zagłębia, czyli lokalnego rywala Śląska. Ten fakt był dla kibiców WKS-u nie do zaakceptowania.Popularne
Następnie prezes skomentował sprawę Marcina Torza, który wczoraj na Twitterze przedstawiał siebie jako demaskatora akcji Śląska Wrocław, który zamierzał przekupić niezależnego dziennikarza, jednego z największych krytyków prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. W końcu nie należy zapominać o tym, że „Wojskowi” nadal są klubem miejskim.
„[...] Byliśmy w rozmowach od kilku tygodni, wspólnie analizowaliśmy sytuację, jaką mamy aktualnie w klubie, szukaliśmy nawet pomysłów na atrakcyjne akcje marketingowe i planowaliśmy nowe kreacje, które zachęcą kibiców do jeszcze większej frekwencji. Nie ma co ukrywać, że wątek finansowy jest dość istotny, dlatego Marcin też miał wiedzę, jakie klub ma możliwości w tym zakresie. Uczciwa wymiana informacji (taką miałem nadzieję). Rozmowy były naprawdę zaawansowane, ale też pełne dobrej energii i - tak to wtedy czułem - wielkiej radości z możliwości pracy w Śląsku, która nas czeka. W ostatnich dniach - kiedy informacja zaczęła przebijać się do świata mediów i kibiców, spotkaliśmy się ze zdecydowanym sprzeciwem - zaczęło się wyciąganie jego wpisów, które nie zawsze były pochlebnymi w stronę klubu. Jeszcze kilka dni temu - podobnie jak w przypadku Michała - byłem przekonany, że fani dadzą Marcinowi szansę i będą rozliczali go z wykonywanej pracy, z zaangażowania dla Klubu, efektów, jakie przyniesie ta współpraca. Niestety, poziom niezadowolenia zdecydowanie wzrastał i sam na sobie zacząłem odczuwać negatywne efekty tych decyzji” - stwierdził.
Według przekonania samego Torza to on zdecydował, kiedy zakończyć z jego perspektywy grę z władzami Śląska, proponującymi mu stanowisko wiceprezesa. Trochę inaczej kwestię tę przedstawił Załęczny.
„Wczoraj, 13 września, o godzinie 16, Marcin otrzymał informację ode mnie i od dyrektora Departamentu nadzorującego pracę spółek, że w związku z tym musimy zakończyć rozmowy na ten temat i nie będę mógł rekomendować go Radzie Nadzorczej na eksponowane stanowisko w klubie. Bo - jeszcze raz - to nasz wspólny Klub i chcę i liczę się ze zdaniem wielu osób, które go tworzą - czyli Wami. Zdaję sobie sprawę, że była to dla Marcina trudna do zaakceptowania decyzja, zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach Marcin bardzo mocno zaangażował się także w budowanie swojego przyszłego zespołu w strukturach Śląska, proponując konkretne osoby do zatrudnienia.
Widziałem, że ta sytuacja mocno Marcina zaskoczyła, ale rozstaliśmy się w zgodzie, bez jakichkolwiek złośliwości. Po prostu mi po ludzku przykro, że nasze tygodnie wspólnych ustaleń, jak zmienić Śląsk na lepsze, totalnie legły w gruzach, kiedy w internecie pojawił się wpis Marcina o dziennikarskim śledztwie. Ja naprawdę widziałem w jego oczach zaangażowanie, chęć wielkiej współpracy. Dlatego naprawdę nie wydaje mi się, aby praca marzeń, bo taka to też zapewne była praca dla Marcina, który przecież też kocha ten klub, była jakąkolwiek „próbą korupcji dziennikarza” - napisał.
To jest nasz klub, to my go tworzymy i zawsze będę patrzył na ten projekt przez pryzmat możliwości jego rozwoju. Chciałbym, aby wrocławianie byli dumni z tego klubu i z dumą wspierali nas na trybunach.
— Patryk Załęczny (@pzaleczny) September 14, 2023
Już po opublikowaniu oświadczenia przez sternika wrocławian Marcin Torz zaprezentował obiecaną wczoraj kolejną część prezentacji, jak chciano go przekupić.
„Przeciąganie mnie na swoją stronę było starannie zaplanowane. Chcę więcej pieniędzy? Skoro regulamin ogranicza finansowe możliwości, to go trzeba zmienić (skrin). Nie mam wyższego wykształcenia? Myślałem, że to zakończy temat. Ale nie. Okazało się, że to też można obejść (skrin). Żeby mnie jeszcze bardziej skusić dostałem zapewnienie, że będę miał elegancki samochód służbowy (skrin), a także ogromny, dodatkowy, zastrzyk gotówki. 30 procent rocznych dochodów (skrin). Jak usłyszałem: nie każdy prezes ma taki zapis w umowie (skrin). Powołany miałem być na trzyletnią kadencję. Gdy stwierdziłem, że muszę mieć pewność, że nie zostanę wyrzucony z dnia na dzień i w ramach eskalacji roszczeń zażądałem wielomiesięcznej odprawy, też nie było problemu. Ustaliliśmy, że będę miał półroczny 100 procent płatny zakaz konkurencji… W kilka lat miałem dorobić się prawdziwej fortuny. To była cena za zdjęcie mnie z medialnego frontu” - czytamy w zamieszczonym wpisie.
Zakaz konkurencji, czyli nic nie robisz pół roku, kasa leci. pic.twitter.com/H0x12eN0a0
— Marcin Torz (@MarcinTorz) September 14, 2023