Pięć gwiazd, których zabraknie w fazie pucharowej Ligi Mistrzów
2021-12-10 22:31:19; Aktualizacja: 2 lata temuNiektórzy twierdzą, że prawdziwa zabawa w Lidze Mistrzów zaczyna się dopiero w fazie pucharowej. Już na rywalizacji w grupie zakończyła się przygoda z tymi elitarnymi rozgrywkami dla kilku gwiazd. Wybraliśmy pięciu takich zawodników.
1. Erling Braut Haaland (Borussia Dortmund)
Norweg popisał się dubletem w ostatnim spotkaniu fazy grupowej, w którym Borussia gładko rozprawiła się z Beşiktaşem 5:0. W sumie 19 meczach, jakie rozegrał w Champions League, trafiał już 23 razy. Gdyby utrzymał swoje tempo zdobywania bramek, nawet zdecydowanie prowadzący obecnie w rankingu strzelców wszech czasów tych rozgrywek Cristiano Ronaldo mógłby czuć się zagrożony. Haaland może pochwalić się większą liczbą goli niż meczów także w obu klubach, w których grał.
Borussia Dortmund, mając go do dyspozycji w trzech z sześciu meczów grupowych, nie potrafiła wywalczyć sobie awansu do 1/8 finału. Kilka miesięcy po EURO 2020 i przed Mistrzostwami Świata w Katarze, na które z reprezentacją Norwegii nie udało mu się awansować, Haaland tylko w telewizji będzie mógł obejrzeć też fazę pucharową Ligi Mistrzów. Popularne
Na wygrywanie trofeów w jego przypadku na pewno przyjdzie jeszcze czas, bo trudno wyobrazić sobie, by nie trafił do klubu z absolutnego topu, ale w kontekście bicia rekordów każdy stracony rok może być dla tak ambitnego zawodnika bardzo bolesnym doświadczeniem.
2. Zlatan Ibrahimović (AC Milan)
40-letni Szwed osiągnął w piłce nożnej bardzo dużo, ale akurat wygrać, grał w wielu wielkich klubach, zaczynając od Ajaksu i Juventusu, a na Paris Saint-Germain i Manchesterze United, z którym wygrał Ligę Europy, kończąc. Po Puchar Europy nie udało mu się jednak sięgnąć nigdy. Wracając do Milanu w 2020 na pewno na taki triumf na koniec swojej kariery nie liczył, bo przychodził do drużyny rozbitej i myślał zapewne o przywróceniu jej należytego miejsca w czołówce Serie A.
Wraz z przybyciem Ibry po czerwonej stronie Mediolanu zmieniło się jednak tak dużo, że do Ligi Mistrzów udało się nie tylko zakwalifikować, ale i zachować szansę na wyjście z grupy aż do ostatniej kolejki. W niej Rossoneri musieli pokonać Liverpool, ale mimo kilku zmian, których dokonał Jürgen Klopp, okazało się to jednak zadaniem zbyt trudnym. Szwed spędził na boisku pełne 90 minut, ale nie poradził sobie z obrońcami „The Reds”, w tym Nathanielem Phillipsem, w ogóle nie dostającym w tym sezonie szans na grę. Ibrahimović w wywiadach po poprzednich meczach w Champions League powtarzał, że jego koledzy nie mają żadnego doświadczenia na tym poziomie i w kluczowym meczu było to widać. 40-latka grającego w pierwszym składzie lidera Serie A oglądać więc będzie już można tylko na krajowym podwórku.
3. Ansu Fati (FC Barcelona)
FC Barcelona wygrała w fazie grupowej tylko dwa spotkania. W obu wystąpił Ansu Fati, który w Kijowie pokonał też bramkarza miejscowego Dynama, zapewniając „Dumie Katalonii” drugie miejsce przed dwoma ostatnimi spotkaniami tego etapu rozgrywek. W nich już 19-latek zagrać nie mógł, bo wcześniej doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka tygodni. Barça nie potrafiła pokonać Benfiki i boleśnie przegrała z Bayernem, przez co po swoim powrocie reprezentant Hiszpanii zagra tylko w Lidze Europy.
Jest to dla drużyny prowadzonej obecnie przez Xaviego ogromna porażka, a obarczać odpowiedzialnością za nią można niemal wszystkich zawodników. Fati jednak grał bardzo mało i to głównie wtedy, kiedy ośmiokrotni zwycięzcy Pucharu Europy zrobili swoje. Młody piłkarz tak jak Haaland, choć oczywiście z innych powodów, opuścił EURO, a teraz nie zagra w kluczowych meczach najważniejszych klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie.
Na najważniejszych arenach obecny będzie natomiast Vinícius Júnior, a to z nim się Fatiego porównywało, szukając w korespondencyjnej rywalizacji nastolatków pewnej kontynuacji innych wielkich potyczek między gwiazdami Realu i Barcelony.
4. Duván Zapata (Atalanta Bergamo)
30-letni Kolumbijczyk zdobywał po bramce w każdym z trzech ostatnich meczów fazy grupowej. Skuteczna jak zwykle Atalanta nie wyzbyła się w niech jednak swojej największej słabości i straciła aż osiem bramek, co w ostateczności nie pozwoliło jej wyjść z grupy. „La Dei” nie udało się to pierwszy raz od trzech edycji.
I to właśnie drużyny Bergamo jako całości, ze wszystkimi jej zaletami i wadami, będzie nam w fazie pucharowej brakowało bardziej, niż konkretnie któregoś z jej piłkarzy.
Zapata potrafi być jednak w tym sezonie zjawiskowy (vide gol z Interem), a przede wszystkim jest bardzo regularny. Kolumbijczyk strzelał w tym sezonie w Serie A gole w dziesięciu z czternastu meczów, w których wystąpił. Pięciokrotnie też asystował, a ze swoją eksplozywnością uosabia to, co we włoskim klubie może się podobać najbardziej.
Klubie, który do sezonu 2019/2020 nigdy w Champions League nie grał, a teraz może czuć rozczarowanie, odpadając na wczesnym jej etapie.
5. Dominik Szoboszlai (RB Lipsk)
Węgier świetnie zaprezentował się w kończącym zmagania w grupie meczu RB Lipsk z Manchesterem City, który Niemcy potrafili nawet wygrać 2:1. Nie mieli już jednak wtedy szans na awans i zapewnili sobie tylko grę w Lidze Europy. Musi być to mocno rozczarowując, tym bardziej, że w 1/8 wystąpi Red Bull Salzburg, czyli teoretycznie słabszy zespół z rodziny Dietrich Mateschitza.
Właśnie z miasta Mozarta trafił do Lipska Dominik Szoboszlai, który początek przygody z niemiecką Bundesligą na pewno wyobrażał sobie inaczej. I nie chodzi tu nawet o jego dyspozycję, a o formę całej drużyny, za którą posadą zapłacił już trener Jesse Marsch. „Die Bullen” po czternastu rozegranych meczach zajmują dopiero jedenaste miejsce.
Drużynę przejął już Domenico Tedesco, ale nawet jeżeli ta pod jego wodzą się rozkręci, a Dominik Szoboszlai wejdzie w buty Marcela Sabitzera i zacznie prowadzić drużynę do kolejnych zwycięstw, tak jak robił, będąc jeszcze w Salzburgu, to na wiosnę w Lidze Mistrzów w przeciwieństwie do swoich byłych kolegów nie zagra. A z Austrii odchodził przecież, by zaliczyć sportowy awans.