Połowa dla Zabrza, połowa dla Pogoni. Sprawiedliwy remis na otwarcie kolejki
2016-04-01 20:29:32; Aktualizacja: 8 lat temuGórnik Zabrze zremisował z Pogonią Szczecin 1:1.
"Portowcy" przyjechali na Śląsk bez Fojuta i Czerwińskiego, za to z sporą grupką młodych zawodników (program Pro Junior System jeszcze się nie rozpoczął, spokojnie). Niby celem były trzy punkty, ale w ostatnich meczach drużyna Czesława Michniewicza nie kwapiła się do zdobywania pełnej puli.
Tak też stało się w Zabrzu. Górnik, walczący o życie, grający pod presją kibiców (oprawa "Kiedy w końcu zrozumiecie, że nasz Górnik rujnujecie") mimo słabszego początku zdominował dalszą część pierwszej połowy. Groźną okazję miał Jose Kante - po szybkim wykonaniu rzutu wolnego przez Aleksandra Kwieka, Hiszpan miał stuprocentową okazję na strzelenie gola, lecz piłka minęła słupek bramki strzeżonej przez Dawida Kudłę.
Wychowanek Górnika miał mniej szczęścia w 36. minucie - dogranie Kwieka z rzutu rożnego zamienił na gola Bartosz Kopacz. Dla 23-latka było to pierwsze trafienie strzelone nogą w Ekstraklasie - wcześniej zawodnik o bardzo piłkarskim nazwisku trafiał do siatki używając wyłącznie głowy. Warto jednak zauważyć, że Kopaczowi bardzo pomogła praca Pawła Golańskiego. Doświadczony defensor skutecznie przeszkodził Mateuszowi Matrasowi i Łukaszowi Zwolińskiemu w odpowiednim przykryciu swoich kolegów z drużyny.Popularne
Pogoń przejęła inicjatywę w drugiej połowie. Już pięć minut po przerwie udało się jej wyrównać - strzelcem bramki został niezawodny Rafał Murawski. Kapitan "Dumy Pomorza" wykorzystał podanie od Łukasza Zwolińskiego, który świetnie wszedł ze skrzydła w pole karne gospodarzy. "Muraś" miał jednak bardzo dużo swobody przy tym strzale - nie zdążył za nim Golański, a Przybylski z Danchem zamiast krycia woleli obserwować poczynania lidera ekipy Michniewicza. Typowy przykład krycia "Trójkolorowych" w trwającym sezonie - pozycja w tabeli nie wzięła się znikąd.
Dalsza część meczu raczej dla ekstraklasowych koneserów. Obie drużyny wyraźnie chciały dograć ten mecz do końca, choć Górnik miał okazję na ustalenie wyniku meczu. Tradycyjnie jednak zawiódł Kante - mimo kilku prób, w tym dwóch stuprocentowych. Z daleka uderzać próbował też wprowadzony za Akahoshiego Dawid Kort. Mecz zakończył się ostatecznie remisem 1:1.
Nastroje po meczu? Piłkarze nadal nie pojmują, że z taką grą Górnik rzeczywiście zostanie zrujnowany. Kante zmarnował kolejne setki i po raz kolejny można go uznać za największy minus meczu. Dorzucamy do tego leniwą obronę i mamy efekt w postaci ostatniej pozycji w tabeli. Szczecinianie nadal mają szansę na podium, ale u nich również robi się nerwowo. Kibice mają dość słabej gry i kolejnych remisów. Czy przewijające się od pewnego czasu "Michniewicz out" nastąpi jeszcze w tej rundzie? Oby nie, choć mimo wielu pozytywów (stawianie na młodych, ciekawe rozwiązania taktyczne) drużyna nie czerpie woli walki z genu "Murasia". Zwoliński nadal jest daleki od optymalnej formy i nie zmieni tego dzisiejsza asysta. Może czas, wzorem Madery, na zmianę diety?