Pomysł na wymuszenie transferu? Wtargnąć na obiekt swojego klubu w koszulce rywala

2021-01-04 18:29:29; Aktualizacja: 3 lata temu
Pomysł na wymuszenie transferu? Wtargnąć na obiekt swojego klubu w koszulce rywala Fot. Lamkel Ze [Instagram]
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Het Laatste Nieuws | Didier Lamkel Zé

Didier Lamkel Zé postanowił w dość niecodzienny sposób wymusić otrzymanie zgody ze strony władz Royal Antwerp na opuszczenie zespołu w trakcie zimowego okna transferowego, zjawiając się na obiekcie klubu w koszulce Anderlechtu.

Jednokrotny reprezentant Kamerunu został sprowadzony do belgijskiego zespołu z francuskiego Chamois Niort za milion euro pod koniec lipca 2018 roku.

Początkowo lewoskrzydłowy miał spory problem z wywalczeniem miejsca w nowej drużynie, ale z każdym upływającym tygodniem dostawał coraz więcej szans i w końcu zaczął odgrywać jedną z istotniejszych ról w ekipie prowadzonej przez László Bölöniego.

Rumuński trener pożegnał się jednak z piastowanym stanowiskiem w Royal Antwerp po zakończeniu minionego sezonu i w jego miejsce zatrudniony został Ivan Leko, który nie tak dawno podpisał umowę z chińskim Shanghai SIPG. Teraz „The Great Old” ponownie szukają nowego szkoleniowca.

Ten stan rzeczy nie wpłynął w żadnym stopniu na zmianę nastawienia Didiera Lamkela Zé, który od pewnego czasu przebywa w rezerwach, do których został zesłany przez Chorwata po rozegraniu kilku meczów. Niedługo później Kameruńczyk zaczął domagać się rozwiązania kontraktu obowiązującego do końca czerwca 2023 roku, aby mógł zasilić szeregi innego zespołu.

24-letni zawodnik twardo obstaje przy swoim od pewnego czasu. Belgijski klub nie wiąże już z nim przyszłości, ale jednocześnie chce uzyskać z tytułu przedwczesnego zakończenia współpracy pewną sumę odstępnego.

Sam skrzydłowy jest rzekomo dogadany z Panathinaikosem, który prowadzi wspomniany Bölöni. Grecy nie posiadają jednak środków na niego, dlatego Lamkela Zé postanowił w dość zaskakujący sposób spróbować wymóc na władze Royal Antwerp rozwiązanie umowy za porozumieniem stron poprzez pojawienie się na terenie klubu w koszulce... Anderlechtu.

Kameruńczyk chciał w niej wtargnąć do siedziby drużyny, ale nie został wpuszczony do budynku, gdzie tego dnia mieli pojawić się tylko członkowie pierwszej drużyny. Taki obrót spraw nie przypadł naturalnie do gustu graczowi, dlatego zapowiedział, że następnego dnia znów tu przyjdzie, ale już w trykocie lokalnego rywala - KV Mechelen.

Potem 24-latek udał się jeszcze zgodnie z wyznaczonym planem na zajęcia rezerw i po ich zakończeniu postanowił napisać czarnym flamastrem na jednej z białych ścian - „tutaj był Zé 7”.

Skrzydłowy zamieścił wszystkie te zdarzenia w swoich mediach społecznościowych, które potem zostały przez niego usunięte lub ukryte wyłącznie dla obserwujących go osób.

Przedstawiciele belgijskiego klubu nie odnieśli się na razie do zachowania swojego piłkarza, ale mało prawdopodobny wydaje się fakt, że pozostawią go w drużynie.