Potrzebował 10 bramek, by zostać królem strzelców i tyle zdobył w ostatniej kolejce. Podejrzana sytuacja w Mongolii
2024-07-06 09:06:25; Aktualizacja: 4 miesiące temu
Vladimir Everton, napastnik świeżo upieczonego mistrza Mongolii - SP Falcons, potrzebował aż dziesięciu bramek, by zostać królem strzelców rozgrywek i dokładnie tyle zdobył w wygranym 21:0 meczu z Bavarians FC.
Powiedzieć, że w ostatniej kolejce sezonu ligi mongolskiej doszło do kontrowersyjnej sytuacji, to jak nie powiedzieć nic.
Kwestia mistrzostwa była już rozstrzygnięta - najlepszym zespołem w Mongolii, po raz pierwszy w swojej historii, zostało SP Falcons, które sięgnęło także po krajowy puchar. „Sokoły” w ostatnim meczu sezonu zmierzyły się z najgorszym zespołem rozgrywek, czyli Bavarians, które po 26 kolejkach miało zaledwie siedem punktów na koncie.
Pomimo tak wielkiej dysproporcji jakości i tego, że spadkowicz miał dostępnych na ten mecz tylko 11 zawodników, trudno wytłumaczyć to, co stało się w spotkaniu tych drużyn.Popularne
SP Falcons wygrało to spotkanie aż 21:0, a autorem dziesięciu bramek była największa gwiazda tej drużyny - Vladimir Everton. Tak się składa, że Brazylijczyk potrzebował akurat dokładnie takiej liczby trafień, aby dogonić Nyama-Osora Naranbolda i wraz z nim zostać królem strzelców rozgrywek z 25 bramkami na koncie.
Dodatkowe wątpliwości wzbudza fakt, że Everton wszystkie bramki zdobył w zaledwie 34 minuty - między 41. a 75. minutą tego spotkania. Nic więc dziwnego, że są podejrzenia, iż zawodnicy Bavarians sprzedali ten mecz, a lokalna federacja rozpoczęła już nawet w tej sprawie wstępne śledztwo. Jeżeli wątpliwości się potwierdzą, to obu zespołom, a także brazylijskiemu napastnikowi, grozić będą dotkliwe kary.
Jeżeli sami chcecie ocenić uczciwość piłkarzy spadkowicza mongolskiej elity albo zobaczyć, jak zdobywa się dziesięć bramek w 34 minuty, to zapis transmisji tego spotkania dostępny jest tutaj.
