Przewodniczący Kolegium Sędziów o niezagwizdanych rzutach karnych: Wyszło niefortunnie

2022-04-10 22:38:03; Aktualizacja: 2 lata temu
Przewodniczący Kolegium Sędziów o niezagwizdanych rzutach karnych: Wyszło niefortunnie Fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Canal+ Sport

Przewodniczący Kolegium Sędziów Tomasz Mikulski odniósł się w programie „Liga+ Extra” na Canal+ Premium do decyzji podjętych przez sędziów o nieprzyznaniu rzutów karnych gospodarzom w meczach Pogoni Szczecin z Wisłą Płock oraz Lecha Poznań z Legią Warszawa.

W minionych dniach doszło na ekstraklasowych boiskach do olbrzymich kontrowersji, które mogą zaważyć na rozstrzygnięciach odnoszących się do zdobycia mistrzowskiego tytułu przez Lecha Poznań, Pogoń Szczecin lub Raków Częstochowa. W ich wyniku trzy wymienione zespoły zrównały się punktami na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu.

Do takiej sytuacji mogło jednak nie dojść, gdyby sędziowie prowadzący spotkania odpowiednio „Portowców” z Wisłą Płock (1:2) i „Kolejorza” z Legią Warszawa (1:1) zdecydowaliby się na podyktowanie rzutów karnych dla gospodarzy w końcowych fragmentach ich meczów.

W obu pojedynkach arbitrzy nie dopatrzyli się zagrań piłki ręką przez obrońców „Nafciarzy” oraz „Wojskowych”, które kwalifikowałyby się do odgwizdania jedenastki.

W związku z tym o odniesienie się do tych dwóch zdarzeń został poproszony przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN w programie „Liga+ Extra” emitowanym w Canal+ Premium.

- Oceniam, że w obu przypadkach decyzją lepszą czy optymalną byłoby podyktowanie rzutów karnych. Natomiast powód, dla którego sędziowie VAR nie interweniowali w tych meczach był odmienny - zaczął Tomasz Mikulski.

- W Szczecinie to była złożona interpretacja zdarzenia. VAR podszedł bardzo metodologicznie i systematycznie do analizy tej sytuacji oraz wziął pod uwagę to, że piłka była zagrana z bliska, silnie, a zatem była to piłka nieoczekiwana dla obrońcy. W pierwszej fazie strzału ręka nie była ułożona nienaturalnie. Być może to przesłoniło VAR-owi fakt, że niezbyt dokładnie ocenił ruch ręki w momencie jej kontaktu z piłką. Tam decydujące dla mnie było to, że obrońca przywiódł rękę z piłką do swojego tułowia. Dlatego należało podyktować rzut karny. Z punktu widzenia VAR nie była to sytuacja czarno-biała. Sędzia czuł, że zamienia jedną kontrowersję w drugą. To nie był brak staranności, ale po prostu kwestia interpretacyjna i doprowadziła do tego, że nie zarekomendowano obejrzenia arbitrowi tego na monitorze - stwierdził przedstawiciel PZPN-u odnośnie kontrowersji z spotkania Pogoni Szczecin z Wisłą Płock.

- Zupełnie odmienną sytuację mieliśmy w Poznaniu. Tutaj sędziowie VAR podeszli do analizy, ale wybrali takie ujęcia, gdzie nie udało się dokładnie oraz precyzyjne zwizualizować miejsca kontaktu. Wyszło niefortunnie. Może zabrakło cierpliwości czy zimnej krwi. Zuwagi na to, że mecz się kończył, co zdejmowało z nich presję czasu, to mogli zająć się tym zdarzeniem dłużej oraz dokładniej. Najlepsza kamera jest ta wysoka za bramką. Ona wszystkich widzów przekonała, o tym jaka powinna być decyzja. VAR oglądał powtórkę z kamery ustawionej za bramką, ale nisko, dlatego nie było tego widać. Taka jest geneza tego błędu - odniósł się Mikulski do starcia Lecha Poznań z Legią Warszawa.

Pierwsze z wymienionych spotkań prowadził Piotr Lasyk z asystentami VAR w osobach Tomasza Kwiatkowskiego i Marcina Bońka. W drugim meczu za jego przebieg odpowiadał Damian Sylwestrzak, a powtórki oglądali Krzysztof Jakubik oraz Radosław Siejka.