Puchar Narodów Afryki: Senegal lepszy od Egiptu w konkursie jedenastek. Sadio Mané i spółka przechodzą do historii

2022-02-06 22:51:45; Aktualizacja: 2 lata temu
Puchar Narodów Afryki: Senegal lepszy od Egiptu w konkursie jedenastek. Sadio Mané i spółka przechodzą do historii Fot. Oleksandr Osipov / Shutterstock.com
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

Senegal pokonał Egipt (0:0, 4:2 po karnych) w finale Pucharu Narodów Afryki i tym samym sięgnął po raz pierwszy w swojej historii po mistrzostwo „Czarnego Lądu”.

Niedzielne finałowe spotkanie w ramach Pucharu Narodów Afryki pomiędzy „Lwami Terangi” a „Faraonami” zostało okrzyknięte starciem dwóch gwiazd Liverpoolu - Sadio Mané (Senegal) i Mohameda Salaha (Egipt).

W początkowych minutach meczu bliższy przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść mógł być ten pierwszy po tym, jak podszedł do egzekwowania rzutu karnego po ewidentnym faulu na Saliou Cisse. W ten stały fragment gry postanowił wmieszać się także klubowy kolega Senegalczyka z „The Reds”, aby doradzić Gabaskiemu wybór rogu, w który powinien się rzucić. Spostrzegł to sam skrzydłowy ekipy z Anfield i podszedł do dwójki Egipcjan, żeby zasugerować im, że będzie uderzał w prawy róg bramki.

33-latek nie dał wiary zapewnieniom rywala i postanowił rzucić się w lewą stronę, gdzie też starał się posłać futbolówkę Sadio Mané. Jeden z najlepszych graczy w historii „Lwów Terangi” postawił jednak na siłę, a nie precyzję, co pozwoliło golkiperowi „Faraonów” zatrzymać strzał ofensywnego zawodnika rywali. Dla Gabaskiego była to w sumie już czwarta obroniona jedenastka na trwających mistrzostwach „Czarnego Lądu”. Wcześniej udało mu się zatrzymać - Erica Bailly’ego (Wybrzeża Kości Słoniowej), Harolda Moukoudiego i Jamesa Léai Silikiego (obaj Kamerun).

Ta niewykorzystana okazja nie podłamała 29-latka i całego zespołu Senegalu, który w dalszej części pierwszej połowy posiadał przewagę w posiadaniu piłki. Podopieczni Aliou Cissé potrafili to przełożyć także na kreowanie sytuacji, ale brakowało im dokładnego ostatniego podania, aby zamienić je na bramkę.

Natomiast Egipt z rzadka pojawiał się w polu karnym Édouarda Mendy’ego, gdzie najgroźniejszą akcję przeprowadził nie, kto inny jak Salah. Jego strzał z narożnika nie mógł jednak poważne zagrozić bramkarzowi Chelsea i dlatego oba zespoły schodziły na przerwę z bezbramkowym remisem.

W drugiej połowie obraz gry nie ulegał zmianie i dalej więcej do powiedzenia w ofensywie mieli Senegalczycy, ale bez spodziewanego efektu. Natomiast „Faraonowie” zaczęli z czasem coraz częściej pojawiać się w okolicach pola karnego przeciwnika. Im także brakowało jednak tego przynajmniej jednego precyzyjnego podania, które otworzyłoby drogę do bramki i mogło zamknąć temat losów mistrzowskiego tytułu.

Zaistniały stan rzecz doprowadził nas do dogrywki. W tej wykazać musieli się obaj bramkarze, którzy nie zawiedli w kluczowych momentach, co sprawiło, że o kolejnym tytule Egiptu lub pierwszym Senegalu miały zdecydować rzuty karne.

A w tych lepiej w ostatnim czasie wiodło się „Faraonom”, którzy mieli za sobą aż sześć z rzędu wygranych takich konkursów. Ich seria dobiegła jednak końca z uwagi na pudła zanotowane przez Mohameda Abdelmonema i Mohanada Lasheena. Po drugiej stronie pomylił się Bouna Sarr, ale decydujący rzut karny wykorzystał Mané. W ten sposób gwiazdor „Lwów Terangi” zrehabilitował się za pudło z regulaminowego czasu gry i przypieczętował sięgnięcie przez Senegal po pierwszy tytuł na krajowym kontynencie w historii.

Salah i spółka naturalnie rozpaczają z tego powodu, ale już w marcu mogą się zrewanżować za tę porażkę poprzez wyeliminowanie nowego mistrza z udziału w mundialu w Katarze.