Raków Częstochowa zamiast niego wybrał Tomasza Pieńkę. „Sytuacja była bardzo dynamiczna”
2025-09-16 07:36:03; Aktualizacja: 2 godziny temu
Raków Częstochowa w letnim oknie transferowym sprowadził Tomasza Pieńkę z Zagłębia Lubin. Polak był priorytetem w kwestii ofensywnych pomocników, natomiast drugą opcję stanowił Marin Petkow z Lewskiego Sofia, co w rozmowie z NA WYLOT potwierdził pracujący w strukturach klubu Artur Płatek.
Po wicemistrzowskim sezonie Raków Częstochowa ruszył na letnie zakupy. Celem działaczy był między innymi transfer nowego ofensywnego pomocnika.
Jednokrotni mistrzowie Polski już od dłuższego czasu mieli chrapkę na Tomasza Pieńkę z Zagłębia Lubin i ostatecznie po intensywnych staraniach dopięli swego.
21-letni zawodnik został sprowadzony pod Jasną Górę z lubińskiego klubu za 1,7 miliona euro. W ten oto sposób częstochowianie pobili wewnętrzny rekord polskiej ligi.Popularne
A co gdyby transfer Pieńki nie wypalił? Otóż Raków miał alternatywną opcję w postaci Marina Petkowa z Lewskiego Sofia, o czym w rozmowie z NA WYLOT opowiedział pracujący w pionie sportowym klubu Artur Płatek.
- Sytuacja była bardzo dynamiczna. Niekiedy trzeba było podejmować decyzje na godziny. Czy ten, czy ten? To była sytuacja, gdzie szukaliśmy „dziesiątek” i to była jedna z opcji. Ale numerem jeden cały czas był dla nas Pieńko i jeżeli była sytuacja, że Pieńko staje się coraz bardziej realny, to był to dla nas priorytet - przyznał Płatek.
Petkow finalnie pozostał w bułgarskiej drużynie i obecnie w swoim dorobku po czternastu występach posiada cztery bramki oraz asystę. Media spekulowały, że transfer z jego udziałem mógłby pochłonąć prawie milion euro.
Jeżeli chodzi o Pieńkę, to ten po transferze do Rakowa do tej pory rozegrał osiem meczów, zwieńczonych golem oraz dwoma ostatnimi podaniami.