Rozdawanie ulotek, GPS w Boże Narodzenie, czyli jak Śląsk traktował niechcianego zawodnika
2016-03-03 14:03:51; Aktualizacja: 8 lat temuTrybunał Arbitrażowy Sportu w Lozannie rozpatrzy jutro sprawę Sebino Plaku przeciwko Śląskowi Wrocław.
Albański napastnik, występujący obecnie w Skënderbeu Korçë, trafił do wrocławskiego klubu latem 2013 roku. Prezentował się on jednak poniżej oczekiwań - po sezonie 2013/2014 władze "Wojskowych" zaproponowały mu rozwiązanie umowy. Gracz, mając na uwadze względy rodzinne (jego żona, która wcześniej poroniła, spodziewała się dziecka) chciał pozostać w dolnośląskim klubie i walczyć o miejsce w pierwszym składzie. Wtedy przedstawiono mu ofertę podpisana nowego kontraktu, uwzględniającej jednak znaczne obniżenie zarobków.
Plaku nie chciał zgodzić się na te warunki, co spotkało się z reakcją prezesa Śląska Piotra Żelema. Według zawodnika, Żelem nie chciał zgodzić się na propozycję ugody, uwzględniające obniżenie pensji o 25 procent. Jesienią napastnik został zesłany do drużyny rezerw i otrzymał rozpiskę treningów indywidualnych.
Historia 30-latka została przedstawiona na stronie Międzynarodowego Związku Piłkarzy (FIFPro). Opisano w niej harmonogram zajęć, które odbywały się trzy razy dziennie. Plaku musiał stawiać się w klubie na 45 minut przed rozpoczęciem zajęć, a za każde spóźnienie groziła mu kara finansowa. Zakazano mu też jakichkolwiek kontaktów z prasą. Codziennie, poza niedzielami, gracz musiał stawiać się na treningi biegowe w parku i zajęcia na siłowni, a także nakazano mu rozdawać ulotki w centrum handlowym oraz trenować z młodymi piłkarzami. Czasami nakazywano mu zakładać kamerę, by w ten sposób sprawdzać, czy prawidłowo wykonuje narzucone mu obowiązki. Podczas Świąt Bożego Narodzenia dano mu nadajnik GPS, który miał zakładać na każdy trening indywidualny. Nakazano mu też utrzymać wagę.Popularne
W styczniu 2015 roku Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN, po skardze wniesionej przez Albańczyka rozwiązała jego kontrakt ze Śląskiem bez orzekania o winie. Stał się on co prawda wolnym zawodnikiem, lecz nie mógł się w ten sposób ubiegać o wypłatę zaległych pensji, co było powodem wniesienia sprawy do TAS. Jeżeli 30-latek ją wygra, "Wojskowi" będą musieli wypłacić mu odszkodowanie w wysokości 200 tysięcy euro.
Warto dodać, że władze Śląska nie zgadzają się z wersja swojego byłego zawodnika. Prezes Żelem twierdzi, że zawodnik nie chciał podjąć rozmów w sprawie ugody, a decyzja o zesłaniu do rezerw wynikała z nieprzykładania się jego do zajęć treningowych.
W artykule na stronie FIFPro przedstawiono, że sytuacja która dotknęła Plaku jest w Polsce bardzo powszechna i ma swoje określenie - "Klub Kokosa", wzięta od nazwiska Daniela Kokosińskiego, który w 2009 roku, w podobny sposób co Albańczyk, był zmuszany do rozwiązania kontraktu z Polonią Warszawa. Podano także, że Polski Związek Piłkarzy zajmuje się kilkoma sprawami, dotyczącymi traktowania zawodników odsuniętych od pierwszej drużyny.
Kwestia zysłania piłkarzy do rezerw jest ostatnio bardzo głośnym tematem, również w kontekście Śląska Wrocław. W styczniu do drugiego zespołu skierowano Flavio Paixao, który pół roku przed wygaśnięciem umowy podpisał zgodnie z przepisami kontrakt z Lechią Gdańsk. Władze trójmiejskiego zespołu zdecydowały się jednak na jego wykupienie, chroniąc go tym samym przed spędzeniem wiosny w trzecioligowej drużynie. Podobny los spotkał Radosława Cierzniaka, który od wczoraj, mimo odmiennej opinii władz Wisły, jest wolnym zawodnikiem i ma niebawem dołączyć do Legii Warszawa, z którą podpisał obowiązująca od czerwca umowę. W sporze z Jagiellonią Białystok jest Filip Modelski, który nie chciał podpisać nowej umowy z klubem. Prawy obrońca także został odsunięty od pierwszej drużyny.