Druga połowa kwietnia okazuje się dla „Żółtych Kanarków” sporym koszmarem. W czwartek, pomimo odrobionych strat w rewanżu z Olympiakosem w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy, odpadły z turnieju po konkursie rzutów karnych.
Po długiej przeprawie na arenie międzynarodowej 19-krotnemu mistrzowi Turcji pozostała już jedynie rywalizacja na krajowym podwórku. Wydaje się jednak, że także w tym wyścigu podopieczni İsmaila Kartala praktycznie zniweczyli swoje szanse.
Wszystko za sprawą podziału punktów w Sivassporze. Goście ze Stambułu po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy nie odnieśli zwycięstwa, oddalając się od głównego konkurenta – Galatasaray – na cztery punkty.
Do przerwy Fenerbahçe skutecznie realizowało plan. Fred zdobył bramkę na sekundy przed zejściem do szatni. W drugiej połowie gospodarze zdołali jednak odpowiedzieć trafieniem autorstwa Fodé Koity.
Wicelider ponownie wyszedł na prowadzenie w 80. minucie po golu İrfana Kahveciego, ale ostatecznie go nie utrzymał. W czwartej minucie doliczonego czasu ich rywal wykorzystał „jedenastkę”. Egzekutorem okazał się reprezentant Albanii Rej Manaj.
Szymański rozegrał 71 minut pojedynku. We wszystkich rozgrywkach po transferze z Feyenoordu Rotterdam zanotował 12 trafień i 17 asyst.