SIEDMIU nieoczywistych bohaterów przerwy reprezentacyjnej

2021-09-10 18:27:39; Aktualizacja: 3 lata temu
SIEDMIU nieoczywistych bohaterów przerwy reprezentacyjnej Fot. FotoPyK
Kamil Freliga
Kamil Freliga Źródło: Transfery.info

Na sam koniec przerwy reprezentacyjnej Lionel Messi ustrzelił hat-tricka przeciwko Boliwii i pobił należący do Pelégo rekord goli dla południowoamerykańskich drużyn narodowych. My przyjrzeliśmy się jednak siódemce znacznie mniej oczywistych bohaterów ostatnich dni.

Damian Szymański (Polska)

Nie wypada nie zacząć od reprezentanta Polski, który ze zgrupowania wyjechał pewnie jako najszczęśliwszy człowiek na świecie, a gdyby nie problemy zdrowotne na przykład Mateusza Klicha pewnie w ogóle by go na nim nie było. Dowołany awaryjnie wraz z Bartoszem Sliszem 26-latek strzałem głową pewnie wykorzystał dośrodkowanie Roberta Lewandowskiego i w 92. minucie zapewnił nam punkt w niezwykle prestiżowym meczu z Anglią. Wydarzenia z doliczonego czasu gry, po których Szymański, ciesząc się, wręcz rozerwał swoją koszulkę meczową, poprzedziło w gruncie rzeczy nie najlepsze wejście na boisko za ukaranego żółtą kartką Grzegorza Krychowiaka.

Wszystkie winy zostały jednak odkupione w momencie wygrania pojedynku główkowego z Luke'iem Shawem i pokonania Jordana Pickforda. Szymański w reprezentacji Polski debiutował jeszcze za czasów Jerzego Brzęczka, który znał go dobrze z pracy w Wiśle Płock. Ówczesne powołania defensywnego pomocnika można więc było łatwo wytłumaczyć. Paulo Sousa zaskoczył jednak wszystkich, sięgając akurat po piłkarza AEK-u Ateny, który to nie zaczął jeszcze nawet sezonu ligowego.

Dobre 90 minut przeciwko San Marino sprawiło, że to właśnie Szymański, a nie na przykład Bartosz Slisz, zastąpił Krychowiaka i mógł ostatecznie zdobyć swoją najważniejszą bramkę w karierze.

Nicola Nanni (San Marino)

Zostając przy sprawach polskich, należy także wyróżnić... 21-letniego Nicolę Nanniego.

Każdy gol strzelony przez reprezentację San Marino jest dużym wydarzeniem, bo historia odnotowuje tylko 26 takich przypadków. Grono szczęśliwych zdobywców trafień jest jeszcze węższe. Nanni dołączył do zaledwie 17 kolegów, z legendarnym Andym Silvą na czele. 

Napastnik, który wykorzystał niefortunne podanie Kamila Piątkowskiego i pokonał Łukasza Skorupskiego, na co dzień gra na trzecim poziomie rozgrywkowym we Włoszech. W swoim obecnie klubie - Lucchese 1905 - rozpoczął nawet sezon w podstawowej jedenastce. W całym poprzednim, jeszcze w barwach Ceseny, stało się tak tylko w jednym meczu.

Ogólnie w całej karierze w dorosłej piłce Nicola Nanni zdobył tylko dwie bramki. Jedną w Pucharze Serie C i jedną przeciwko reprezentacji Polski.

Ricardo Pepi (USA)

Stanów Zjednoczonych zabrakło na ostatnim mundialu, a pojechanie na ten przyszłoroczny również nie jest niczym pewnym. O trzy dające bezpośredni awans ze strefy CONCACAF miejsca Amerykanie rywalizują między innymi z Hondurasem i to właśnie w meczu z tym rywalem zabłysnął 18-letni Ricardo Pepi. Dla fanów Major League Soccer nie stanowi to zapewne wielkiej sensacji.

Młody środkowy napastnik jest produktem uznanej akademii Dallas FC, w tym klubie gra też obecnie. W 21 meczach trwającego sezonu trafiał już 11 razy, dorzucając do tego asystę.

Pepi zabłysnął też w północnoamerykańskim Meczu Gwiazd (gwiazdy MLS kontra gwiazdy meksykańskiej ekstraklasy), który to, wykorzystując ostatni rzut karny, rozstrzygnął na korzyść drużyny złożonej z zawodników amerykańskich klubów.

Wysoka forma w klubie i świetny występ przeciwko najlepszym piłkarzom z ligi meksykańskiej zostały docenione przez selekcjonera reprezentacji Stanów Zjednoczonych, Gregga Berhaltera.  W zremisowanych meczach z Kanadą i Salwadorem Pepi jeszcze nie zagrał.

Przeciwko Hondurasowi wyszedł już w pierwszym składzie, strzelił gola i zanotował dwie asysty. Podkreślał potem, że trener wierzył w niego od początku, co dodało mu dużo pewności siebie.

Baktijar Zajnutdinow (Kazachstan)

Być może najzdolniejszy obecnie kazachski piłkarz nie ma najlepszego czasu w CSKA Moskwa. W obecnym sezonie spędził na boiskach rosyjskiej ekstraklasy zaledwie sześć minut, co odbiło się też na jego pozycji w nie najmocniejszej przecież reprezentacji. W jej ostatnim meczu - przeciwko Bośni - wszedł z ławki w 70. minucie przy stanie 1:0 dla Kazachstanu.

Gospodarze z Bałkanów odwrócili jednak wynik spotkania i  wszystko wskazywało na to, że dopiszą sobie trzy punkty. W 95. minucie sędzia podyktował jednak rzut wolny tuż za linią pola karnego, do którego podszedł właśnie Baktijar Zajnutdinow. Były piłkarz Astany i Rostowa uderzył stojącą piłkę na tyle dobrze, że pokonał bośniackiego golkipera i uratował punkt dla swojej reprezentacji.

Dobrze wiemy, jak smakują gole na wagę remisu w doliczonym czasie, więc 23-latka nie mogło zabraknąć na tej liście.

Karl Hein i Maksim Paškotsi (Estonia)

Estonia wywalczyła pierwszy punkt w bieżących eliminacjach. Stało się to dzięki sensacyjnemu, wyjazdowemu remisowi z faworyzowaną Walią, którego nie byłoby pewnie, gdyby nie fantastyczna postawa wyżej wymienionych bramkarza i obrońcy.  Gospodarze kontrolowali oczywiście przebieg meczu, oddali 15 strzałów na bramkę przy pięciu próbach Estończyków, ale bliski zdobycia bramki był też choćby Konstantin Wassiljew. Pochwały po spotkaniu zbierali jednak piłkarze znacznie młodsi.

Najwięcej ciepłych słów napisano o Karlu Heinie. 19-letni golkiper znalazł się nawet w przygotowywanej przez SofaScore jedenastce tygodnia. Co ciekawe, bramkarz drużyny U-23 Arsenalu wszystkie dotychczasowe mecze w dorosłej piłce rozegrał właśnie w barwach swojej reprezentacji. Z racji na przynależność klubową nie mogło w kontekście Heina zabraknąć porównań do Marta Pooma. 

Paškotsi jest jeszcze o rok młodszy, a na co dzień również terminuje w drużynach juniorskich londyńskiego giganta. W jego przypadku jest to Tottenham. Mimo młodego wieku obrońca ma już za sobą siedem gier w kadrze, a przeciwko Walii spisywał się bardzo dobrze, również z piłką przy nodze. 

Moise Kean (Włochy)

Najbardziej znany i utytułowany z opisywanych tu piłkarzy, który jednak swoją pozycję w piłce reprezentacyjnej musi dopiero budować. Świeżo upieczony następca Cristiano Ronaldo w Juventusie po bardzo dobrym sezonie w Paryżu nie pojechał ostatecznie na Euro 2020, które jak pamiętamy skończyło się dla Włochów w najlepszy możliwy sposób. Kean znalazł się na szerokiej liście powołanych, ale został ostatecznie skreślony przez Roberto Manciniego. Selekcjoner wolał postawić na młodego Giacomo Raspadoriego z Sassuolo. Z czysto sportowych względów jest był to wybór zaskakujący, ale niekoniecznie tylko one mogły decydować.

Kean znany jest ze swoich nieodpowiedzialnych zachowań, przez które miał już problemy w Juventusie, ale i samej reprezentacji Italii. Dwa lata temu spóźnił się na jedną ze zbiórek i Mancini natychmiast wyrzucił go ze zgrupowania kadry, twierdząc, że profesjonaliści muszą zachowywać się, jak profesjonaliści. Być może o niezabraniu Keana na EURO również zdecydowały względy wychowawcze i pozasportowe. Przyszłość byłego napastnika Evertonu może być dla Azzurich o tyle ważna, że kwestionowana od dłuższego czasu jest pozycja w drużynie Ciro Immobile.

Kean dubletem przeciwko Litwie daje całej Italii sygnał, że chyba, jak na napastnika Juventusu przystało, powoli dorasta do roli pełnoprawnego reprezentanta kraju.