Skąd wzięła się ikoniczna cieszynka Jude'a Bellinghama?

2024-07-10 11:34:10; Aktualizacja: 2 tygodnie temu
Skąd wzięła się ikoniczna cieszynka Jude'a Bellinghama? Fot. ANP/SIPA USA/PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Sky Sports

Jude Bellingham wyrasta na lidera reprezentacji Anglii i czołową postać Realu Madryt. Oprócz świetnych zagrań kojarzy się go jeszcze z charakterystycznej cieszynki. Skąd wziął na nią pomysł?

Reprezentacja Anglii nie zachwyca formą na Mistrzostwach Europy. Mimo to nadal ma duże szanse na końcowy triumf. By „futbol wrócił do domu”, potrzeba dwóch ostatnich kroków. Pierwszy z nich to pokonanie Holandii w półfinale imprezy.

Środowa konfrontacja na Signal Iduna Park będzie dla podopiecznych Garetha Southgate'a dużym wyzwaniem. Dwa wcześniejsze mecze fazy pucharowej rozstrzygnęli oni na swoją korzyść dopiero po rzutach karnych.

Nadzieje angielskich kibiców skupiają się głównie na Harrym Kane'ie i Judzie Bellinghamie. 

Ten drugi zapewnił „Synom Albionu” wyrównanie w ostatnich sekundach starcia ze Słowacją. Na turniej przyjechał po kapitalnym okresie w Realu Madryt, okraszonym 23 golami i 13 asystami. Swoje trafienia zwykł celebrować w szczególny sposób. 

Cieszynka, polegająca na przybraniu pozycji przypominającej znak „X”, stała się niezwykle popularna. Jak 21-latek wpadł na taki pomysł?

- Prawda jest taka, że nie wiem dokładnie, skąd to wziąłem. Zacząłem to robić jeszcze podczas gry w Birmingham. Teraz to kontynuuje, ale nie ma za tym większej historii czy powodu. To jednak wielka duma, że naśladują mnie inni, w tym przede wszystkim dzieci - wyjaśnił Anglik.

Większa historia stoi za nową celebracją pomocnika, zaprezentowaną podczas grupowego starcia Mistrzostw Europy z Serbią. Wówczas po decydującym oparł się o kolano i zasłonił twarz dłonią. Towarzyszył mu Trent Alexander-Arnold.

- Kiedy gramy w „Wilkołaka” (gra karciana - przyp. red.) to jeden z członków personelu robi tak, gdy nie wie, co się dzieje. To małe zbiorowe świętowanie dla naszej zbiorowości „Wilkołaków”. To było raczej świętowanie na sześć naszego personelu, który każdego dnia wkłada tyle pracy. Oni nie otrzymają za to żadnych nagród, ani nie przeżyją takich chwil, jak my na boisku. Chciałem to zrobić dla nich - wyjaśnił wychowanek Birmingham City.