Te mecze warto obejrzeć podczas majówki, czyli rozkład jazdy na weekend. Klasyki w Polsce, Anglii, Francji

2021-04-30 21:38:18; Aktualizacja: 3 lata temu
Te mecze warto obejrzeć podczas majówki, czyli rozkład jazdy na weekend. Klasyki w Polsce, Anglii, Francji Fot. FotoPyK
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Nie macie planów na majówkę i zastanawiacie się jak spędzić ten czas? Bez obaw, lektura tego tekstu pomoże Wam ułożyć sobie rozkład meczów, które warto obejrzeć w nadchodzący weekend.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, 28. kolejka Ekstraklasy, 01.05, 15:00
Transmisja: Canal+Sport, TVP Sport

Tym razem to nie był wyścig żółwi po mistrzostwo Polski. Czesław Michniewicz, odkąd pod koniec września ubiegłego roku objął Legię Warszawa, stworzył drużynę grającą i punktującą na miarę swojego potencjału. Kiedy przychodził do zespołu, nie brakowało głosów, że Legia tak naprawdę nie ma żadnego zawodnika, który byłby najlepszy w lidze na swojej pozycji. Wskazywano, że silniejszą kadrę od Legii ma chociażby Lech Poznań.

Jednak 51-latek udowodnił, że w tym sezonie najsilniejszym klubem w Polsce była Legia. „Wojskowi” pod wodzą Michniewicza punktują na naprawdę dobrym poziomie i zdobywają średnio 2,21 punktu na mecz, co pozwoliło na zdobycie tytułu na trzy kolejki przed końcem sezonu.

W sobotę świeżo upieczony mistrz Polski podejmie Wisłę Kraków. Starcia Legii z Wisłą już od dawna nie rozbudzają wyobraźni kibiców piłkarskich równie mocno co w pierwszej dekadzie XXI wieku. Nie zmienia to jednak faktu, że to wciąż spotkanie dwóch zespołów, które w obecnym stuleciu najczęściej sięgały po mistrzowski tytuł.

Wisła potrzebuje punktów, aby oddalić od siebie widmo spadku. Peter Hyballa, podobnie jak wcześniej wspomniany Michniewicz, zachwycił obserwatorów piłkarskich, tym jak zmieniła się Wisła pod jego wodzą. Co prawda, dobre wyniki nie przyszły od razu, ale „gegenpressing”, o którym sporo mówił szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, mógł się podobać.

To już jednak przeszłość. Formuła błyskawicznie się wyczerpała, a piłkarze Wisły sprawiają wrażenie wyczerpanych i zdezorientowanych, jakby nie bardzo wiedzieli, co mają grać. Ostatnie zwycięstwo odnieśli 21 marca (3:1 przeciwko Stali Mielec).

Od tego czasu rozegrali pięć meczów - cztery razy przegrali, raz zremisowali. Na boisku mniej punktów od nich wywalczyli jedynie beniaminkowie z Bielska – Białej i Mielca (Cracovia ma mniej punktów w tabeli, ale na boisku zdobyła cztery punkty więcej od Wisły).

Faworyt sobotniego klasyku jest tylko jeden.

***

Pogoń Szczecin – Warta Poznań, 28. kolejka Ekstraklasy, 01.05, 17:30,
Transmisja: Canal+Sport

Trudno nie doceniać Warty za wyniki w tym sezonie. Bez względu na to jak ostatecznie zakończy się ten sezon, piłkarzom dwukrotnego mistrza Polski należą się wielkie gratulacje. Walka o europejskie puchary wciąż trwa, ale Warta już jest wielka. Zarząd klubu, który nawet na drugim poziomie rozgrywkowym miał jeden z mniejszych budżetów transferowych, stworzył zespół, który zaskakuje piłkarską Polskę. Niezwykle mądre wzmocnienia jak chociażby sprowadzenie Baku czy Ivanova sprawiły, że, skazywana na spadek, Warta sensacyjnie włączyła się do walki o europejskie puchary.

Dlatego zupełnie naturalną rzeczą jest zachwycanie się jej wynikami czy pracą trenera Tworka, który doskonale ułożył zespół pod względem taktycznym i mentalnym i zdaniem wielu osób zapracował na miano najlepszego trenera w tym sezonie Ekstraklasy.

W sobotę dobre humory w Warcie będzie próbowała popsuć Pogoń Szczecin. Ekipa z województwa zachodnio-pomorskiego nigdy niczego nie wygrała w swojej historii i w tym sezonie to się nie zmieni, jednak obecne rozgrywki są niezwykle udane dla podopiecznych Kosty Runjaicia. „Portowcy” mają w tym momencie tyle samo (50) punktów co Raków, więc walka o wicemistrzostwo Polski zapowiada się niezwykle ciekawie.

***

Raków Częstochowa – Arka Gdynia, Finał Pucharu Polski, 02.05, 16:00,
Transmisja: Polsat, Polsat Sport

Jeśli o reprezentacji Niemiec mówi się, że to drużyna turniejowa, Arkę Gdynia należy nazwać drużyną pucharową. Drużyna z Gdyni przez lata w Ekstraklasie walczyła o utrzymanie. Teraz po spadku, w Fortuna 1. Lidze, radzi sobie nieźle, ale nie wybitnie (aktualnie zajmuje szóste miejsce w tabeli). Jednak Puchar Polski to są jej rozgrywki! Trzy awanse do finału w ciągu pięciu ostatnich edycji to wynik, który musi budzić podziw.

Naprzeciwko pierwszoligowca stanie inna rewelacja ostatnich lat w polskiej piłce. Raków w poprzednim sezonie zajął dziesiąte miejsce w Ekstraklasie jako beniaminek, ale praktycznie wszyscy obserwatorzy polskiej piłki uważają, że ten rezultat był gorszy niż postawa częstochowian na boisku. W obecnym sezonie podopieczni Marka Papszuna dużo regularniej punktują i po raz kolejny pokazują, że ten zespół nieustannie się rozwija.

Ten rok jest niezwykle ważny dla Rakowa, albowiem klub obchodzi stulecie. W 2021 roku ekipa spod Jasnej Góry może pochwalić się medalem mistrzostw Polski (jeszcze nie wiadomo, jakiego koloru - srebrnym lub brązowym) oraz tym, że Ekstraklasa w końcu realnie zawitała do Częstochowy, na stadion Rakowa. Jednak najpiękniejszym zwieńczeniem setnej rocznicy powstania klubu byłoby trofeum.

Czy niezwykle ambitnemu Rakowowi uda się sięgnąć po Puchar Polski, czy będą musieli uznać wyższość, uwielbiającej te rozgrywki, Arki Gdynia? Przekonamy się 2 maja!

***

Manchester United – Liverpool, 34. kolejka Premier League, 02.05, 17:30,
Transmisja: Canal+

„Nie zasługujemy na Ligę Mistrzów” – takim szczerym wyznaniem zaskoczył wszystkich ostatnio Jürgen Klopp. Rzeczywiście Liverpool zawodzi w tym sezonie i scenariusz, w którym ustępujący mistrz Anglii nie skończy ligi w czołowej czwórce, jest coraz bardziej realny. Do czwartej Chelsea traci w tym momencie cztery „oczka”.

Nie jest to strata nie do odrobienia, ale „The Reds” nie mają już zbyt wielkiego marginesu błędu, biorąc pod uwagę, że do końca sezonu zostało tylko pięć spotkań. Liverpool zdawał się już znajdować na właściwych torach, ale dwa ostatnie remisy (1:1 przeciwko Leeds i Newcastle) mocno utrudniły mu walkę o TOP 4.

Manchester United znajduje się trochę w takiej „strefie niczyjej”. Ma bezpieczną, pięciopunktową przewagę nad trzecim Leicester, ale też sporą, dziesięciopunktową stratę do prowadzącego Manchesteru City. Wydaję się, że „Czerwonym Diabłom” w tym sezonie pisane jest wicemistrzostwo. Jednak mimo ich względnie spokojnej sytuacji w tabeli, nie ulega wątpliwości, że dwudziestokrotni mistrzowie Anglii zrobią wszystko, żeby wygrać z Liverpoolem i sprawić tym samym, że ich odwieczni rywale wypadną z rywalizacji o udział w Lidze Mistrzów.

***

AS Monaco – Olympique Lyon, 35. kolejka Ligue 1, 02.05, 21:00,
Transmisja: Canal+Sport 2, Eleven Sports 3

Kiedy poprzedni sezon Ligue 1 został przedwcześnie przerwany, sfrustrowany prezydent Olympique Lyon, Jean-Michel Aulas stwierdził, że gdyby do tego nie doszło, trener Rudi Garcia doprowadziłby zespół do europejskich pucharów. Nigdy się już nie dowiemy, czy faktycznie by tak było, natomiast cel na ten sezon mógł być tylko jeden – powrót do Europy! To Lyonowi już na pewno się uda, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Podopieczni Garcii mieli szansę nie tylko na awans do Ligi Mistrzów, ale nawet na mistrzostwo. Jednak teraz ta szansa zaczyna im się wymykać.

Żeby pozostać w grze, przynajmniej o kwalifikację Ligi Mistrzów, piłkarze Lyonu muszą wygrać przeciwko Monaco. Sęk w tym, że ostatnio przeciwko drużynom z czołówki nie idzie im najlepiej. Od marca zdążyli już przegrać z PSG (2:4), zremisować z piątym w tabeli RC Lens (1:1), ulec Monaco w Pucharze Francji (0:2) oraz uznać wyższość Lille (2:3). Teraz potrzebują przełamania tej tendencji, aby móc dalej marzyć o grze w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. W tym momencie tracą cztery punkty do trzeciego w tabeli AS Monaco.

MICHAŁ NIKLAS