„Królewscy” po imponujących tygodniach złapali zadyszkę. Mistrzowie Hiszpanii po premierowej porażce w sezonie z RB Lipsk w fazie grupowej Ligi Mistrzów zremisowali zaledwie na krajowym podwórku z niżej notowanym rywalem.
Girona w tym sezonie balansuje na granicy strefy spadkowej, a więc przed starciem na Santiago Bernabeu nie wróżono jej większych szans.
Finalnie Katalończycy wywieźli ze stolicy Kastylii ceny punkt. Bramkę na 1:1 zdobył dla gości doświadczony Cristhian Stuani, egzekwując pewnie „jedenastkę”.
Właśnie to wspomniany rzut karny wzbudził sporo kontrowersji.
Marco Asensio rzeczywiście dotknął piłkę ręką, lecz ta wcześniej z impetem uderzyła go w klatkę piersiową.
Jak powiedział Thibaut Courtois podczas pomeczowego wywiadu, piłkarze nie rozumieją przepisów dotyczących zagrań rękami. Belg jest przekonany, że w Lidze Mistrzów ta sytuacja zostałaby zinterpretowana w inny sposób.
- Nie widziałem powtórki sytuacji, po której sędzia podyktował jedenastkę, więc nie będę wydawał osądów. Słyszałem jednak, że ręka była po rykoszecie. Marco mówi, że najpierw dotknął piłki klatką piersiową i dopiero potem ręką. Z tego, co słyszałem na początku sezonu na szkoleniu z sędziami, jeśli sam sobie nabijesz rękę, to nie ma karnego. Nie sądzę, że zostałoby to odgwizdane w Lidze Mistrzów - oznajmił 30-latek.
- Dziś jednak sędziowie stwierdzili, że była ręka i tyle. To bardzo dziwne. Raz jest ręka, raz jej nie ma. Sami już nie wiemy, kiedy jest, a kiedy jej nie ma. Musimy jednak też uderzyć się w pierś, ponieważ mieliśmy sytuacje, które zepsuliśmy. Trzeba iść dalej. Przewaga stopniała, ale wciąż jesteśmy liderami. Zostały dwie ligowe potyczki przed mundialem i trzeba je wygrać.
Real Madryt niezmiennie okupuje fotel lidera LaLigi. FC Barcelona traci do podopiecznych Carlo Ancelottiego zaledwie punkt.